Dziennik "National Post" opisał przypadek, gdy pacjentowi po operacji podano szklankę soku pomarańczowego i policzono za tę "usługę" 100 dolarów kanadyjskich (ok. 280 zł). Tymczasem przepisy regulujące kwestię publicznej opieki zdrowotnej wprost zabraniają naliczania dodatkowych opłat, gdy wykonywane są usługi medyczne pokrywane z publicznych pieniędzy. Nie wolno też pobierać pieniędzy za omijanie kolejki oczekujących na zabiegi.

Reklama

Zdarzały się już przypadki w minionych latach, gdy kliniki zmuszano do zwrotu opłat nienależnie pobranych od pacjentów.

Infolinię w Ontario uruchomiono niedawno i zaledwie po pierwszym miesiącu wszczęto 35 postępowań - podał "National Post".

W Kanadzie trwa dyskusja nad przyszłością systemu opieki zdrowotnej. Media przypominają, że na przykład w prowincji Alberta rządzący tam konserwatyści wspierają rozwój komercyjnej opieki zdrowotnej. W Ontario rządzący prowincją liberałowie przypominają, że w publicznej opiece zdrowotnej nie ma miejsca na żadne dodatkowe opłaty.

Reklama

W Kanadzie istnieją dodatkowe komercyjne ubezpieczenia zdrowotne. Pokrywają one np. koszty wizyty u dentysty, a także lekarstw, chirurgii plastycznej, która nie jest niezbędna ze względów medycznych, czy też zabiegów eksperymentalnych. Jednak do wizyty u lekarza wystarczy po prostu karta potwierdzająca zamieszkanie np. w Ontario i prawo do korzystania z planu ubezpieczeń zdrowotnych prowincji.