Cała rodzina powstających w utworzonej w Zabrzu przez prof. Zbigniewa Religę fundacji protez serca rośnie - powstają doskonalsze modele i nowe rozwiązania, jak np. przekazany do prób klinicznych, przypominający walizkę na kółkach przenośny sterownik komór wspomagania serca, z którym pacjent teoretycznie może opuścić szpital i w warunkach domowych oczekiwać na przeszczep.

Reklama

Dotychczasowe efekty programu Polskie Sztuczne Serce podsumowano podczas konferencji prasowej w Chorzowie.

"Mamy już z górki, a pod pewnymi względami nawet bardzo z górki. Celem programu jest cała rodzina polskich protez serca - systemy pozaustrojowe, częściowo implantowalne, implantowalne i pompy wirowe. Ta rodzina protez już jest i będzie sukcesywnie wprowadzona do klinik, koniec programu jest przewidziany na koniec 2012 r." - powiedział dyrektor fundacji Jan Sarna.

Od wielu lat lekarze w czterech polskich ośrodkach stosują pompy wspomagania serca typu Religa, które w warunkach szpitalnych pomagają pacjentom czekać na przeszczep lub zregenerować się ich własnemu sercu. Jak poinformował podczas konferencji syn prof. Religi, dr Grzegorz Religa z Instytutu Kardiologii w Aninie, dotychczas zastosowano je u ok. 240 pacjentów, najdłużej podtrzymywały życie pacjenta przez 400 dni. "Najwdzięczniejsi są dla nas ci pacjenci, których serce może się zregenerować, niestety, stanowią zaledwie 10-15 proc. osób, u których stosujemy komory" - powiedział.

Reklama



Jak podkreślali podczas konferencji profesorowie - kardiolog Witold Rużyłło i kardiochirurg Marian Zembala, protezy serca to przyszłość medycyny - choć przeszczepy są w wielu przypadkach najlepszą metodą leczenia, to z racji ograniczonej liczby dawców dla wielu chorych niedostępną. Również chorzy po udanym przeszczepie mogą potrzebować w przyszłości innego wspomagania - średni czas przeżycia po przeszczepie to 10 lat.

Ograniczenia stawia też na razie technologia, stosowana przy budowie protez serca, rozwija się jednak szybko. "Najdłuższy czas stosowania pompy to 7 lat" - przypomniał prof. Zembala. "Cieszy nas to, że świętująca w tym roku 20-lecie Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii wykonała już tak wielką pracę, że powstało tyle ciekawych projektów naukowych. Polscy naukowcy nie mają kompleksów" - zapewnił.

Reklama

Z nadzieją prace fundacji obserwuje też kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej w Krakowie prof. Janusz Skalski, podkreślając, że współczesna medycyna "produkuje" potencjalnych biorców serc, ratuje bowiem wiele dzieci, które kiedyś nie przeżywały z powodu wrodzonych wad serca.

"Obecna technologia pozwala skutecznie pomóc ludziom starszym, bo urządzenia przedłużające ich życie o kilka lat to satysfakcjonujące rozwiązanie. W przypadku dzieci to za krótko, ale wspomagające serce pompy wirowe wszczepialne do serca to przyszłość" - powiedział.