Marta Nowik: Mówi się, że nawyki żywieniowe dziecka kształtujemy już w trakcie jego życia płodowego.
Marta Bąkowska: Tak. Już w okresie ciąży, a nawet na etapie jej planowania przyszła mama stara się zadbać o swoją dietę oraz regularność posiłków, tak by dostarczyć maluchowi jak najlepsze warunki rozwoju. Oznacza to, że dotychczas niezależna kobieta musi brać pod uwagę żywieniowe potrzeby rozwijającego się w niej dziecka i zaczyna myśleć, co powinna, a czego nie powinna jeść, by nie zaszkodzić dziecku. Nawet te mamy, które nie przykładały większej wagi do tego, co i jak jedzą, zazwyczaj próbują modyfikować swoje dotychczasowe przyzwyczajenia.
A to dopiero początek...
Po porodzie i w pierwszych miesiącach życia umysł mamy jest całkowicie zaabsorbowany maleństwem i większość interakcji z nim odbywa się podczas karmienia. Dzieje się tak przynajmniej do momentu, kiedy maluch ustali sobie rytm snu i karmienia w bardziej przewidywalny dla mamy wzorzec, czyli zwykle w ciągu pierwszych trzech miesięcy.
To wtedy mama na niemal każdy płacz niemowlęcia reaguje podaniem mu piersi. Czy takie postępowanie może wyrobić w dziecku mechanizm „uspokajania jedzeniem” i w przyszłości malec będzie zajadał stres?
Najczęściej pierwszą reakcją na płacz czy kwilenie noworodka i niemowlęcia jest podanie mu piersi. To naturalne w okresie, kiedy mama i dziecko uczą się siebie nawzajem. Mama stopniowo zaczyna rozpoznawać rodzaje płaczu, a maluch z czasem zaczyna komunikować się coraz bardziej rozbudowanym i przewidywalnym dla mamy repertuarem dźwięków: marudzeniem, kwileniem, płaczem czy krzykiem. Choć reakcja na płacz niemowlęcia powinna być natychmiastowa, to jeśli mamy pewność, że maluch nie jest głodny, nie trzeba od razu przystawiać go do piersi. Warto kilka sekund poobserwować, czy się sam uspokoi, a następnie stopniować manewry uspokajające, np. najpierw przemówić do dziecka spokojnym głosem, położyć rękę na brzuszku czy owinąć kocykiem. Jeśli niepokój malca narasta, warto wziąć go na ręce i delikatnie pobujać. Dziecko karmione piersią w okresie poniemowlęcym może mieć potrzebę ssania piersi w sytuacji dyskomfortu lub po okresie separacji od mamy. Z wiekiem jednak doświadcza ono, że płacz może ukoić sama obecność mamy czy taty, a niekoniecznie ssanie. Ryzyko zajadania w dorosłości stresu może być związane z sytuacjami, kiedy dziecko poszukujące uwagi i czułości oraz emocjonalnej wymiany z rodzicami otrzymuje… jedzenie, jak również kiedy rodzice są bardziej wyczuleni na zaspokajanie fizjologicznych potrzeb z pominięciem tych emocjonalnych lub kiedy dziecko pocieszane jest słodyczami.
Czy nagradzanie dziecka słodyczami to wyrabianie w nim złego nawyku, który w przyszłości będzie skutkował problemami z wagą?
Dzieci nagradzane słodyczami szybko orientują się, że dane zachowanie ma służyć osiągnięciu konkretnego celu i kojarzą słodycze nie tylko z nagrodą, ale też z dobrymi emocjami rodziców: uśmiechem, zadowoleniem, zaciekawieniem. Badania pokazują, że maluchy preferują słodycze nie tyle z powodu ich smaku czy wyglądu, lecz całej emocjonalnej otoczki, która towarzyszy dawaniu słodkości. Słyszą: „Zobacz, co dla ciebie mam! Dostaniesz pyszna czekoladkę”. Słodycze urastają do rangi symbolu miłości i specjalnej uwagi – albo są zakazane, albo podawane w wyjątkowy sposób. A tak naprawdę powinny być deserem serwowanym po posiłku.
Jakie są sposoby na odzwyczajenie dziecka od słodyczy?
To rodzice decydują o tym, ile słodyczy je dziecko. Trudno zabronić maluchowi słodkości, jeśli widzi on, z jakim upodobaniem sięgają po nie rodzice. Przy podjęciu próby zminimalizowani ilości łakoci warto nie przechowywać ich w domu, zwłaszcza w miejscu, które jest dobrze znane dziecku. Słodycze można podać w formie deseru, kiedy malec jest już najedzony. Ich porcje warto zmniejszać stopniowo. Jeśli do tej pory maluch dostawał całego batona, podajmy mu dwie trzecie, a następnie połowę i coraz mniejsze kawałki. Dobrze jest wybierać słodkości, które już są podzielone na porcje np. kawałek czekolady. Warto proponować zdrowe słodycze, np. orzechy w czekoladzie.
Wróćmy do dziecka, które uczy się jeść samodzielnie. Co jest ważne w tym okresie?
Od około 5.-7. miesiąca życia, kiedy zazwyczaj włączany jest pokarm z łyżeczki, a dziecko przejawia coraz większe zainteresowanie otoczeniem, dużego znaczenia dla kształtowania nawyków żywieniowych nabiera możliwość obserwowania przez dziecko, jak jedzą inni. Ważne jest podążanie za rozwojem malca, obserwowanie jego zainteresowania posiłkami i stwarzania mu okazji do pierwszych samodzielnych prób jedzenia – najpierw rękoma, a następnie łyżeczką.
Co robić, kiedy niemowlę odmawia jedzenia nowości i chce nadal pić jedynie mleko?
Namawianie czy karmienie na siłę zwykle przynosi odwrotny efekt. Dorośli również nie lubią, jeśli ktoś usilnie ich do czegoś przekonuje - to budzi naturalny opór i złość. Dzieciom przeszkadza nadmierna ingerencja w to, co jest na ich talerzu – dokładanie, mieszanie, przesuwanie produktów. Każdy chroni granic własnej przestrzeni i nie lubimy, jeśli ktoś je narusza, również w czasie posiłku. Dziecko chętnie próbuje produkty, jeśli ma okazję regularnie widzieć je na stole oraz obserwować, jak jedzą je inni, najlepiej z apetytem. Czasem to trwa kilka dni, a czasem miesięcy. Jest większa szansa, że malec włączy na stałe dany produkt do swoich preferencji smakowych, jeśli sam po niego sięgnie. Wielu dorosły wspomina, że przez naciski w dzieciństwie do próbowania niektórych produktów nie są w stanie w dorosłości się do nich przekonać.
Wielu dorosłych wspomina też, że w dzieciństwie byli nazywani niejadkami… Kim jest niejadek?
Słowo niejadek umiejscawia winę w dziecku, a karmienie to interakcja dwóch osób – rodziców i dziecka. Najczęściej rodzice wymieniają wiele problemów, które przysparza im maluch w czasie karmienia. Dziecko o swoich trudnościach „mówi” swoim zachowaniem: rodzice obserwują dziecko podczas karmienia, irytują się, jak grymasi i odmawia jedzenia, ale ono również obserwuje rodziców: ich mimikę, mowę ciała, ton głosu i właśnie na nie reaguje. Przyczyn trudności w karmieniu może być wiele. Czasem tkwią one w dziecku, czasem są po stronie rodziców, a niejednokrotnie w relacji między dzieckiem a rodzicami. Często trudności w karmieniu są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dla mamy, która była niejadkiem w dzieciństwie, karmienie własnego dziecka stanowi wyzwanie. Czasem relacje między rodzicami są tak napięte, że trudno jest zjeść posiłek bez emocji. Obecny styl życia większości rodziców również nie sprzyja spokojnemu jedzeniu – dorośli są przemęczeni, gotują w pośpiechu i przez to nie czerpią radości z karmienia dziecka.
Marta Bąkowska, dziecięcy psycholog kliniczny w Centrum Zdrowia Dziecka, autorka książki „Za mamusię, za tatusia – sposób na niejadka. Jak kształtować prawidłowe nawyki związane z jedzeniem u dzieci na różnych etapach rozwoju”, Wydawnictwo REA-SJ. Zajmuje się wczesną interwencją psychologiczną w tym problemami z jedzeniem.