Przyjęło się, że każde "E" jest szkodliwe. Ale to nie do końca prawda. Numer E to kod chemicznego dodatku do żywności, który został uznany za bezpieczny i dozwolony do użycia przez ekspertów z instytucji Unii Europejskiej. "E" odnosi się do naszego kontynentu - Europy.
Uznanie konkretnego dodatku do żywności za bezpieczny dla zdrowia to jedno. Drugie to zdefiniowanie jego odpowiedniej (bezpiecznej!) ilości - w Polsce określa to rozporządzenie Ministra Zdrowia.
Szacuje się, że w ciągu roku zjadamy ponad 2 kg różnych dodatków "E". Warto więc wiedzieć, co się kryje pod konkretnymi skrótami. Jeśli widzisz E z numerami od 100 do 199, masz do czynienia z barwnikami. One również są posegregowane i np. od 100 do 109 są żółcienie, od 110 do 119 - oranże, 120-129 to czerwienie, 130-139 - błękity i fiolety, 140-149 - zielenie, 150-159 - brązy i czernie, a od 160 mamy kolor złoty i pozostałe. Zerknij na etykietę jogurtu truskawkowego. Pewnie zobaczysz tam E 120. To koszenila - naturalny czerwony barwnik pozyskiwany z mszyc, żerujące na kaktusach rosnących w tropikalnych rejonach Ameryki. Natomiast jeśli skusisz się na smerfowe lody, ukrywać się w nich może barwnik E 131. W przypadku barwników, warto zachować pewną ostrożność. Lubią one uczulać, zwłaszcza małe dzieci. Przykładowo zjedzenie niebieskich cukierków może skończyć się bolesną pokrzywką na skórze. Za wysypkę często odpowiedzialny jest także dodatek E 142 (zieleń brylantowa), zaś za ostry stan zapalny skóry E 104 (żółcień chinolinowa). Osoby z astmą powinny unikać żywności zawierającej E 155, bo może nasilać objawy ich choroby.
Pod E z liczbami od 200 do 299 ukrywają się konserwanty, E 300-399 - przeciwutleniacze i regulatory kwasowości, E 400-499 - emulgatory, stabilizatory i zagęszczacze, E 500-599 - regulatory pH i środki spulchniające, E 600-699 - wzmacniacze smaku i zapachu, E 700-799 - antybiotyki, zaś E 900-999 to pozostałe dodatki do żywności, tj. woski, sztuczne środki słodzące, natomiast od 1000 do 1599 mamy dodatkowe związki chemiczne, tj. rozpuszczalniki i dodatki zapachowe.
W polskiej kuchni często stosuje się glutaminian sodu, ukrywający się pod E 621. Jest on bezpieczny dla zdrowia, ale niektórzy eksperci przestrzegają, że może sprzyjać migrenie i mieć negatywny wpływ na wzrok, jak również być powiązany ze wzrostem wagi ciała. Często też sięgamy po napoje zawierające E 211 - benzoesan sodu. On z kolei może wywołać reakcje alergiczne i jest niedozwolony dla małych dzieci.
W przypadku E dodatków warto zastosować zasadę "im mniej, tym lepiej". Znacznie zdrowsze jest zjedzenie jagodowego jogurtu w lekko fioletowym kolorze, ale przygotowanego z prawdziwych owoców niż purpurowego z dodatkiem barwników, aromatów i innych polepszaczy smaku. E dodatki nie mają żadnych wartości odżywczych, a jedynie sprawiają, że produkty są ładniejsze, lepiej pachną i smakują. Tylko czy o to nam chodzi?
Warto wiedzieć, że jest kilka E dodatków, które nie cieszą się dobrą opinią u lekarzy. Spożywanie ich w nadmiarze może być szkodliwe - w najlepszym razie uczulić, a w najgorszym sprzyjać rozwojowi raka. Lepiej unikaj żywności z: E 102, E 104, E 105, E 110, E 122, E 124, E 151, E 155, E 200, E 202, E 203, oraz E 210 do E 228, E 620 do E 625, E 952, E 954.
Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>