Lekarz powiedział Zorayi, że nigdy nie wyzdrowieje
Z pozoru życie Zorayi Ter Beek wygląda idealnie: mieszka w Holandii w ładnym domu, ma pieniądze, dwa koty i chłopaka, którego kocha. Jednak jej największe problemy zdrowotne są niewidoczne: od dekady kobieta leczy się psychiatrycznie z powodu wyniszczającej depresji, cierpi także na autyzm.
Młoda Holenderka marzyła kiedyś o zostaniu psychiatrą, ale teraz przygotowuje się do eutanazji, po tym, jak psycholog powiedział jej, że nigdy nie wyzdrowieje i wszystkie opcje leczenia zostały wyczerpane.
Zoraya czekała dwa i pół roku na warunkową zgodę na wspomagane samobójstwo. Kiedy to się stało, ona i jej chłopak Stein wpadli sobie w ramiona na kanapie i płakali. Jej chłopak bardzo to przeżywa, ale nie chce być osobą, który każe jej zostać na tym świecie.
W rozmowie z holenderskim portalem partnerka Steina wyznała: - Oczywiście, że czuję się winna. Gdybym wiedziała to, co wiem teraz, w chwili, gdy poznałam Steina… Myślę, że szybko bym uciekła, przynajmniej mam taką nadzieję. Ale okazało się inaczej. Bardzo się kochamy.
Jak będzie wyglądać wspomagane samobójstwo Holenderki?
W maju do domu Ter Beek przybędzie lekarz, który przeprowadzi procedurę eutanazji. - Pani doktor naprawdę poświęca swój czas. To nie jest tak, że przychodzą i mówią: "Połóż się, proszę!". W większości przypadków jest to najpierw filiżanka kawy, aby ukoić nerwy i stworzyć miłą atmosferę – powiedziała Zoraya w rozmowie z The Free Press.
- Potem pyta, czy jestem gotowa. Zajmę miejsce na kanapie. Jeszcze raz zapyta, czy jestem pewna, rozpocznie zabieg i życzy dobrej podróży. Albo, w moim przypadku, miła drzemka, bo nienawidzę, gdy ludzie mówią: "Bezpiecznej podróży". Nigdzie się nie wybieram - dodała.
Lekarz przepisze Zorayi Ter Beek środek uspokajający, a następnie lek, który zatrzyma akcję serca. Potem specjalna komisja zweryfikuje okoliczności jej śmierci i formalnie uzna, co dzieje się w większości przypadków, jej śmierć za legalną. Ponieważ kobieta nie ma licznej rodziny, nie planuje pogrzebu. Zamiast tego jej chłopak po kremacji ma rozrzucić jej prochy w lesie.
Po rozmowie z The Free Press pacjentka podważyła artykuł, zarzucając dziennikarce pominięcie i przekręcenie fragmentów wywiadu.