"System nie uznaje niepłodności jako problem czy chorobę"

Moja historia jest może i trudna, ale szczęśliwa. Ponad pięć lat starałam się o syna. Państwo, system nie uznaje niepłodności jako problem czy chorobę. Na szczęście mieszkam w Warszawie, jestem silną i świadomą osobą, którą było stać na walkę i to jest adekwatne słowo - o dziecko.

Na leczenie i diagnozę wydałam masę pieniędzy. Same badania krwi, hormonów, nasienia, wizyty (nawet kilka razy w miesiącu) to tysiące złotych. Później okazało się, ze mam endometriozę, potrzebny był zabieg usuwający zmiany. Na szczęście moja choroba nie jest aż tak poważna. NFZ oczywiście zawiódł. Miałam dość czekania, bo w walce o dziecko liczy się czas, więc zapłaciłam za operację w prywatnym szpitalu -10 tysięcy złotych.

Reklama
Reklama

Po tym zabiegu tak szybko w ciążę nie zaszłam. Dopiero dwa lata później na świat przyszedł mój syn. Aby doprowadzić do ciąży, musiałam brać wiele kosztownych leków i zastrzyków. Gdy okazało się, że jest beta, co tydzień w aptece zostawiałam po kilkaset złotych. Nic nie jest refundowane.

A teraz kwestia porodu. Od razu wiedziałam, ze nie chcę i nie mogę ryzykować. Moja mama i ja ledwo przeżyłyśmy moje narodziny. Gdy mi o tym opowiadała, to płakałam razem z nią, tak mi jej było żal. Jestem, oczywiście, jedynaczką. Moja mama, tak jak inne bohaterki trudnych porodów, podkreśla, że tego się nie zapomina.

"Jedynym wyjściem jest zdobycie od psychiatry zaświadczenia"

Mam dobrą koleżankę, która od 20 lat jest szefową położnych. Sama podkreśla, ze system jest słaby. Zdarzają się sytuacje, ze nie podejmuje się celowo decyzji o cesarce, bo kobieta "da radę", ale jakim kosztem? To już lekarza mało obchodzi.

Zdecydowałam, że chcę mieć wszystko pod kontrolą. Wiedziałam, że nie mam zamiaru zdawać się na los. Chciałam mieć cięcie cesarskie. Ale jak to niby zrobić? Nawet prywatne szpitala informują, ze poród operacyjny odbywa się ze wskazań medycznych. Moja cudowna pani doktor, która znała mnie od 5 lat okazała mi totalne zrozumienie.

Poleciła mi swojego męża, który jest położnikiem w jednym z warszawskich szpitali. On też mnie zrozumiał. Jedynym wyjściem jest zdobycie od psychiatry zaświadczenia o tokofobii (silny lęk przed porodem).

Po latach kosztownej, wycieńczającej walki o zostanie mamą, musiałam udać się do lekarza psychiatry, który wydał takie zaświadczenie. I to do tej pory jest dla mnie najbardziej bolesne i upokarzające w tym wszystkim. W tych czasach kobieta musi otrzymać zaświadczenie w zasadzie o niepoczytalności, gdy nie chce urodzić siłami natury.

Mój mąż spytał lekarza, czy cięcie jest bezpieczne. Lekarz odpowiedział mu szczerze. Poród naturalny kosztuje system grosze. Nawet obecność lekarza nie jest potrzebna, bo poród odbiera położna. Cesarka to drogi zabieg, do którego potrzebny jest sztab ludzi.

"Nie miałam dolegliwości, ani komplikacji. Synka karmiłam piersią dwa lata"

Straszenie kobiet cesarką to również zakłamywanie rzeczywistości. Dzisiaj wykonuje się ją, albo przynajmniej powinno się wykonywać, bo nie zawsze tak jest, bezpieczną, mało inwazyjną metodą lub przez tzw. poród francuski. Oczywiście to wszystko jest możliwe, gdy cięcie jest planowe, a nie na ostatnią sekundę, gdy matka i dziecko są już jedną nogą na tamtym świecie.

Latem 2019 urodziłam syna. Było to wspaniale doświadczenie. Cięcie cesarskie wykonane profesjonalnie okazało się zupełnie bezbolesne. Czułam tylko, szczęście i wdzięczność. Nie miałam dolegliwości, ani komplikacji, o których tyle się kobietom opowiada.

Mówi się też często o problemach z laktacją. Pokarmu miałem tyle, że nakarmiłabym cały oddział, a synka karmiłam piersią dwa lata. Moje trzy przyjaciółki, które w tym samym czasie urodziły dzieci naturalnie, nie mogły karmić piersią.

Mój synek jest wspaniały, silny, zdrowy - dziecko idealne. Moje macierzyństwo jest bardzo szczęśliwe, bez traumy. Za kilka dni urodzę córeczkę i podchodzę do tego z dużym spokojem i silnym przekonaniem, że obie będziemy bezpieczne i moje drugie szczęście przyjdzie na ten świat całe i zdrowe.

Nie ma we mnie zgody na wmawianie kobietom, co jest dla nich dobre, czy lepsze z pomijaniem ich woli i doświadczenia. Każda z nas ma prawo zostać matką i dokonać tego w zgodzie ze sobą. Zasługujemy na to.