Lęk przed matematyką to zmora polskich szkół
Pani Katarzyna ma 48 lat, ale do dziś pamięta, jak ręce trzęsły jej się przed pracownią matematyczną, a matematyczka szła z dziennikiem i straszyła, że będzie kłuć ją szpilkami, by się uspokoiła. - To cud, że miałam dobre oceny z tego przedmiotu, bo czasem na lekcjach co chwilę przełykałam ślinę ze stresu. Matematyczka jawi mi się teraz jako psychopatka, bo miałam wtedy zaledwie 10 lat - wspomina.
Ponad 90 proc. polskich uczniów doświadcza lęku matematycznego - wynika z Ogólnopolskiego Badania Postrzegania Matematyki w ramach projektu EduNav. Pojawiający się u 9 na 10 uczniów lęk matematyczny jest określany jako specyficzny, silny, negatywny stan emocjonalny, towarzyszący kontaktowi z "królową nauk". Mogą mu towarzyszyć objawy somatyczne np. bóle głowy i brzucha, drżenie rąk, złe samopoczucie.
Z raportu wynika, że im dalej w las, tym gorzej, bo negatywne doświadczenia z tym przedmiotem narastają wraz z wiekiem uczniów i stopniem skomplikowania materiału. Zaczynają się w 2-3 klasie szkoły podstawowej i na każdym etapie edukacji rosną, prowadząc do mechanizmu "błędnego koła".
Im większy lęk, tym mniejsza motywacja do nauki. Tymczasem brak systematyczności powoduje spiętrzenie trudności i narastanie awersji do przedmiotu. Nierzadko rodzi się fobia matematyczna, a młodzi ludzie mają problemy psychiczne związane z lękiem przed nielubianym przedmiotem lub jego nauczycielem.
- W moim liceum w centrum Warszawy co najmniej dwie osoby popełniły samobójstwo z powodu nauczycielki tego przedmiotu, która znęcała się nad upatrzonymi osobami, głównie dziewczynami. Dwie moje koleżanki, dziś świetne prawniczki, nie zdały w liceum z matematyki, bo się na nie uwzięła. W drugiej klasie liceum pół klasy miało dwóję z matematyki na półrocze i uważali się za szczęściarzy. A była to klasa humanistyczna. Do dziś śni mi się czasami, że muszę zdawać maturę z matematyki, mimo że jej nie musiałam pisać. Widocznie mój mózg traktuje to jako potencjalny koszmar - opowiada pani Katarzyna.
Wina polskiego systemu edukacji. "Uczymy schematów zamiast myślenia"
Patrycja Janekankit,nauczycielka matematyki w szkole podstawowej, managerka ds. budowania relacji z partnerami prywatnymi Fundacji Teach for Poland jest nauczycielką matematyki od czterech lat. Wcześniej, przez 10 lat, wspierała uczniów w indywidualnych lekcjach matematyki.
W 2023 roku ukończyła program eduliderstwa fundacji Teach for Poland, co w dużym skrócie oznacza, że uczyła się jak być dobrym nauczycielem na miarę potrzeb XXI wieku. Jej zdaniem przyczyn lęku przed matematyką należy szukać w wielu płaszczyznach - po pierwsze w polskiej szkole.
- Uczymy schematów rozwiązywania zamiast myślenia. Matematyka jest ciekawa, mocno osadzona w naszym codziennym życiu. Na przykład egzamin ósmoklasisty jest na myślenie, nie wystarczy jedynie znać wzoru na pole figury, ale jeszcze trzeba rozumieć, czym jest pole powierzchni figury - mówi.
Matematyczka dodaje, że przeważają metody podawcze: nauczyciel w centrum, reszta klasy słucha, a następnie rozwiązuje przykłady.
- Jarek Szulski w swojej książce “Nauczyciel z Polski” opisuje, że zbyt wielu nauczycieli chce być mistrzami, a uczniowie dzisiaj potrzebują być dla nauczyciela ważni oraz potrzebują autentycznych relacji. W szkole pierwszej połowy XXI wieku "żegnamy mędrca na scenie, witamy przewodnika w terenie" (Goodbye sage on the stage, hello guide on the side) - cytuje nauczycielka.
Jej zdaniem brakuje także uwzględniania neurodydaktyki w procesie uczenia. - Mózg nie lubi nudy. Lubi być pobudzany poprzez ruch, dźwięk, śmiech, zabawę, projekt, skojarzenia. Brak ciszy na matematyce nie oznacza braku dyscypliny tylko proces uczenia się - zauważa.
"Marzy mi się, aby w każdej szkole jedna sala była przerobiona na sklep"
Kolejna sprawa, którą należy zmienić zdaniem edukatorki, to oddawanie sprawczości uczniom. - Istnieje wiele innych metod, które w sposób bardziej praktyczny uczą matematyki. Mam tu na myśli podejście interdyscyplinarne, projektowe i problemowe STEAM (S-science, T-technology, E-engenereeng,A-art, M-maths). Nauczyciel definiuje “co?” i “dlaczego” a uczeń decyduje “jak” - wyjaśnia Patrycja Janekankit.
Nie pomagają warunki nauczania tego przedmiotu. W wielu szkołach są przeludnione klasy. - Bardzo ciężko jest prowadzić lekcję z 30 uczniami lub czasem więcej, w jednej sali. Może należałoby się zastanowić nad podziałem na mniejsze grupy, tak jak jest w przypadku języków? - proponuje nauczycielka.
Infrastruktura szkolna powinna się zmienić w zgodzie z potrzebami uczniów. - Marzy mi się, aby w każdej szkole jedna sala była przerobiona na sklep. 90 proc. materiału z matematyki można by omawiać na praktycznym przykładach. Zaczynając od przeliczania pieniędzy po skomplikowanie obliczenia związane z podwyżkami i obniżkami - wskazuje Janekankit.
Patrycja Janekanit: Presja na oceny nie pomaga
Nauczycielka mówi, że z kolei w domu rodzicom brakuje świadomości, jak pomagać swoim dzieciom. - Jest presja na oceny, porównywanie między kolegami oraz narzekanie na szkołę i na nauczycieli przy swoich dzieciach. A wystarczyłoby, żeby rodzice poznali swoje dziecko - jakie ma zasoby, jakie style uczenia są dla niego odpowiednie, jak świadomie pomagać swojemu dziecku nie zwiększając lęku przed matematyką - podkreśla.
Edukatorka proponuje, by zmienić podejście do tej dziedziny wiedzy. - Matematyki uczymy się od najmłodszych lat: poprzez gry planszowe, wspólne gotowanie, klocki lego czy ograniczenia prędkości podczas jazdy autem, a nawet jedząc pizzę (ułamki) - tłumaczy.
- Świadomy rodzic wprowadza matematykę w domu, nie znając podstawy programowej - uczy myślenia matematycznego i logicznego. To jest klucz do egzaminu ósmoklasisty - zaznacza Patrycja Janekankit.
Syn pani Katarzyny ma 14 lat i też nie lubi matematyki. Bardzo stresuje się zbliżającym się egzaminem ósmoklasisty. - Niestety minęło tyle lat, a nauczyciele nadal nie mają pomysłu co zrobić, aby poprawić relację dzieci z matematyką i uczyć jej w ciekawszy, nieszablonowy, a przede wszystkim niewywołujący stresu i przerażenia, sposób - uważa mama ósmoklasisty.