W ocenie profesora Blamka nie ma jeszcze zagrożenia dla pacjentów, co nie znaczy, że sytuacja nie jest trudna.
Mały nabór mimo wyższych pensji
Zauważyliśmy coraz bardziej niepokojący brak wymiany pokoleń. Młodzi lekarze kończący studia rzadko wybierają onkologię, czy to kliniczną, czy radioterapię, czy wreszcie chirurgię onkologiczną, bo to są specjalizacje trudne i wymagające - stwierdził dyrektor Narodowego Instytutu Onkologii.
Prof. Blamek zauważył, że "nabór jest mały" mimo tego, że resort zdrowia oferuj nieco wyższe pensje rezydentom na specjalizacjach onkologicznych. My też to widzimy w Gliwicach w województwie śląskim i całym kraju - dodał dyrektor.
Tylko 39 chętnych na 200 rezydentur
"Dane z Naczelnej Izby Lekarskiej nie napawają optymizmem. Wynika z nich, że w pierwszym etapie kwalifikacji na specjalizacje jesienią ubiegłego roku było tylko 39 chętnych na 200 dostępnych rezydentur z onkologii klinicznej" - zauważa Radio Katowice.
Prof. Blamek spostrzegł jednak, że onkologia rozwija się bardzo dynamicznie i powszechne przekonanie, że wielu pacjentom onkologicznym nie można pomóc, jest błędne.
Co roku wprowadzane są do użytku nowe leki, które są coraz skuteczniejsze - mówił dyrektor.Już nie jest to taka zwykła chemia, która zatruwała cały organizm - kontynuował szef gliwickiej onkologii. Dodał, że "coraz częściej stosuje się leki ukierunkowane molekularnie, tak zwane leczenie celowane, albo immunoterapię".
Jedyny taki ośrodek w Polsce
Prof. Blamek podkreślił również znaczenie radioterapii, przy której wykorzystuje się sztuczną inteligencję.
Narodowy Instytut Onkologii w Gliwicach jest pierwszym i jak dotąd jedynym ośrodkiem w Polsce, w którym chorzy na nowotwory są leczeni przy użyciu radioterapii adaptacyjnej.
Jak wyjaśniał specjalista, taka innowacyjna terapia z wykorzystaniem AI polega na tym, że aparat terapeutyczny dostosowuje się do zmian warunków anatomicznych w jamie brzusznej czy miednicy.
To nie jest tak, jak było kiedyś, że musieliśmy czasami prosić pacjenta, żeby zszedł ze stołu, żeby np. oddał mocz, czy poczekał trochę, aż pęcherz się napełni - mówił prof. Blamek. Dodał, że "procedury przygotowania do radioterapii były rygorystyczne i uciążliwe, a w tej chwili urządzenie właściwie samo się dostosowuje do pacjenta, a rozkład dawki promieniowania jest zmieniany w zależności od warunków w danym dniu".
Utarło się takie przekonanie, że radioterapia powoduje poparzenia, że tolerancja jest zła i że ciężko się to znosi - zauważył też prof. Blamek. I spostrzegł, że precyzyjność nowoczesnych systemów radioterapii pozwala w znacznym stopniu uniknąć odczynów popromiennych, których obawiają się pacjenci.