Zbigniew Ziobro po usunięciu raka przełyku

Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, w grudniu wycofał się z polityki. Powodem były, wtedy jeszcze bliżej nie sprecyzowane, poważne problemy ze zdrowiem. Z czasem pojawiało się coraz więcej informacji, chodziło o nowotwór zlokalizowany w okolicach gardła.

Ziobro przez trzy miesiące nie był aktywny nawet w serwisach społecznościowych. 9 marca na platformie X opublikował wpis na temat śmierci prof. Elżbiety Starosławskiej z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, a trzy dni później poinformował, że przeszedł operację usunięcia nowotworu przełyku.

Reklama

"Z całego serca dziękuję wszystkim za modlitwy i życzenia powrotu do zdrowia. Daliście mi siłę do walki ze śmiertelną chorobą nowotworu złośliwego przełyku z przerzutami do części żołądka. Po wielu miesiącach wyczerpującego leczenia onkologicznego, przeszedłem skomplikowaną 8-godzinną operację. Po udanym, choć ciężkim zabiegu usunięcia większości przełyku i części żołądka, przede mną długa droga do odzyskania pełni sił. Trwa walka z bólem - dostaję bardzo silne leki przeciwbólowe, mam jeszcze duże trudności z oddychaniem i mówieniem, chwilowo zanika mi głos i dostaję silnej chrypki. Dlatego mój stan zdrowia pozwala jedynie na taką drogę komunikacji z Państwem. Wszystkim życzę zdrowia i jeszcze raz gorąco dziękuję za wsparcie!" - napisał były minister.

Reklama

Usunięcie nowotworu przełyku - jak wygląda leczenie?

Zbigniew Ziobro napisał, że przed nim długi proces dochodzenia do zdrowia. O tym, jak może to wyglądać, w rozmowie z NaTemat mówi dr Paweł Witt, psychoonkolog i specjalista pielęgniarstwa opieki paliatywnej.

– Z mojego doświadczenia w opiece paliatywnej wynika, że nowotwory przełyku, ze względu na ich początkową bezobjawowość, są rozpoznawane w zaawansowanym stadium, często dając przerzuty do okolicznych narządów, węzłów chłonnych. Rozsiany proces nowotworowy jest chorobą, która rzadko kiedy prowadzi do wyleczenia – mówi dr Paweł Witt.

Tak jak w przypadku wielu nowotworów kluczowy dla leczenia i dalszych rokowań jest moment wykrycia raka przełyku.

– Statystyki dotyczące zaawansowanego raka przełyku są mało optymistyczne – odsetek przeżyć 5-letnich wynosi około 10 proc., natomiast większość pacjentów niestety umiera w ciągu kilku lub kilkunastu miesięcy od postawionego rozpoznania. Wynika to również z faktu, że często pacjenci z rakiem przełyku do leczenia przyczynowego trafiają bardzo osłabieni, a samo leczenie jest wyjątkowo ciężkie i wyczerpujące – wyjaśnia specjalista.

W przypadku tego rodzaju nowotworu najczęściej stosowane jest leczenie onkologiczne, czyli chemioterapia lub radioterapia, a następnie zabieg operacyjny. Ból po takim zabiegu jest bardzo silny, dlatego przez kilka, kilkanaście dni pacjent jest poddawany leczeniu polegającym na łączeniu różnych metod, w tym podawaniu leków przeciwbólowych i środków wspomagających, w postaci leków przeciwwymiotnych czy przeciwobrzękowych.

Czas trwania terapii zależy od stanu zdrowia pacjenta i rodzaju powikłań. W szpitalu zazwyczaj przebywa kilka, kilkanaście dni po zabiegu, ale ten czas może się przedłużyć w przypadku bardziej skomplikowanej operacji i ewentualnych powikłań. Konieczne może być wsparcie przy przyjmowaniu pokarmu, a także rehabilitacja ruchowa.

Rak przełyku - jak wyglądała operacja?

Jak zdradził były minister sprawiedliwości, operacja usunięcia części przełyku i żołądka trwała osiem godzin.

– Sam zabieg jest obciążającą, długą i dość ciężką operacją – często wymagającą dojścia zarówno od strony jamy brzusznej jak i klatki piersiowej, w zależności od rodzaju guza i jego położenia wykonywane mogą być różne zespolenia (zastąpienie części przełyku żołądkiem, odpowiednio przygotowanym fragmentem jelita cienkiego lub grubego), mogą być wyłonione przetoki odżywcze – np. gastrostomia czy jejunostomia – wyjaśnia dr Witt.

Gastrostomia to przetoka łącząca żołądek ze środowiskiem zewnętrznym poprzez skórę brzucha. Stosowana jest, gdy pacjent nie może korzystać z przełyku i przyjmować pokarmy drogą doustną. Jejunostomia to podobny zabieg, ale pozwalający na dostęp bezpośrednio do jelita cienkiego.