Amerykanie z rocznika 2019 spędzą na przyjmowaniu leków na receptę część życia większą, niż czas spędzony w małżeństwie czy poświęcony na edukację - wynika z nowych badań Jessiki Ho, socjolożki i demografki z Penn State University (USA). Wyliczyła ona, że amerykańscy mężczyźni ze wspomnianego rocznika na braniu leków na receptę spędzą ok. 48 proc. życia. W przypadku kobiet będzie to aż 60 procent.
Swoje wyniki Ho opublikowała w piśmie "Demography".
Jako Amerykanka chciałabym wiedzieć, jakich leków dostarczam swojemu organizmowi i czego mam się spodziewać, jeśli chodzi o czas ich brania - mówi Ho. - Lat, w czasie których ludzie mogą się spodziewać przyjmowania przepisanych im leków, jest obecnie więcej, niż spodziewana liczba lat, przypadająca na ich pierwsze małżeństwo, naukę i studia, albo lata obecności na rynku pracy. To ważne, żeby rozpoznać ważną rolę, jaką leki na receptę zaczęły grać w naszym życiu.
Do swoich analiz Ho wykorzystała reprezentatywne dla całego kraju badania prowadzone przez Agency for Healthcare Research and Quality (AHRQ) oraz Centers for Disease Control and Prevention (CDC), obejmujące lata 1996-2019. Badania te pozwalały prześledzić skalę korzystania z leków na receptę w USA i obejmowały informacje pochodzące z ok. 15 tysięcy gospodarstw domowych, z których informacje zbierano co pięć miesięcy. Dodatkowo niemal 70 proc. badanych dopuściło obie agencje do weryfikacji ich recept za pośrednictwem aptek. To zwiększa precyzję badania.
Ho wykorzystała też dane na temat śmiertelności z National Center for Health Statistics oraz Human Mortality Database. Oszacowała dzięki temu oczekiwaną długość życia mieszkańców Ameryki urodzonych w 2019 roku. Następnie zestawiła te informacje z danymi z badania, aby oszacować spodziewany procent życia, w jakim badani mogą brać leki na receptę.
Kobiety zaczynają brać leki na receptę wcześniej niż mężczyźni
Stwierdziła, że większość mężczyzn bierze leki na receptę już przed czterdziestką, zaś większość kobiet zaczyna je brać, nim ukończy 15 lat. Noworodki płci męskiej z 2019 mogą się spodziewać brania leków na receptę średnio przez ok. 37 lat, co stanowi 48 procent ich życia. Ich rówieśniczki dziewczynki mogą się spodziewać życia na lekach mniej więcej przez 47,5 lat, co przekłada się na 60 proc. przewidywanego czasu trwania ich życia.
Widzimy, że kobiety zaczynają brać leki na receptę wcześniej niż mężczyźni. Po części ma to związek z kontrolą płodności i hormonalnymi środkami antykoncepcyjnymi- zauważa Ho. - Ale ma to też związek z większą skalą wykorzystania przez kobiety leków stosowanych w psychiatrii i leków przeciwbólowych. Jeśli rozważymy różnicę pomiędzy mężczyznami i kobietami, to okaże się, że wykluczenie z tego równania antykoncepcji odpowiada jedynie za jedną trzecią różnic między płciami. Za pozostałe dwie trzecie odpowiada przede wszystkim korzystanie z innych leków hormonalnych, przeciwbólowych i stosowanych w psychiatrii, wykorzystywanych do leczenia takich problemów ze zdrowiem, jak depresja, stany lękowe czy ADHD.
Jednocześnie mężczyźni biorą zwykle więcej statyn i innych leków na choroby sercowo-naczyniowe - zauważa Ho. I zastrzega, że skala użycia statyn jest różna zależnie od przynależności etnicznej i rasowej pacjenta.
Zauważyła też, że skala polipragmazji - czyli sytuacji, w której chory przyjmuje pięć lub więcej leków jednocześnie - zwiększa się w alarmującym tempie. W połowie lat 90. większość ludzi biorących leki na receptę przyjmowała tylko jeden środek. Dziś często może to być pięć albo więcej specyfików.
Ustalenia Ho mają znaczenie w kontekście zdrowia Amerykanów i związanych z tym kosztów. Po pierwsze dlatego, że wiele leków, przyjmowanych przez ludzi przez wiele lat, jest dostępnych zaledwie od 4-5 dekad i nieznane są wszystkie możliwe odległe konsekwencje uboczne ich stosowania - komentuje Ho. Co więcej, polipragmazja oznacza u pacjentów większe ryzyko interakcji pomiędzy branymi lekami, a także niekorzystnych skutków ubocznych - dodała.
Jeśli chodzi o koszty, to tylko w 2018 roku w USA wydatki na leki na receptę sięgały 335 mld dolarów. Bezpośrednie wydatki obywateli na leki na receptę stanowią 14 proc. wydatków na leki w ogóle, a do 2026 roku mają sięgnąć 875 mld dolarów.
W tej publikacji nie próbuję powiedzieć, że korzystanie z leków na receptę jest dobre czy złe - zastrzega Ho. - Oczywiście że robią one różnicę, jeśli chodzi o leczenie wielu chorób. Pojawiają się też jednak obawy o to, "jak wiele uznać za już zbyt wiele". Jest masa badań, które pokazują, że Amerykanie są mniej zdrowi i żyją krócej, niż ich rówieśnicy w innych krajach o wysokich dochodach. Kwestia leków na receptę to element tej rzeczywistości. My zaś stwierdzamy, że - poza tym wszystkim, czego możemy się spodziewać - skala korzystania z leków na receptę w USA jest potężna.