Wbrew powszechnemu przekonaniu implant nie zastępuje całego zęba, a wyłącznie korzeń. Dopiero na nim odbudowuje się koronę. Faktów, o których warto wiedzieć, jest jednak więcej.

Implanty także dla młodych

Implanty zębów nie są zarezerwowane tylko dla seniorów. Oczywiste jest, że nieszczęśliwy wypadek lub po prostu próchnica mogą odebrać pełny uśmiech nawet młodszej osobie. I choć nie istnieje górna granica wiekowa ograniczająca możliwość zabiegu, to dolna – już tak.

Reklama

– Przyjmuje się, że zabiegowi wszczepienia implantów zębów mogą poddać się osoby od minimum 20-go roku życia. Nie chodzi tu o posiadanie dowodu osobistego, ale o fizjologię, bo u młodych ludzi ciągle trwa rozwój kostny, a tym samym żuchwa i szczęka nadal rosną. Implant musi mieć pewne podparcie, a kość, w której będzie osadzony, także musi spełniać określone warunki, jak np. odpowiednia jej gęstość – wyjaśnia lek. stom. Wojciech Fąferko z Dentim Clinic Medicover w Katowicach.

Reklama

Dentyści sugerują, że najlepszy wiek to właśnie 20+, kiedy układ kostny osiągnął pełną dojrzałość.

Im szybciej, tym lepiej

Implant zęba można wstawić nawet zaraz po ekstrakcji (czyli usunięciu) zęba własnego. Dentyści podkreślają, że im szybciej to zrobimy, tym lepiej dla nas. W miejscu utraty zęba kość zaczyna ulegać zanikowi, co prowadzi do szeregu niepożądanych skutków. Jednym z nich jest skrzywienie i przesuwanie się zębów sąsiadujących z brakiem. Ponadto ząb przeciwstawny do braku wysuwa się z kości. Jednak to nie wszystko.

Zanik kości w miejscu brakujących zębów jest o tyle kłopotliwy, że chcąc później wstawić implant, musimy kość odtworzyć, by miał właściwe podparcie. Nazywamy to augmentacją i wiąże się ona z zabiegiem chirurgicznym. W tym celu po odpowiedniej preparacji kości umieszczamy w niej materiał kościozastępczy, który może być materiałem pobranym od pacjenta, z banku tkanek, pochodzenia zwierzęcego lub syntetyczny. Następnie, w skrócie: ulega on wchłonięciu, a na jego miejscu tworzy się nowa tkanka kostna, co zajmuje od 4 do 6 miesięcy – opisuje dentysta.

U posiadaczy protez osiadających zanik kości też jest problemem. Z biegiem czasu malejąca kość pod protezą sprawia, że ta coraz gorzej utrzymuje się na swoim miejscu, a więc wymaga ponownego dopasowania. Co ciekawe, wszczepienie implantu zapobiega utracie kości wyrostka zębodołowego w danym miejscu.

Od jednego zęba

Osoby, które straciły pojedynczy ząb, często stają przed dylematem: założyć most, nie robić nic, a może zdecydować się na implant? W tym przypadku złą drogą jest bezczynność, a optymalnym rozwiązaniem – zastąpienie braku koroną na implancie.

– Implanty zębów mają zastosowanie już w przypadku odbudowy pojedynczego zęba. Na jednym implancie osadzamy jedną koronę, czyli podobnie jak w naturze. Alternatywą jest założenie trzypunktowego mostu, w którym filary będą stanowiły zęby sąsiadujące do braku. Trzeba je odpowiednio przygotować, co oznacza znaczne ich oszlifowanie. Jeżeli te zęby były poprawnie ustawione, zdrowe i bez próchnicy, to taki sposób może nie być satysfakcjonujący dla każdego. Wybór implantu oszczędza te zęby – zauważa stomatolog Dentim Clinic Medicover.

W przypadku braku pojedynczego zęba jeden implant zastąpi jeden korzeń, ale możliwe są też sytuacje, w których zaledwie dwa lub cztery implanty stanowią podporę dla protezy całego łuku zębowego.

Implantów zębów nie trzeba wymieniać

W stomatologii zaleca się wymianę wypełnień, uzupełnień kompozytowych, protez, licówek i koron. Nie dotyczy to jednak samych implantów. One – w założeniu – mają służyć do końca życia. Są wykonane z tytanu, a więc materiału, który wykorzystuje się do produkcji także protez innych elementów kostnych, jak staw biodrowy, kolanowy, odtwarzających elementy czaszki. To materiał biokompatybilny, co oznacza, że organizm traktuje go jak własną tkankę. Aby wzmocnić proces osteointegracji (zrastania się implantu z kością), jego powierzchnia jest porowata i specjalnie przygotowana.

– Decydując się na implanty zębów, nie można zapominać o właściwej higienie. Przede wszystkim podobnie jak zębom własnym, implantom zagrażają bakterie. Mogą powodować stany zapalne dziąseł, a przez to zwiększać ryzyko utraty implantu. Aby tego uniknąć, konieczne jest sumienne szczotkowanie, nitkowanie lub używanie irygatora, a także wspomaganie higieny płynami do płukania ust. Na kontrolę należy zgłaszać się dwa razy w roku. Stosując się do tych zasad, możemy w porę zapobiec powikłaniom i faktycznie sprawić, że implant będzie służył przez wiele lat, a nawet dożywotnio – mówi lek. stom. Wojciech Fąferko.

Implant już na jednej wizycie

Nie jest mitem to, że już na jednej wizycie można mieć wszczepiony implant, a co więcej – wyjść z gabinetu z dopasowaną koroną. Faktem jest też, że takie leczenie wymaga odpowiednich przygotowań, czyli wizyty wstępnej, diagnostyki i planowania. Proces zrastania się z kością samego implantu trwa jednak znacznie dłużej.

– Implant zaraz po wszczepieniu utrzymuje się za sprawą stabilizacji pierwotnej, czyli mechanicznie jest ulokowany w kości, dzięki nagwintowaniu. Przez następne 2–4 tygodnie zachodzi przebudowa tkanek, w wyniku czego stabilizacja pierwotna słabnie, by zostać zastąpiona stabilizacją wtórną. To oznacza właściwe zrastanie się z kością. Proces ten zajmuje kolejne 3–6 miesięcy. Długość tego okresu jest zależna od wielu czynników, jak stan zdrowia pacjenta, gęstość kości, zachowanie poprawnej higieny, przyjmowanie zaleconych leków, rozległość zabiegu, ale również zastosowane implanty i inne rozwiązania – wylicza stomatolog.

W przypadku rozwiązań tzw. jednodniowych pacjent otrzymuje koronę tymczasową, która po kilkunastu tygodniach wymieniona zostaje na koronę docelową.

Do zabiegu istnieją przeciwwskazania

Rozwój medycyny i postęp w stomatologii są na tyle spore, że implanty można wszczepiać bezpiecznie u wielu pacjentów. Co też istotne, statystyki pokazują, że po 10 latach od zabiegu nadal ma je ponad 98% pacjentów. Nie należy jednak zapominać, że wciąż jest to zabieg chirurgiczny, do którego mogą istnieć przeciwwskazania. Na liście znajdują się m.in.: ciąża, niekontrolowane choroby, jak nadciśnienie, cukrzyca, ale także zakażenie wirusem HIV i inne choroby powodujące osłabienie działania układu odpornościowego. Do zabiegu też nie zostaną zakwalifikowani pacjenci z chorobą Alzheimera, Parkinsona czy z nowotworami i w trakcie chemioterapii.