Wirusowe zapalenia wątroby typu C jest w naszym kraju najczęstszym zakażeniem hepatotropowym, czyli atakującym wątrobę. Według prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Roberta Flisiaka występuje ono u 140-150 tys. naszych rodaków. Jednak zakażeni zwykle nie zdają sobie z tego sprawy, bo infekcja ta przez wiele lat przebiega w utajeniu. A gdy już pojawiają się jej objawy, choroba jest już zaawansowana. Grozi marskością wątroby i rakiem wątroby.
Jedynym sposobem wykrycia infekcji jest wykonanie badania na obecność wirusa wywołującego zapalenie wątroby typu C (HCV). Pozwala ono wykryć przeciwciała anty-HCV, jakie wytwarza nasz układ immunologiczny, gdy w organizmie pojawi się taki patogen. Są dwa rodzaje takich badań: klasyczne badanie laboratoryjne surowicy oraz szybki test kasetkowy surowicy, osocza, pełnej krwi włośniczkowej lub śliny.
Jak wyjaśnia specjalista, który jest kierownikiem Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, od 1 lipca 2022 r. można bezpłatnie wykonać badanie anty-HVC w ramach podstawowej opieki zdrowotnej w całej Polsce. Nie powinno być z tym kłopotu, bo lekarze rodzinni mogą je zlecić w ramach tzw. budżetu powierzonego, czyli niezależnego od stałej stawki kapitacyjnej (jaką otrzymują na każdego zarejestrowane u siebie pacjenta). W ramach budżetu powierzonego pacjent może też wykonać kilka innych badań, takich jak określenie poziomu ferrytyny, witaminy B12, kwasu foliowego oraz CRP – białka C-reaktywnego (syntetyzowanego przez wątrobę w razie wystąpienia stanu zapalnego).
- Jeśli chodzi o test anty-HCV, to nie cieszy się on dużą popularnością. Przez pięć miesięcy, od lipca do listopada 2022 r., przetestowano jedynie około 16 tys. osób. Wygląda zatem na to, że w 2023 r. nie przekroczymy 40 tys. takich badań – obawia się prof. Robert Flisiak.
Jego zdaniem to zdecydowanie za mało, konieczne jest wprowadzenie narodowego programu badań przesiewowych w kierunku wirusowego zapalenia wątroby typu C. Bo jedynie wtedy byłaby szansa na objęcie badaniami anty-HCV około 3 mln osób rocznie. Oczywiście jeżeli chcemy – dodaje specjalista - wyeliminować zakażenia HCV do poziomu zalecanego przez Światową Organizację Zdrowia (WHO).
WHO proponuje, by do 2030 r. nowe infekcje wirusowego zapalania wątroby typy C zmniejszyć o 90 proc., a zgonów – o 60 proc. Przy obecnym tempie wykrywania tej infekcji w naszym kraju do końca dekady będziemy mogli zmniejszyć liczbę zakażonych ze 140-150 tys. do 113 tys. Zdaniem prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych redukcję zakażeń sięgającą 90 proc. uzyskamy nie wcześniej niż w 2060 r. - Pacjenci z tym zakażeniem do tego czasu raczej poumierają, niż zostaną wyleczeni - zaznacza. A możliwości leczenia tej infekcji są wyjątkowo duże.
Od wielu lat są dostępne skuteczne leki w leczeniu wirusowego zapalenia wątroby typu C, będące jednym z największych osiągnięć współczesnej farmakoterapii. I są u nas w pełni refundowane. - Od 2015 r. skuteczność tego leczenia nie spadła w naszym kraju poniżej 97 proc. – zapewnia specjalista. W 2021 r. była ona największa i sięgnęła nawet 99 proc., a w 2022 r. była niemal równie wysoka i wyniosła 98 proc.
Wiele zależy od tego, czy pacjenci przyjmują leki zgodnie z zaleceniami. Terapia trwa co najmniej kilka tygodni, co w znacznym stopniu zależy od tego, jak wcześnie zostanie wykryte zakażenie. W 2022 r. 50 proc. pacjentów musiało zażywać leki przez 8 tygodni, a 49 proc. – przez 12 tygodni. Jedynie 1 proc. chorych musiał być leczony dłużej - ponad 12 tygodni.
- Wystarczyłoby, aby każdy POZ (ośrodek podstawowej opieki zdrowotnej – PAP) wykonywał 1-2 testy dziennie, by do 2030 r. wykryć i wyleczyć zakażenie HCV u blisko 100 tys. osób, przy prawie 100 proc. skuteczności dostępnych obecnie terapii – przekonuje prof. Robert Flisiak. Nadmienia, że wymaga to zmodyfikowania rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia z 21 czerwca 2022 r., tak aby umożliwiało ono testowanie na szeroką skalę z wykorzystaniem szybkich testów kasetkowych.