Specjaliści różnych dziedzin medycyny mówili o tym w czwartek, 30 marca, podczas debaty Medycznej Racji Stanu w Warszawie. Jak podkreślali, w ostatnim czasie obserwuje się wzrost liczby pacjentów cierpiących na choroby autoimmunologiczne.

Reklama

- Na choroby autoimmunologiczne chorują dużo częściej kobiety i to młode kobiety. Mniej więcej 80-90 proc. wszystkich tych chorób dotyczy kobiet – podkreśliła prof. Brygida Kwiatkowska, konsultant krajowa w dziedzinie reumatologii.

Jej zdaniem w sytuacji, kiedy dzietność maleje - nawet u zdrowych kobiet, warto sięgnąć po możliwości wczesnej diagnostyki i skutecznej terapii - tak, by kobiety z chorobami autoimmunologicznymi utrzymać na rynku pracy, aby mogły urodzić dzieci i aby mogły te dzieci wychowywać.

Reklama

Kobiety częściej mają wiele chorób autoimmunologicznych jednocześnie

Jak podkreśliła prof. Kwiatkowska, u kobiet częściej też występuje wiele chorób autoimmunologicznych jednocześnie. Na przykład pacjentki z cukrzycą typu 1 pięciokrotnie częściej są narażone na dodatkowe schorzenia autoimmunologiczne.

- Widzimy tu gigantyczną potrzebę współpracy interdyscyplinarnej, ponieważ pacjent często choruje na dwie niezależne choroby dotyczące różnych układów i narządów, które są leczone przez różnych specjalistów – podkreśliła prof. Kwiatkowska. Choroby autoimmunologiczne leczą dermatolodzy, reumatolodzy, pulmonolodzy, diabetolodzy, neurolodzy, gastroenterolodzy.

Eksperci podkreślali, że w ostatnim czasie w Polsce wiele zmieniło się na lepsze w opiece nad pacjentami z chorobami autoimmunologicznymi.

Reklama

- Po 10 latach udało się sfinalizować wczesny pilotaż dla pacjentów z wczesnym zapaleniem stawów (należy tu reumatoidalne zapalenie stawów i spondyloartropatie - PAP), bo w tych chorobach istniały gigantyczne opóźnienia diagnostyczne – podkreśliła prof. Kwiatkowska. W jej opinii jest to bardzo istotna zmiana, ponieważ w chorobach reumatycznych jest tak, że jeżeli nie zacznie się odpowiednio wcześnie i dobrze leczyć pacjenta, to nie tylko może dojść do niepełnosprawności, ale też do rozwoju wielu innych schorzeń na podłożu zapalnym (chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów czy depresji), a ich leczenie generuje ogromne straty ekonomiczne dla państwa.

Prof. Irena Walecka, konsultant dla woj. mazowieckiego w dziedzinie dermatologii i wenerologii podkreśliła, że w ostatnim czasie zaszły bardzo pozytywne zmiany w programie lekowym dla chorych na umiarkowaną i ciężką łuszczycę plackowatą. - Obecnie mamy 11 leków i jest to bardzo duży wachlarz. Naprawdę możemy dobierać teraz różne leki do różnych pacjentów – podkreśliła.

Dodała, że poprawiła się możliwość leczenia dzieci z łuszczycą. Obniżono też kryterium nasilenia zmian skórnych, bo wcześniej pacjent musiał mieć bardzo nasilone zmiany, żeby wejść do programu.

Specjaliści wskazali też choroby, w przypadku których trzeba jeszcze wiele zrobić, by poprawić opiekę nad pacjentami.

Prof. Witold Owczarek, kierownik Kliniki Dermatologii WIM - PIB w Warszawie, zwrócił uwagę na potrzebę modyfikacji programu lekowego dla pacjentów z atopowym zapaleniem skóry (AZS). Chodzi m.in. o złagodzenie kryteriów kwalifikacji do terapii nowoczesnymi lekami, takimi jak np. barycytynib, selektywny inhibitor kinaz JAK1 i JAK2. W UE jest on zarejestrowany w leczeniu AZS o nasileniu umiarkowanym do ciężkiego.

Zdaniem prof. Owczarka wcześniejsze zastosowanie nowoczesnych leków, tj. u pacjentów z umiarkowaną postacią AZS, mogłoby dać lepsza kontrolę choroby i możliwość powrotu do funkcji społecznych i realizacji swoich planów i marzeń. Specjalista przypomniał, że - podobnie jak z innymi chorobami o podłożu zapalnym - z AZS wiąże się większe ryzyko rozwoju chorób współistniejących, takich jak choroby układu sercowo-naczyniowego czy zaburzenia psychicznedepresja, zaburzenia lękowe i inne.

Dermatolog zaznaczył też, że nowoczesne leki mają dobry profil bezpieczeństwa i znacznie lepiej nadają się do długofalowego kontrolowania choroby przewlekłej. - Pozytywne skutki prawidłowego leczenia AZS są długoterminowe, nie tylko dla chorych, ale też dla rodzin. Maja też długofalowe pozytywne skutki ekonomiczne – ocenił.

Prof. Kwiatkowska mówiła o potrzebie finansowania nowoczesnych terapii dla chorych na tocznia rumieniowatego układowego.

Leczenie tocznia

- Toczeń rumieniowaty układowy jest jedną z najcięższych chorób reumatycznych. Dotyczy głównie młodych kobiet; może dotyczyć wszystkich narządów u układów – wymieniała. Zmiany narządowe przyczyniają się do skrócenia życia pacjentów.

Dotychczas leczenie tocznia opierało się głównie na glikokortykosteroidach, które w przewlekłym stosowaniu dają wiele poważnych powikłań.

Prof. Kwiatkowska podkreśliła, że obecnie w procesie refundacyjnym jest nowy skuteczny lek anifrolumab, który działa na zmiany narządowe u chorych na tocznia.

"Każdy lek, który spowoduje odstawienie lub zredukuje stosowanie glikokorstykosteroidów jest nadzieją dla tych młodych pacjentek, które mogą zachodzić w ciążę, normalnie funkcjonować i nie umierać przedwcześnie" – powiedziała reumatolog.

Prof. Anna Kostera-Pruszczyk mówiła z kolei o konieczności finansowania nowych terapii dla pacjentów z poważną autoimmunologiczną chorobą neurologiczną miastenią (myasthenia gravis). Jest to choroba części postsynaptycznej złącza nerwowo-mięśniowego.

Objawy miastenii

Jej główne objawy to osłabienie i męczliwość różnych grup mięśniowych. Ma bardzo zróżnicowany przebieg. U części pacjentów występują objawy oczne pod postacią uporczywego podwójnego widzenia, u innych dochodzi do nasilonego niedowładu czterokończynowego, problemów z mówieniem, gryzieniem, połykaniem. Mogą się też pojawić stany zagrożenia życia, które określa się przełomem miastenicznym. "Jest to sytuacja, w której osłabienie mięśni czasowo staje się tak duże, że pacjent wymaga wsparcia respiratora i niesłychanie intensywnego leczenia" – mówiła specjalistka.

Obecnie chorzy są leczeni objawowo oraz lekami immunosupresyjnymi, z których w pierwszej linii stosuje się glikokortykosteroidy, mające przewlekłe działania niepożądane. Ostatnio pojawiły się nowe leki, z którymi neurolodzy wiążą ogromne nadzieje. Jednym z nich jest zarejestrowany w UE we wrześniu 2023 r. rawulizumab. Jest to przeciwciało monoklonalne, które ma chronić mięsień przed atakiem autoagresywnych przeciwciał.

- Chcielibyśmy przynajmniej pewnej grupie naszych pacjentów zaproponować nowoczesne terapie o dużo lepszym profilu bezpieczeństwa, nie powodujące odległych problemów zdrowotnych, jakie towarzyszą terapiom, które mamy dziś do dyspozycji – powiedziała prof. Kostera-Pruszczyk. Jak dodała, dzięki temu chorzy z miastenią będą mogli się uczyć, pracować, zakładać rodziny.