Na początku marca w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach od zmarłego dawcy pobrano serce, płuca, nerki i rogówki. Dzięki nim pomocy udzielono sześciu innym chorym. Wszystkie transplantacje zakończyły się powodzeniem, organy podjęły swoją funkcję. Poza tym przypadkiem w tym roku w województwie świętokrzyskim nie było jeszcze zgłoszeń z innych szpitali, ale liczba pobrań m.in. nerek spadła w ostatnich latach w całym kraju.

Reklama

- Obecnie w Polsce wykonywanych jest około 800 przeszczepów nerek rocznie. Bywały lata, że przeprowadzano ich ponad 1050. Spadek jest zauważalny, a wynika on z tego, że w szpitalach rozpoznaje się za mało zgonów w powodu śmierci mózgowej – powiedział dr Bicki, świętokrzyski wojewódzki konsultant ds. transplantologii i kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Endokrynologicznej w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach.

- Rozpoznanie śmierci mózgu, czyli stanu, w którym mózg traci ostatecznie i nieodwracalnie swoje funkcje, spoczywa przede wszystkim na specjalistach anestezjologii. To trudne zadanie, ponieważ wymaga wiedzy, zaangażowania oraz uświadomienia rodzinie, że ich bliski, mimo że nie żyje to funkcjonowanie jego organów/narządów jest podtrzymywane przez aparaturę. To anestezjolodzy muszą podjąć ten trud, aby rozpoznać śmierć mózgu i wstępnie zakwalifikować osobę do pobrania narządów – zaznaczył.

Tymczasem jak wskazał, dr Bicki obecnie tylko około 30 proc. szpitali w Polsce rozpoznaje śmierć mózgu, mimo że może to robić każda placówka, w której działa oddział intensywnej terapii. Dodał, że zbyt mała liczba pobrań w polskich szpitalach wynika przede wszystkim z kwestii organizacyjnych i finansowych.

Reklama

- Szpital za rozpoznanie śmierci mózgu i udostępnienie sali do pobrania narządów dostaje stosunkowo nieduże pieniądze. W ciągu 15 lat te środki wzrosły o około 20-25 proc. Być może zwiększenie finansowania wpłynęłoby na poprawę sytuacji i większą liczbę donacji, pojawiłaby się presja dyrekcji szpitali, aby podejmować takie działania – ocenił specjalista.

Jego zdaniem społeczeństwo nie jest negatywnie nastawione do transplantacji. - Bywa, że odpowiedzialność za niewielką liczbę pobrań, przerzuca się właśnie na rodziny dawców, sugerując, że to one nie zgadzają się na pobrania. Natomiast to nie jest do końca prawda, świadomość rodzin wzrasta, a takich odmów jest stosunkowo niewiele – zaznaczył.

- Należy jednak pamiętać, że nie wszyscy zmarli kwalifikują się do pobrania narządów. Część potencjalnych dawców dyskwalifikuje się z przyczyn medycznych, m.in. kiedy jest podejrzenie chorób zakaźnych lub choroby nowotworowej – dodał.

Reklama

W ubiegłym roku, w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach, pobrano narządy od czterech dawców, pozostali potencjalni dawcy we wstępnej kwalifikacji zostali zdyskwalifikowani ze względów klinicznych. W poprzednich latach pobrań dokonywano m.in. w Busku-Zdroju, Starachowicach, Końskich i Skarżysku-Kamiennej.

Przed wybuchem pandemii COVID-19 w 2019 r. przeszczepiono w Polsce 1473 narządy pozyskane od zmarłych dawców - prawie tyle, ile w rekordowym 2012 roku, gdy liczba transplantacji sięgnęła 1546. W 2022 r. przeszczepiono prawie 1399 narządów, o ponad 120 więcej niż rok wcześniej.

Z danych Poltransplantu wynika, że w lutym br. na Krajowej Liście Oczekujących na Przeszczepienie było prawie 1900 osób.