Usta człowieka to dom dla setek, tysięcy, a nawet milionów mikroorganizmów. Są wśród nich bakterie, grzyby i wirusy. Jako całość tworzą ekosystem zwany mikrobiotą. Nie zawsze jest tam spokojnie, może dochodzić do walki na śmierć i życie, przejęcia terytoriów albo po prostu partyzantki. My to zaobserwujemy jako pojawiający się nieświeży oddech, zmianę koloru języka czy afty. Ten skomplikowany system wzajemnych zależności biologicznych i chemicznych wymaga od nas szczególnej troski.
Tykająca bomba
W ustach każdego z nas w tym momencie znajdują się tysiące szkodliwych bakterii. Nie dają o sobie znać. Czekają tylko na dogodny moment, by zapoczątkować infekcję i sprowokować stan zapalny.
– Wystarczy kilka razy zapomnieć o umyciu zębów, a już będziemy mogli zaobserwować u siebie konsekwencje: początki próchnicy, zapalenie dziąseł, nieświeży oddech, afty czy zapalenie kącików ust, zwane też zajadami. To wszystko ma wspólne źródło, czyli bakterie i grzyby bytujące w jamie ustnej – opisuje dyplomowana higienistka stomatologiczna mgr Anna Raab z Dentim Clinic Medicover w Katowicach.
Rodzaj mikroorganizmów w poszczególnych miejscach jamy ustnej może znacząco się różnić. Jedne gatunki bakterii lubią miejsca bardziej wilgotne, ciepłe i z dostępem do tlenu, więc zasiedlą migdałki, język czy powierzchnię zębów. Inne wcale nie potrzebują tlenu do życia, dlatego dobrze im jest pod powierzchnią dziąseł. Najpowszechniejsze z mikroorganizmów w ustach to: Streptococcus mutans (powoduje próchnicę), Porphyromonas gingivalis (paradontoza), Staphylococcus i Lactobacillus. Z kolei wśród grzybów najpowszechniejszy jest Candida. Nie sprawia problemów, jeśli mikroflora jamy ustnej jest w równowadze, w przeciwnym przypadku dochodzi do jego przerostu, co objawia się podrażnieniami i białym nalotem.
– Nawet krótka antybiotykoterapia przy powszechnych schorzeniach, jak przykładowo zapalenie zatok czy oskrzeli, może poważnie zaburzyć równowagę we florze bakteryjnej jamy ustnej. Potem potrzeba tygodni, by powróciła do normy. Przez ten czas mogą pojawiać się dokuczliwe objawy. Jest kilka sposobów, by przyspieszyć jej regenerację i przywrócić jej prawidłową funkcję ochronną – zauważa higienistka.
Zadbaj o dietę
A raczej o to, co bierzesz do ust. Naukowcy wskazują na fakt, że flora bakteryjna ust jest mniej podatna na wpływ tego, co jemy, niż choćby mikrobiota jelitowa. Powinniśmy jednak uważać na nadmiar cukrów prostych, to nimi żywią się bakterie mogące powodować problemy i grzyb z gatunku Candida.
Co więc powinno znaleźć się na talerzu? Zielone warzywa bogate w azotany (nie mylić z azotynami); należą do nich sałaty, szpinak, rukola, ale też rzodkiewka, buraki i fenkuł, czyli koper włoski. Azotany są przekształcane w tlenek azotu, a ten związek ma korzystny wpływ na naczynia krwionośne i ciśnienie krwi. Nie zapominajmy też o błonniku.
Błonnik w diecie powinien być odmieniany na wszystkie sposoby: warzywa, owoce, produkty zbożowe i strączki. Jest uwielbiany przez dobroczynne bakterie, a gardzą nim te patogenne. Badania pokazują, że zwiększa różnorodność bakterii w mikroflorze, ograniczając przy tym liczebność drobnoustrojów gnilnych. Nasza jama ustna nie jest sterylna, więc nawet mimo pozornie idealnej higieny wciąż jest tam dużo bakterii. To właśnie te – dobre – powinny być odżywiane m.in. błonnikiem pokarmowym.
Na liście produktów zakazanych powinien znaleźć się alkohol. Działa szkodliwie na wielu płaszczyznach, m.in. zmniejszając populację korzystnych bakterii, co w efekcie sprawia, że chorobotwórcze mikroorganizmy namnażają się dużo swobodniej. Wpływa też niekorzystnie na produkcję śliny oraz miejscowe działanie układu odpornościowego.
Szoruj język
Brodawkowata struktura powierzchni języka jest idealnym miejscem, by bakterie się na nim rozgościły na dobre. Zostają na nim nie tylko one, ale też resztki jedzenia, fragmenty komórek, białek ze śliny i całe spektrum różnych drobinek, które są potencjalną pożywką dla mikrobów. Skutek to poranny biały lub szarawy nalot na języku. Przy myciu zębów warto też zadbać o jego czystość.
– Badania pokazują, że od 60 do nawet 80% ludzi, niezależnie od objawów klinicznych, ma na grzbiecie języka bakterie powodujące stany zapalne przyzębia, m.in.: Porphyromonas gingivalis i Prevotella intermedia. Jeśli w pośpiechu umyjemy tylko zęby, wypłuczemy usta i pominiemy ten narząd, to one szybko przejdą z powrotem w okolice dziąseł, gdzie zaczną się namnażać. Biofilm formuje się nie tylko na koronie zęba, ale również poddziąsłowo i to już w kilkadziesiąt minut po umyciu zębów – wyjaśnia Anna Raab.
W codziennej higienie mycie języka łatwo jest uwzględnić. Wiele szczoteczek na główce ma specjalnie uformowaną tarkę lub wypustki, które będą pomocne. W aptece czy drogerii można również zaopatrzyć się w plastikowy skrobak do języka.
– Najlepiej uchwycić czubek języka za pomocą czystej gazy i próbować sięgnąć skrobakiem jak najgłębiej do jego nasady. Delikatnie przyciskamy urządzenie do powierzchni języka i przesuwamy kilka razy w przód, usuwając nalot. Wystarczy robić to raz lub dwa razy dziennie, by znacząco podnieść poziom higieny jamy ustnej – instruuje ekspert Dentim Clinic Medicover.
Nie nadużywaj alkoholowych płukanek
Dodatek alkoholu w niektórych płynach do płukania ust ma za zadanie ograniczyć ilość potencjalnie szkodliwych bakterii, a tym samym zmniejszyć ryzyko próchnicy i chorób dziąseł. W większości przypadków jest to stężenie około 25%.
– Alkohol może niszczyć zarówno te dobre bakterie, czyli komensalne, jak i gatunki szkodliwe. Ponadto zmniejsza ilość wydzielanej śliny oraz może podrażniać śluzówkę, dlatego nie jest wskazany dla osób, które chcą zadbać o mikroflorę jamy ustnej. Lepiej wybierać płukanki ziołowe albo takie z dodatkiem bakteriostatycznego cynku, lub inne, np. z zawartością wzmacniającego szkliwo fluoru – radzi higienistka.
Nowością na rynku są płyny do płukania ust i pianki z dodatkiem bakterii kwasu mlekowego (Lactobacillus) i bifidobakterii (Bifidobacterium), które pomogą przywrócić równowagę mikrobioty, a przy tym zadbać o zęby i dziąsła. Są one składnikiem naturalnej flory bakteryjnej ust. Uzupełnimy je również dzięki produktom fermentowanym i tzw. kiszonkom.