Antybiotyki są główną bronią lekarzy przeciwko poważnym infekcjom bakteryjnym. Jednak coraz częściej nie są skuteczne. Według WHO oporność na antybiotyki jest obecnie jednym z największych zagrożeń dla globalnego zdrowia, bezpieczeństwa żywnościowego i rozwoju. Choć zjawisko oporności występuje naturalnie, niewłaściwe stosowanie antybiotyków (zarówno u ludzi, jaki u zwierząt) przyspiesza jego wystąpienie.

Reklama

Według danych opublikowanych wcześniej przez „The Lancet” lekooporność tylko w 2019 roku była bezpośrednią przyczyną 1,27 miliona zgonów na całym świecie.

Indie należą do krajów najbardziej zagrożonych przez lekooporne bakterie – same tylko infekcje dotyczące noworodków są odpowiedzialne za śmierć prawie 60 000 indyjskich dzieci rocznie.

Co roku Indian Council of Medical Research (ICMR) zbiera dane na temat oporności na antybiotyki z około 30 szpitali publicznych i prywatnych. Jak wykazały ostatnie badania, oporność na klasę silnie działających antybiotyków zwanych karbapenemami wzrosła nawet o 10 proc. tylko w ciągu jednego roku. Tymczasem karbapenemy uchodzą za szczególnie przydatne do zwalczania zagrażającej życiu sepsy.

Reklama

Badania skuteczności antybiotyków dotyczyły najważniejszych patogenów - powszechnie występującej w jelitach ludzi i zwierząt Escherichia coli, powodującej zapalenie płuc Klebsiella pneumoniae, czy gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus), który nie tylko łatwo infekuje ludzi, ale także wytwarza toksynę wywołującą zatrucia pokarmowe (na przykład ciastkami czy lodami). Jak się okazało, najczęściej stosowane antybiotyki były skuteczne przeciwko tym drobnoustrojom w mniej niż 15 proc. przypadków leczenia wywoływanych przez nie infekcji.

Co gorsza, pojawiła się także oporna na wiele leków bakteria o nazwie Acinetobacter baumannii - aż 87, 5 proc. jej próbek nie reagowało na karbapenemy. Acinetobacter baumannii zagraża głównie osobom hospitalizowanym, szczególnie pacjentom na oddziałach intensywnej opieki medycznej, u których może wywoływać groźne dla życia zapalenie płuc.

Reklama

Słabym pocieszeniem może być to, że wywołująca dur brzuszny Salmonella typhi wciąż pozostaje w 100 proc. wrażliwa na cefalosporyny oraz azytromycynę.

Zdaniem autorów badań tak szybki postęp lekooporności wynika z powszechnego stosowania w indyjskich szpitalach antybiotyków o szerokim spektrum działania - aż 75 proc. wszystkich recept dotyczy właśnie ich.

O ile w roku 2016 w Indiach można było leczyć antybiotykami pierwszej linii 65 proc. infekcji płuc wywołanych przez jeden patogen, to w roku 2021 – jedynie 43 proc.

Oporność na antybiotyki jest powszechna nawet wśród pacjentów ambulatoryjnych z indyjskich wiosek i małych miasteczek cierpiących na banalne infekcje. Częsty brak odpowiedniej dokumentacji utrudnia lekarzom ustalenie, czy i jakie leki pacjenci przyjmowali wcześniej.

Antybiotyki przepisywane są często i w dużych ilościach, nawet wtedy gdy nie ma to sensu (na przykład w przypadku infekcji wirusowych czy pasożytniczych). Zdaniem ekspertów wielu indyjskich lekarzy stosuje antybiotykoterapię praktycznie na oślep - ale w zatłoczonych szpitalach publicznych nie mają oni czasu ani możliwości postępować inaczej. Ceny antybiotyków są coraz niższe, a diagnostyka wciąż droga, dlatego lekarze wolą przepisywać leki niż zlecać badania. Poza tym podając antybiotyki "na zapas” starają się obniżyć ryzyko związane z niedostatkami szpitalnej higieny.

Większość indyjskich pacjentów nie jest świadoma problemu antybiotykoodporności. Nawet bogaci i wykształceni biorą antybiotyki, jeśli zachorują lub wywierają presję na lekarzy, aby je przepisali.

Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Eksperci uważają, że Indie muszą więcej inwestować w laboratoria diagnostyczne, kształcić więcej lekarzy -specjalistów od chorób zakaźnych, zwalczać infekcje szpitalne i prowadzić szkolenia lekarzy zakresie stosowania antybiotyków w oparciu o testy.