Jak wynika z opracowania autorstwa niezależnej dziennikarki Makepeace Sitlhou, w indyjskim stanie Meghalaya, gdzie w czasie drugiej fali śmiertelność z powodu COVID-19 była najwyższa w całych Indiach (8,3 proc.), przy jednym z najwyższych odsetków zakażonych, 22 proc. wszystkich infekcji dotyczyło osób poniżej 18 roku życia.

Reklama

Choroba, jak podaje autorka, wyniszczyła system opieki zdrowotnej Indii i odpowiada za 430 tys. zgonów, w tym 1,5 tys. zgonów dzieci. Dzieci, które się zakażają, zwykle nie doświadczają najgorszych skutków infekcji - przypomina Sitlhou. Jednak liczba zarażonych młodych osób, które do tego ciężko zachorowały, w ostatnim roku wzrosła, szczególnie tam, gdzie był niski odsetek zaszczepionych.

Na przykład w Indonezji w sierpniu 13 proc. zakażonych to były osoby poniżej 18 roku życia, przy śmiertelności wynoszącej 1 proc. zainfekowanych. W USA, gdzie odsetek zainfekowanych jest dużo wyższy, małoletnie osoby stanowiły 14,6 proc. wszystkich przypadków zanotowanych do 26 sierpnia. W okresie od 31 lipca do 6 sierpnia do szpitali trafiało w USA dziennie 216 dzieci, a poziom śmiertelności wśród zakażonych młodych osób wyniósł 0,24 proc.

Z kolei według danych udostępnionych przez medyczne władze stolicy indyjskiego stanu Radżastan 10,7 proc. miejscowych infekcji w okresie od stycznia do lipca 2021 dotyczyło osób poniżej 20 lat, przy czym tylko 2 proc. z nich miało objawy choroby.

Większość dostępnych danych sugeruje, że dzieci z COVID-19 najczęściej nie mają żadnych objawów lub mają łagodne, a zgony z powodu wieloukładowego zapalenia są bardzo rzadkie - podaje autorka opracowania.

Reklama

Przytaczany przez nią, opublikowany w czerwcu raport przygotowany przez "Lancet": COVID-19 Commission India Task Force wskazał na 2,4 proc. śmiertelność wśród dzieci, które już z powodu ciężkiego przebiegu zostały przyjęte do szpitala. Przy tym większość z nich miała choroby towarzyszące, takie jak astma, zaburzenia układu pokarmowego, cukrzyca czy zaburzenia neurologiczne.

Badania prowadzone w Indiach i w innych miejscach na świecie - stwierdza autorka - nie wskazały, aby dzieci były bardziej zagrożone wariantem Delta. Jedno z badań przeprowadzonych przez All India Institute of Medical Sciences (AIIMS) pokazało obecność wirusa w 55,7 proc. próbek krwi pobranych od młodych osób w wieku 2-17 lat i 63,5 proc. w próbkach pobranych od dorosłych.

Reklama

Trzeba jednak zawczasu reagować w przypadku choroby. Jak poinformowała jedna z lekarek pracujących w jednym z indyjskich szpitali, Jenny Swett, w tym roku zauważyła więcej przypadków umiarkowanego lub ciężkiego COVID-19 u dzieci objawiającego się głównie zaburzeniami układu oddechowego i trawiennego. Przy czym zauważony w sierpniu wzrost śmiertelności to według niej prawdopodobnie wynik zwlekania w zgłoszeniu się po pomoc.

Niektórzy rodzice nie wierzą w istnienie choroby. - Mają przekonanie, że COVID nie istnieje, że został wymyślony. W niektórych przypadkach rodzice zabierali dzieci ze szpitala wbrew zaleceniom lekarzy, aby trzymać je w izolatce - mówi dr Swett.

Jednocześnie eksperci z indyjskiego Narodowego Instytutu Zarządzania katastrofami stwierdzili, że oddziały pediatryczne nie były odpowiednio przygotowane, aby radzić sobie z leczeniem dzieci na dużą skalę. Na przykład w stanie Meghalaya szpitale były tak obciążone, że 877 noworodków i 61 ciężarnych kobiet zmarło w 2020 roku, w czasie gdy zasoby medyczne zostały wykorzystane głównie do walki z COVOD-19.

- Jeśli nie zostanie w pełni zaszczepionych 50-70 proc. dorosłych i nie będzie dostępna szczepionka dla nastolatków i dzieci w ciągu kolejnych 3-4 miesięcy, logistyczne wyzwania z otwarciem szkół będą znaczne, a liczba przypadków COVID-19 wzrośnie - powiedział Chetan Ginigeri ze szpitala Aster CMI w Bengalore.

K Sujatha Rao, była sekretarz ds. zdrowia i sekretarz ds. edukacji w stanie Andhra Pradesh zwróciła uwagę, że dzieci mogą zarazić się także w miejscach kultu, na rynkach czy sklepach. - Mogą też zrażać się w domach. Jednocześnie rodzice przyprowadzający dzieci do klinik są najczęściej nieszczepieni - mówi dr Swett. - Jeśli rodzice zdecydowali się zaszczepić, prawdopodobnie także lepiej przestrzegają innych zasad ochrony - podkreśla lekarka.