Z danych przedstawionych podczas spotkania wynika, że w Polsce na stwardnienie rozsiane (Sclerosis Multiplex – SM) choruje około 40 tys. osób, najczęściej ludzi młodych, w wieku zaledwie 20-40 lat, aczkolwiek – podkreślono - chorują nawet dzieci i osoby starsze.
- To dość duża grupa pacjentów, bo musimy pamiętać, że ta choroba dotyka całą rodzinę chorego - powiedział kierownik Kliniki Neurologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi prof. Mariusz Stasiołek. Dodał, że charakteryzuje ją postępująca niepełnosprawność, do jakiej doprowadza uszkodzenie osłony mielinowej włókien nerwowych, zakłócające przekazywanie sygnałów nerwowych.
- Wśród młodych osób dorosłych stwardnienie rozsiane jest najczęstsza neurologiczną przyczyną niepełnosprawności – zwrócił uwagę specjalista. Objawia się ono niedowładami kończyn dolnych i górnych, zaburzeniami widzenia, mowy i równowagi, a nawet zawrotami głowy i trudnościami w przełykaniu.
- Ta choroba ma wiele twarzy, dlatego bywa zbyt późno rozpoznawana, a jest to bardzo ważne, ponieważ im wcześniej ją wykryjemy, tym większe są szanse na skuteczne leczenie – podkreślił specjalista.
Przyznał jednak, że w 20 proc. przypadków jest ona błędnie rozpoznawana, kiedy podejrzewa się SM, a występuje inne schorzenie, na przykład migrena lub fibromialgia (uogólniony ból w układzie ruchu w postaci tzw. punktów spustowych).
Stwardnienie rozsiane występujące w kilku postaciach. U większości chorych jest to tzw. postać rzutowo-remisyjna, nasilająca się w kolejnych atakach choroby. - Z czasem po 10-20 latach może ona postępować także między kolejnymi rzutami, co się objawia większymi trudnościami w chodzeniu, gorszym kontrolowaniem oddawania moczu oraz spowolnieniem w pracy umysłowej - wyjaśniał prof. Stasiołek.
U 10 proc. pacjentów z SM występuje tzw. postać pierwotnie postępująca, kiedy choroba od początku nasila się stopniowo, bez kolejnych rzutów. - Leczenie zależy od tego, jaka jest jej odmiana, jednak w przypadku postaci pierwotnie postępującej do niedawna nie mieliśmy chorym zbyt dużo do zaproponowania – przyznał specjalista.
Wyjaśnił, że w przypadku postaci rzutowo-remisyjnej dostępne są w Polsce leki w pierwszej i drugiej linii leczenia. - W 2017 r. zarejestrowano pierwszy lek przeznaczony dla chorych z postacią pierwotnie postępującą. Nie jest on jednak jeszcze u nas refundowany – dodał.
Prof. Stasiołek podkreślił, że w ostatnich latach nastąpiła rewolucja w leczeniu stwardnienia rozsianego. W 2016 r. pojawił się pierwszy lek biologiczny w leczeniu tego schorzenia, a w 2015 – pierwszy preparat w postaci tabletki. Teraz rejestrowane są kolejne leki. Amerykańska Agencja Leków (FDA) zatwierdziła do użycia już drugi lek do leczenia pierwotnie postępującej postaci SM.
- Chciałbym, byśmy dobrze się zrozumieli. Ministerstwo Zdrowia, które decyduje o refundacji leków, nadąża za nowymi preparatami stosowanymi w leczeniu stwardnienia rozsianego. Jednak mamy jeszcze coś do nadrobienia, w pierwotnej postaci tej choroby – powiedział specjalista.
- Od 25 lat mamy leki na stwardnienie rozsiane, one zmieniły nasze życie. Skuteczne leczenia sprawia, że chorzy mogą pracować i zakładać rodziny, a lekarze na ogół nie odradzają już kobietom z SM urodzenia dziecka – powiedziała Dominika Czarnota-Szałkowska z Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.
Prof. Stasiołek przyznał, że SM nie można wyleczyć, ale można spowolnić jej przebieg. Dodał też, że nie ma dowodów naukowych na to, że na jej przebieg może mieć jakiś wpływ odpowiednia dieta. Stwierdził natomiast, że ważny jest wysiłek fizyczny, ponieważ poprawia samopoczucie chorego z SM i dobrze wpływa na jego kondycję.