– Stworzyliśmy wybitny, na pewno jedyny w Polsce ośrodek, który pomaga dzieciakom w leczeniu najczęstszej wady postawy, jaką jest skolioza. (…) Wzorujemy się na najlepszych ośrodkach zachodnich – powiedział w czwartek dziennikarzom dyrektor szpitala w Zdrojach dr Łukasz Tyszler. Dodał, że szpital "Zdroje" jest jedynym w kraju ośrodkiem, w którym takie zabiegi wykonuje "wyjątkowy, multidyscyplinarny" zespół specjalistów złożony z ortopedy, neurochirurga i z neurologa.
Skolioza to nieprawidłowe ustawienie kręgosłupa, deformacja, która polega na dużych jego wygięciach – tłumaczył neurochirurg prof. Leszek Sagan. – Za tym terminem kryją się często bardzo skomplikowane ustawienia kręgów, ich rotacje, wygięcia w różnych płaszczyznach przestrzeni trójwymiarowej – powiedział lekarz. Podkreślił, że skolioza jest objawem zaburzeń, które do niej doprowadzają.
– Kręgosłup jest multidyscyplinarnym terenem, gdzie mamy do czynienia ze zmianami kostnymi, zmianami postawy, ale również czasem z bardzo głębokimi zmianami w obrębie ośrodkowego układu nerwowego – powiedział prof. Sagan. Dodał, że potrzeba wielu specjalistów, aby operację korekcji skoliozy przeprowadzić "w sposób efektywny i bezpieczny".
Lekarze z zespołu operacyjnego podkreślali, że skolioza powstaje "bardzo podstępnie" i często jest trudna do zauważenia. U 13-letniej Natalii zmiany postępowały bardzo szybko – kręgosłup w odcinku krótkim lędźwiowym w pół roku wygiął się do 85 stopni.
– Dochodziło do takich boleści, że dziecko jechało do szkoły i dzwoniło do mnie, mówiąc "mamo, jestem w szkole, ale nie dam rady, wracam do domu" – mówiła mama Natalii, pani Anna. Dodała, że jej córka szybko się męczyła, miała między innymi trudności z wchodzeniem po schodach, ograniczyła też kontakty ze znajomymi.
Dziewczynka, trzy dni po operacji, opowiadała, że nie może się doczekać realizacji swoich planów po wyjściu ze szpitala. – Pójdę na łyżwy, będę wychodziła z koleżankami na dłuższe spacery, może nawet jakieś "nocki". Wcześniej rodzice musieli mieć mnie cały czas pod kontrolą – mówiła trzynastolatka, która pierwszy po operacji "spacer" po szpitalnych korytarzach ma już za sobą.
– Deformacja dotyczyła przede wszystkim odcinka lędźwiowego. Jest to naprawdę trudne do korekcji: połączenie lędźwiowo-krzyżowe jest zupełnie zdeformowane, kręgosłup leży na talerzu biodrowym – wyjaśnił ortopeda dr Sławomir Zacha.
Lekarze zastosowali podczas operacji Natalii system Pass LP, który pozwala na wielopoziomową derotację poszczególnych kręgów biorących udział w skrzywieniu.
– Każdy kręg możemy za pomocą odpowiedniego sprzętu zderotować, rozciągnąć, skompresować po odpowiedniej stronie. Daje nam to bardzo korzystną korekcję – wyjaśniał dr Zacha.
Użyto prętów korekcyjnych, które przygotowane zostały specjalnie dla młodej pacjentki we Francji – indywidualnie dobrano długość i kąta wygięcia w oparciu o wcześniej wykonane zdjęcia RTG. Pozwoliło to skrócić czas zabiegu oraz uzyskać bardziej precyzyjny wynik korekcji skoliozy.
Lekarze zaznaczyli, że niezwykle istotne podczas operacji jest monitorowanie śródoperacyjne, które pozwala na zabezpieczenie przed ewentualnym uszkodzeniem układu nerwowego.
– Jeszcze całkiem niedawno w trakcie takiego zabiegu pacjent był wybudzany, żeby móc sprawdzić, czy porusza kończynami dolnymi, co oczywiście nie było komfortowe ani dla pacjenta, ani dla operatora, ani dla anestezjologa – wyjaśniła neurolog, dr Monika Deptuła-Jarosz.
Wielodyscyplinarny zespół leczący skoliozy działa w szpitalu w Zdrojach od dwóch lat.