Raport jest wynikiem skontrolowania przez NIK od 2015 roku do końca pierwszego półrocza 2017 roku 18 szpitali (17 działających jako samodzielny publiczny zakład opieki zdrowotnej utworzony przez samorząd i jeden szpital działający w formie spółki prawa handlowego) oraz 4 stacji sanitarno-epidemiologicznych finansowanych z budżetu państwa. Według NIK statystyki dotyczące zakaże szpitalnych "mogą być znacznie zaniżone" ponieważ "funkcjonujące w kontrolowanych szpitalach systemy monitorowania i raportowania o zakażeniach nie dostarczały pełnych danych".

Reklama

"W kontrolowanych szpitalach odnotowano wzrost liczby pacjentów, u których zdiagnozowano zakażenie szpitalne, o 8,5 proc., mimo że liczba wszystkich hospitalizowanych pacjentów w tym samym okresie spadła o 1,9 proc. Przykładem szybkiego wzrostu liczby zakażonych pacjentów jest jeden ze szpitali na Mazowszu. Tam od stycznia 2015 roku do czerwca 2017 roku współczynnik zachorowalności wzrósł niemal dwukrotnie z 1,14 proc. do 2,25 proc (współczynnik pokazuje liczbę zakażonych na 100 pacjentów hospitalizowanych)" - wskazano w raporcie.

Izba zwróciła uwagę na prawie trzykrotny – między 2015 a 2016 rokiem – wzrost zakażeń lekoopornymi bakteriami Klebsiella Pneumoniae NDM(+). "Bakteria charakteryzuje się niezwykle niebezpieczną lekoopornością (na niemal wszystkie antybiotyki). Jednocześnie potrafi się szybko rozprzestrzeniać i utrzymywać w przewodzie pokarmowym przez kilka lat. W latach 2015-2017 (I półrocze) w województwie mazowieckim liczba hospitalizowanych pacjentów z jej powodu wynosiła odpowiednio 404, 1316 i 1037" – podkreślono.

Poważny problem – napisano w raporcie – stanowi też sepsa. "Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w badanym przez NIK okresie liczba dorosłych hospitalizowanych z powodu sepsy wyniosła: 2015 rok - 19 053, 2016 rok – 21 522, a w pierwszej połowie 2017 roku – 10 962. Najwięcej, bo prawie jedną piątą (18,5 proc.) leczono w województwie mazowieckim" – wskazano.

Zdaniem NIK prowadzenie rejestru sepsy pozwoliłoby na uzyskanie wiarygodnych danych o rozpoznanych przypadkach, niezbędnych do analiz jej objawów, sposobów leczenia i poziomu śmiertelności.

Na wysoki poziom zakażeń, w ocenie NIK, ma wpływ między innymi brak wyspecjalizowanego personelu medycznego. Izba wskazała, że na 30 czerwca 2017 roku w Polsce było zawodowo czynnych tylko 110 lekarzy specjalistów w dziedzinie mikrobiologii, w tym 61 w wieku powyżej 55 lat. Według NIK, taka sytuacja nie daje gwarancji należytego sprawowania ciągłego i bieżącego nadzoru epidemiologicznego. "Wśród krajów europejskich Polska zajmuje ostatnie miejsce pod względem praktykujących lekarzy specjalistów w dziedzinie mikrobiologia – bakteriologia" – zaznaczono.

Izba zwróciła uwagę, że niewiele lepiej jest z epidemiologami. "W całej Polsce pracuje ich 219, najwięcej w województwie mazowieckim 57, najmniej w opolskim – 1. Brakuje też pielęgniarek epidemiologicznych" – czytamy w raporcie.

NIK skontrolowała również dokumentowanie zakażeń w szpitalach. "Analiza kart rejestracji wykazała, że były one sporządzane przez lekarzy nierzetelnie, często z pominięciem wielu danych" – napisano. W ocenie Izby sporządzanie kart rejestracji z opóźnieniem nie pozwalało na bieżące prowadzenie rejestru zakażeń i utrudniało wiarygodne określenie sytuacji epidemiologicznej szpitala.

Reklama

Izba zwróciła uwagę, że zakażenia szpitalne związane z udzielaniem świadczeń zdrowotnych stanowią poważny problem wszystkich szpitali, nawet w krajach o najwyższych standardach opieki zdrowotnej. Dotyczą od 5 do 10 proc. osób leczonych szpitalnie. "Zakładając, że w polskich szpitalach ulega zakażeniom tylko 5 proc. procent pacjentów to i tak daje to ok. 400 tys. osób. Źródłem przenoszenia bakterii mogą być między innymi brudne ręce personelu medycznego, niejałowy sprzęt, skażone otoczenie chorego, przyjmowanie pacjentów wymagających szczególnych warunków hospitalizacji bez ich zapewnienia, zatrudnianie osób nieprzygotowanych do pracy w szpitalach" – wskazuje NIK.

Według NIK, konieczne jest wprowadzenie systemowych zmian, które powinny wpłynąć na poprawę sytuacji epidemiologicznej w polskich szpitalach. "Kontrola wykazała, że mechanizm zapobiegania zakażeniom szpitalnym nie jest skuteczny a to stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów" – napisano w raporcie.

Zwrócono jednocześnie uwagę, że zła sytuacja finansowa części szpitali oraz niedobór wykwalifikowanej kadry medycznej powoduje, że nałożone przez prawo obowiązki nie są wykonywane rzetelnie, co spowodowało rozprzestrzenienie się w kilku regionach Polski lekoopornych bakterii. "Wadliwie działający system zbierania danych o zakażeniach doprowadził do braku pełnego obrazu skali zakażeń i rodzaju patogenów" – dodano. NIK skierowała w tej sprawie wnioski do ministra zdrowia, kierowników szpitali i Inspekcji Sanitarnej.