Z okazji Światowego Dnia Nerek w czwartek, 9 marca, w uczęszczanych miejscach kilku polskich miast pojawią się zaimprowizowane stanowiska do dializ - z dializowanym pacjentem.
W ten zaskakujący sposób nefrolodzy chcą pokazać, że diagnoza "niewydolne nerki" może spotkać nas równie nieoczekiwanie, jak nieoczekiwana jest obecność fotelu do dializ np. na krakowskim Dworcu Głównym PKP, poznańskim lotnisku Ławica czy stacji metra Świętokrzyska w Warszawie.
Zostaną też rozdane tysiące pasków do badania moczu – jest to narzędzie do samodzielnego badania przesiewowego nerek.
Eksperci szacują, że na nerki choruje 4,5 miliona Polaków, choć większość się tego nie domyśla. Nawet niemal całkiem uszkodzone nerki nie dają żadnych charakterystycznych objawów. Zatrzymanie choroby na zaawansowanym etapie jest jednak niemożliwe - ostrzegają.
Każdego roku 4 tys. nowych pacjentów, aby żyć, musi rozpocząć stałą terapię dializami. O tym, że nerki nie działają, co drugi z pacjentów dowiaduje się nagle, z dnia na dzień. Tylko w 2017 r. 80 tys. osób umrze przedwcześnie z nierozpoznaną chorobą nerek - 95 proc. ludzi z tą chorobą odchodzi z powodu zbyt późnej lub niewłaściwej diagnozy. Tymczasem, aby zdiagnozować chorobę nerek wystarczą proste i tanie badania krwi i moczu - podkreślają eksperci.
Partnerami akcji są: prof. dr hab. med. Ryszard Gellert, konsultant krajowy w dziedzinie nefrologii, prof. dr hab. med. Michał Nowicki, prezes Polskiego Towarzystwa Nefrologicznego, Nefron - Sekcja Nefrologiczna Izby Gospodarczej Medycyna Polska, Stowarzyszenie Nefrologia Polska, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Osób Dializowanych, Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Medycyny IFMSA-Poland oraz Warszawskie Metro i Lotnisko Ławica w Poznaniu.