Pracownicy szpitalnych oddziałów ratunkowych (SOR) pracują tak długo, że im samym przydałaby się pomoc medyczna. Tak wynika z kontroli PIP przeprowadzonych w ubiegłym roku. Zebrane dane są alarmujące – osobami wymagającymi natychmiastowej interwencji lekarskiej zajmują się pielęgniarki i ratownicy wykonujący obowiązki nieraz po 24 godziny na dobę. Z kolei lekarze pracują i dyżurują na oddziałach ratunkowych nawet przez kilkadziesiąt godzin z rzędu. Budzi to wątpliwości co do bezpieczeństwa nie tylko pacjentów, ale także samych specjalistów. – Ujawniliśmy przypadki, gdy pracownicy SOR-ów wykonywali obowiązki nawet przez trzy doby z rzędu – podkreśla Teresa Cabała z PIP, ekspert w zakresie pracy w ochronie zdrowia.

Reklama

Z danych inspekcji wynika, że aż połowa oddziałów ratunkowych nie udziela pracownikom należnego dobowego odpoczynku (11 godz.). Co trzeci SOR zleca pracę powyżej dobowej (8 godz.) i tygodniowej (48 godz. z nadgodzinami) normy. Rekordzista przepracował 365 nadgodzin (przy 150-godzinnym kodeksowym limicie). W praktyce czas pracy danej osoby może być jeszcze dłuższy, bo inspekcja sprawdza zatrudnienie personelu medycznego tylko w konkretnej placówce. A tacy pracownicy (zwłaszcza lekarze) często są zatrudnieni w wielu jednostkach, zwykle na kontraktach o świadczenie usług. – W rezultacie lekarze łącznie na wszystkich umowach pracują nawet ponad 400 godzin w miesiącu – potwierdza Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.