Ponad połowa nowych zachorowań przypada w Indiach, kraju, w którym trędowaci spotykają się ze społecznym odrzuceniem. Mieszkają w położonych na obrzeżach miast koloniach i utrzymują się głównie z żebrania na ulicach.
Polska świecka misjonarka i lekarka Helena Pyz, która od 25 lat prowadzi w środkowych Indiach zajmujący się rehabilitacją trędowatych ośrodek Jeevodaya, podkreśla, że los chorych na trąd w tym kraju jest bardzo ciężki. Trędowaci są postrzegani jako zagrożenie dla innych, choć poddani leczeniu już nie zarażają. - W indyjskim społeczeństwie trąd to kara bogów. Dlatego tego człowieka wioski i własne rodziny chcą się pozbyć i każą mu odejść - mówi misjonarka.
Prowadzony przez Helenę Pyz ośrodek zajmuje się przywracaniem osób trędowatych oraz ich dzieci społeczeństwu. Misjonarka podkreśla, że ustanowienie Światowego Dnia Chorych na Trąd było niezwykle ważne, gdyż należy przypominać o ciągłym istnieniu tej choroby w najbiedniejszych regionach świata. Należy uświadamiać, że poddani leczeniu trędowaci nie zarażają i mogą być zintegrowani ze społeczeństwem. Ważne jest także umożliwienie im pomocy.
W prowadzonej przez ośrodek szkole i internacie uczy się i mieszka ponad 500 dzieci ludzi okaleczonych przez trąd. Personel ośrodka stanowią głównie wyleczeni trędowaci. Jeevodaya utrzymuje się niemal w całości z datków pochodzących z Polski i od Polonii.
Najbardziej popularną formą pomocy jest Adopcja Serca, która polega na objęciu materialną opieką konkretnego dziecka.
Miesięczny koszt takiego wsparcia to 30 euro. Szczegóły Adopcji Serca można poznać na stronie internetowej jeevodaya.org.