W tym zachodnioafrykańskim kraju w wyniku choroby zmarło już prawie tysiąc osób. W mieście Kambia przy granicy z Gwineą pracują polscy misjonarze. Jeden z nich, ksiądz Jacek Pielak powiedział w radiowej Jedynce, że posługa misjonarzy jest utrudniona. Po godzinie 19:00 nie można używać publicznego transportu, wieczorami w ogóle nie można wychodzić z domu, utrudniony jest także dojazd do miast, wsi, również 21 szkół, które prowadzimy, jest zamkniętych do odwołania - tłumaczył.
Jak relacjonuje ksiądz Jacek Pielak, miasta, w których notuje się wiele przypadków eboli, właściwie zamknięte. Mimo rozwoju epidemii, mieszkańcy Sierra Leone nie są świadomi zagrożenia. Spora część ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ten wirus działa, dookoła są wskazania administracji publicznej, jak unikać zarażeń, natomiast w codziennym życiu wiele osób nie respektuje tych zasad, jest kompletny brak zaufania do postanowień władz - mówił misjonarz.
W Sierra Leone kwitnie też korupcja. Ksiądz Jacek Pielak zaznacza, że mimo obowiązywania punktów, gdzie mieszkańcom mierzy się temperaturę, ich skuteczność jest niewielka. Częste są przypadki przekupywania kontrolerów.