Prof. Eugeniusz Kucharz ze Śląskiej Akademii Nauk w Katowicach porównał postęp w leczeniu schorzeń reumatycznych do tego, jaki uzyskano w ostatnich latach w zwalczaniu białaczki. Skuteczność leczenia tej choroby zwiększyła się do 60-70 proc. i podobnie jest w przypadku wielu chorób reumatycznych. Jesteśmy w stanie zahamować ich postęp, mimo że nie wiemy w pełni, jakie są ich przyczyny - podkreślił.

Reklama

Jako przykład podał reumatoidalne zapalnie stawów (RZS), atakujące głównie ludzi w wieku 35-55 lat. Dodał, że dzięki zastosowaniu metotreksatu, glikokortykosteroidów oraz leków biologicznych skuteczność leczenia tej choroby zwiększyła się do 70 proc.

Dr Wojciech Romanowski z Poznańskiego Ośrodka Reumatologicznego w Śremie, powiedział, że w Polsce wykorzystuje się zbyt mało leków biologicznych. Te najnowszej generacji farmaceutyki otrzymuje zaledwie 1 proc. polskiej pacjentów, wielokrotnie mniej niż w innych krajach. W Europie Zachodniej leczeniem tym objętych jest 11 proc. chorych na RZS, a w Europie Wschodnie ponad 5 proc. W całej Unii Europejskiej jesteśmy pod tym względem na przedostatnim miejscu, przed Bułgarią - podkreślił.

Prof. Piotr Wiland, prezes Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego dodał, że "te liczby krzyczą". Specjaliści przyznali jednak, że Polacy przeznaczają jedynie 6 proc. PKB na opiekę zdrowotną. Wyprzedzają nas Niemcy (10 proc.), a także Węgrzy, (8,2 proc.), Bułgarzy (7,3 proc.), Słowacja (7 proc.) oraz Czesi (6,9 proc.).

Reklama

Nie ma zrozumienia, jak groźna jest osteoporoza - zauważył dr hab. Piotr Leszczyński z Pracowni Chorób Metabolicznych i Tkanki Łącznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Jego zdaniem organizowanych jest wiele konferencji edukacyjnych, ale jak na razie nie przekłada się to na lepsze leczenie pacjentów.

Według niego największym błędem jest leczenie tej choroby dopiero wtedy, gdy dojdzie już do złamania, np. nadgarstka, kręgów kręgosłupa lub szyjki kości udowej. Zamiast zapobiegać skutkom choroby, leczymy głównie jej przyczyny, o wiele za późno - podkreślił.

Jak zauważyli uczestnicy konferencji, w Polsce zwleka się z leczeniem, bo lekarze rodzinni nie zawsze kierują chorego do specjalisty albo robią to zbyt późno. Chorzy, którzy do nich wreszcie trafią często są źle leczenie. Jednym z powodów jest to, że nie stosują się do zaleceń lekarza.

Reklama

Aż 75 proc. kobiet leczonych z powodu osteoporozy przestaje zażywać leki doustne już w pierwszych 12 miesiącach leczenia. Połowa z nich przerywa terapię nawet wtedy, gdy są widoczne jej efekty - powiedział dr Leszczyński. Chorzy spożywają za mało wapnia i nie zażywają witaminy D3.

Dodał, że nie bez winy są lekarze, bo nie sprawdzają, jakie są efekty leczenia. Poza tym wiele badań densytometrycznych (gęstości mineralnej kości) wykonanych jest nieprawidłowo albo wyniki tych badań źle są interpretowane.

Nie ma refundacji najnowszej generacji leków na osteoporozę. Dostępne są tylko najtańsze farmaceutyki, nie zawsze skuteczne, w dłuższym okresie powodujące działania niepożądane zniechęcające do ich zażywania - podkreślił dr Leszczyński.

Dr Ewa Stanisławska-Biernat z Instytutu Reumatologii w Warszawie powiedziała, że w raporcie o stanie zdrowia Polaków uwzględniono niewłaściwe dane o chorobach reumatologicznych. A na ich podstawie podejmowane są decyzje rządzących ile środków należy przeznaczyć na ich leczenie.

W raporcie podano - dodała specjalistka - że na choroby reumatyczne cierpi jedynie 8 proc. Polaków. Z danych zaprezentowanych na konferencji przez prof. Mirosława J. Wysockiego, dyrektora Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, wynika, że w Polsce na dolegliwości reumatyczne narzeka 10 proc. mężczyzn i 25 proc. kobiet w wieku 30-60 lat.

Podczas spotkania podkreślono, że schorzenia te nie dotykają głównie ludzi starszych jak się powszechnie sądzi. Coraz częściej chorują osoby młode i w średnim wieku.

Trwa ładowanie wpisu