Co dziesiąta operacja plastyczna w W. Brytanii wykonywana jest na mężczyznach. Brzydka płeć najchętniej decyduje się na tzw. ginekomastię, czyli redukcję męskich piersi - ogłosiło Brytyjskie Stowarzyszenie Chirurgów Plastycznych (BAAPS).
Zdrowie Dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>
Mimo generalnie kiepskiej kondycji gospodarki, której nie udaje się przekonująco odbić po ostatniej recesji i spadku przychodów realnych, Brytyjczycy nie żałują grosza, by poprawić wygląd.
Powodem jest to, że ludzie we współczesnych społeczeństwach zachodnich są wyczuleni, jeśli nie przeczuleni na punkcie własnego wizerunku. Łatwo wydają pieniądze na to, co poprawia ich samopoczucie.
Wielu wierzy, że wygląd pomaga na rynku pracy. Nie bez znaczenia jest też marketing zakładów chirurgii plastycznej odwołujący się do podświadomych ludzkich kompleksów.
W 2011 r. w całym kraju wykonano łącznie ponad 43 tys. zabiegów w porównaniu z ponad 38 tys. w 2010 r., co oznacza przyrost o ok. 6 proc. (5,8 proc. w przypadku kobiet i 5,6 proc. mężczyzn). Obie płcie najbardziej troszczyły się o talię i piersi. Liczba zabiegów odsysania tłuszczu z brzucha (liposukcja) z roku na rok przyrosła o 15 proc. u mężczyzn i 7 proc. u kobiet.
Mężczyźni chcą m.in. pozbyć się tłuszczu z piersi i nie chcą obfitej klatki piersiowej nadającej ich sylwetce cechy bryłowatości. Chcą wyglądać jak najlepiej w czasie obrad zarządu korporacji, w których pracują. Jest tak dlatego, że obracają się w środowisku, do którego wejść trudno, a wypaść łatwo - sądzi Taimur Shoaib z kliniki La Belle Forme, cytowany w szkockiej prasie. Większość mężczyzn decydujących się na usunięcie męskich piersi wybiera "procedurę mini", zamiast poważniejszych operacji, wymagającej większego nakładu środków i dłuższej rekonwalescencji. Rośnie też liczba mężczyzn po 50. i 60. decydujących się na poprawienie powieki i nosa.
U kobiet najpopularniejszymi operacjami jest wymodelowanie piersi i lifting twarzy.