Żyjemy coraz dłużej, cierpimy na choroby cywilizacyjne, a postęp powoduje zwiększanie kosztów technologii oraz metod leczenia – to tylko niektóre czynniki, które wpływają na wzrost kosztów służby zdrowia, zdaniem twórców raportu „Ocena możliwości poprawy działania polskiego systemu ochrony zdrowia”, który przygotował Ernst & Young. Jego autorzy przedstawili propozycje reform możliwych do przeprowadzenia w polskiej służbie zdrowia.
Głównym źródłem finansowania powszechnej publicznej opieki zdrowotnej jest obowiązkowa składka zdrowotna odprowadzana do Narodowego Funduszu Zdrowia, która w 2011 r. stanowi 9 proc. osiąganych wynagrodzeń. Oznacza to, że budżet NFZ na świadczenia zdrowotne wynosi około 60 mld zł. To jednak za mało, by pacjenci przestali źle oceniać funkcjonowanie opieki zdrowotnej w Polsce.
Konieczne dopłaty
Jednym z podstawowych problemów polskiego systemu opieki zdrowotnej są kolejki pacjentów oczekujących na świadczenia zdrowotne. Receptą na nie zdaniem ekspertów jest wprowadzenie współpłacenia za usługi medyczne. Ma ono polegać na pokrywaniu przez pacjenta pewnej części kosztów konsumowanej usługi medycznej, niezależnie od jej udziału w danym systemie zabezpieczenia zdrowotnego (czyli niezależnie od bycia ubezpieczonym w NFZ). Ta metoda stosowana jest w większości krajów UE, gdzie przybiera postać m.in. niewielkich opłat stałych.
Pomysł wprowadzenia współpłacenia zwykle budzi obawy, że pacjenci będą ograniczać korzystanie ze służby zdrowia za cenę własnego zdrowia. Argumentem przeciw jest to, że dotknie to przede wszystkim osób biedniejszych. Dlatego niezbędne jest wprowadzenie mechanizmów ochronnych dla osób starszych i osiągających niskie dochody. Polegałyby one na częściowym lub pełnym zwalnianiu wybranej grupy obywateli z obowiązku współpłacenia czy na wprowadzaniu górnych granic kosztów, jakie pacjent może ponieść w ciągu roku.
Ubezpieczenia dodatkowe
Inną propozycją przedstawioną w raporcie jest wprowadzenie suplementarnych ubezpieczeń zdrowotnych. Są one dominującą formą dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych przede wszystkim w krajach śródziemnomorskich (Włochy, Grecja, Hiszpania, Portugalia), jak również w Wielkiej Brytanii. Z badań wynika, iż czas oczekiwania na świadczenia zdrowotne w systemie publicznym jest istotną determinantą nabywania polis suplementarnych we wszystkich tych krajach.
W ramach ubezpieczeń suplementarnych oferowany jest najczęściej szeroki zakres usług o wyższym standardzie. Konsument ma także możliwość wyboru dostawcy świadczenia, a czas oczekiwania na realizację takiej usługi się skraca.
Pomimo wysokiego udziału pieniędzy pacjentów w ogóle wydatków na ochronę zdrowia oraz częstego korzystania z prywatnych usług zdrowotnych zainteresowanie nabyciem ubezpieczenia od ryzyka zdrowotnego jest niskie. Deklaruje je niespełna 19 proc. polskich pacjentów. Według twórców raportu, aby opisywana sytuacja mogła się zmienić, musi nastąpić wzrost PKB oraz dochodów gospodarstw domowych.
Autorzy raportu rekomendują utworzenie specjalnej instytucji – agencji taryfikacji, która czuwałaby nad prawidłowym wykonywaniem wycen świadczeń medycznych. Ich zdaniem takie rozwiązanie ma zapobiec marnotrawstwu środków publicznych na ochronę zdrowia.
PRZYKŁAD
Jak system ochrony zdrowia jest skonstruowany w Holandii
Jedną z propozycji rozwiązania problemów służby zdrowia jest wprowadzenie w Polsce modelu z Holandii. Polega on na szerokiej konkurencji ubezpieczeń zdrowotnych, które odgrywają znaczącą rolę w uzupełnianiu podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego. Ubezpieczenie w ramach publicznego systemu oferowane jest tylko pewnym grupom osób lub nie jest obowiązkowe i wyłączenie się z niego jest dozwolone – mogą sobie na to pozwolić np. osoby o wyższych dochodach.
Zdaniem twórców raportu jest jednak za wcześnie na jednoznaczne rozstrzygnięcie kwestii, czy należy wprowadzić konkurencję w systemie bazowym w Polsce. Jednak pacjenci uzyskaliby możliwość wyboru profilu ubezpieczenia i opieki zdrowotnej.