Dr Wiesław Tomaszewski z oddziału warszawskiego Polskiego Towarzystwa Medycyny Sportowej, powiedział, że we współczesnym sporcie nie można osiągnąć największych sukcesów bez nowoczesnych metod wspomagających zarówno trening, jak i udział w zawodach, i to bez potrzeby sięgania po zakazane środki dopingujące.
Jako przykład podał badanie poziomu hormonów pozwalające lepiej zaplanować obciążenie organizmu ćwiczeniami i treningami. "Dzięki temu trener, instruktor, jak i nauczyciel wychowania fizycznego może wykryć pierwsze objawy przetrenowania, zanim jeszcze do niego dojdzie" - podkreślił dr Tomaszewski.
Warto regularnie badać u sportowców poziom żelaza. Dr Jolanta Wrzesińska z Poradni Medycyny Sportowej w Zgierzu przedstawiła badania, z których wynika, że nawet niewielki niedobór żelaza (syderopenia), będący jeszcze w granicach normy, może pogarszać wydolność organizmu przed pojawianiem się jakichkolwiek widocznych objawów.
Sport wyczynowy wymaga stosowania innego żywienia. Barbara Frączek i Małgorzata Morawska z Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie przekonywały, że podstawą piramidy żywieniowej sportowców nie mogą być mięso, ryby i jaja. Powinni oni przede wszystkim kilka razy dziennie spożywać produkty zbożowe z niskiego przemiału zawierające mało tłuszczów i wapnia, za to obfitujące w składniki mineralne, takie jak fosfor, cynk, magnez, żelazo, mangan, siarka, chlor oraz witaminy z grupy B oraz błonnik pokarmowy.
W praktyce często jest inaczej. Badania krakowskich dietetyczek wykazały, że wytrenowani zawodnicy uprawiający koszykówkę, siatkówkę lub piłkę nożną głównie spożywają mięso, wędliny drobiowe i ryby, a także frytki i fast foody.
Specjaliści przedstawili też metody zmniejszające ryzyko urazów, do których coraz częściej dochodzi w sporcie. Z badań przedstawionych przez dra Marca Delliere, lekarza medycyny sportowej z Francji, wynika, że na 1000 godzin treningów i zawodów w piłce nożnej zdarza się 16,9 urazów, a w rugby dwukrotnie więcej - 33,5.
Według dra Marka Krochmalskiego, przewodniczącego komisji medycznej PZPN, ryzyko urazów w grach zespołowych pozwala zmniejszyć opracowany na zlecenie FIFA tzw. Program 11+, zastępujący dotychczasowe formy rozgrzewki przed treningiem piłkarskim. Odbywa się on na boisku i trwa 20 minut. Polega na wykonywaniu odpowiednich ćwiczeń i biegach ze szczególnym zwróceniem uwagi na zachowanie prawidłowej sylwetki i ustawienia kończyn dolnych.
Program 11+ wypróbowano na młodych zawodniczkach piłki nożnej, które są bardziej narażone ma urazy niż mężczyźni. Te z nich, które się stosowały do jego zaleceń miały mniej kontuzji niż zawodniczki stosujące jedynie tradycyjne sposoby rozgrzewki.
Ważne jest badanie stanu zdrowia sportowców. Część z nich ma bowiem ukryte zaburzenia wymagające szczególnego nadzoru lekarskiego i specjalistycznej terapii. Wykazano to w 2010 r. podczas programu identyfikacji talentów sportowych.
Na 148 przebadanych wtedy zawodników obojga płci uprawiających siatkówkę, piłkę ręczną i hokej na lodzie, wykryto 62 stany pourazowe. U połowy badanych stwierdzono przerost mięśnia sercowego, wykryto też 30 przypadków zaburzeń rytmu serca i przewodnictwa w mięśniu sercowym. Aż 42 osoby (28,4 proc.) trzeba było skierować do specjalisty lub na badania dodatkowe.
"Medycyna sportowa w grach zespołowych" to pierwsza w Polsce interdyscyplinarna konferencja naukowo-szkoleniowa. Uczestniczą w niej zarówno lekarze, jak też fizjoterapeuci, trenerzy odnowy, trenerzy i instruktorzy oraz nauczyciele wychowania fizycznego.