Szał sprzątania źle odbija się na psychice nie tylko osób pucujących mieszkanie, ale i ich bliskich. Naukowcy z uniwersytetu w Atlancie udowodnili, że próba wyeliminowania z naszego otoczenia wszystkich bakterii, wirusów, roztoczy i grzybów w trakcie przedświątecznych porządków nie sprzyja prawidłowej pracy mózgu i w efekcie może doprowadzić do depresji. Wyniki swoich obserwacji opublikowali w piśmie „Molecular Pyschiatry”.

Reklama

Naukowcy apelują, że drobnoustroje, które usuwamy podczas generalnych porządków, tak naprawdę potrzebne są dla zdrowia, gdyż wzmacniają system odpornościowy. Co więcej – dzięki nim czujemy się szczęśliwsi. Bo gdy układ immunologiczny jest słaby, mózg produkuje mniej serotoniny, zwanej „hormonem szczęścia” – czytamy w brytyjskim dzienniku „Daily Mail”.

Jak badacze doszli do tego wniosku? Otóż zaobserwowali, że w sterylnym środowisku nasza odporność nie jest poddawana ciężkim próbom, więc nie uczy się właściwie reagować na stany zapalne. A gdy staje się nadreaktywna, mózg nie działa prawidłowo i zaburza się wytwarzanie serotoniny odpowiedzialnej za odczuwanie przyjemności.

Swoją teorię naukowcy sprawdzili w praktyce. U 27 pacjentów wywołali nadmierną reakcję na stan zapalny, podając leki stosowane w terapii wirusowego zapalenia wątroby typu C. Okazało się, że źle działający układ odpornościowy wywołał depresję.

Reklama

Z tego badania płyną ciekawe wnioski. Zdaniem amerykańskich uczonych niektóre przypadki załamania nerwowego można leczyć środkami przeciwzapalnymi.

Co w takim razie proponują naukowcy? Jeśli chcesz, by cała rodzina była szczęśliwa przy świątecznym stole, to zamiast biegać po całym domu z odkurzaczem, pójdź lepiej pobiegać do parku.