Jak zadbać o kondycję, aby nie doznać kontuzji? – podpowiadają Zbigniew Wawrzyczek, fizjoterapeuta ze Szpitala Żagiel Med w Lublinie oraz Beata Sadowska – dziennikarka i prezenterka telewizyjna, zwolenniczka aktywnego trybu życia.
Amatorzy sportów zimowych często są nieświadomi, jak wielkie znaczenie ma podstawowe przygotowanie fizyczne. W przeciwnym razie, zamiast cieszyć się czasem wolnym spędzonym na stoku, pozostanie im dochodzenie do zdrowia podczas długiej rehabilitacji.
- Do nart czy snowboardu (jak do każdego zresztą sportu) warto podejść z głową a już na pewno nie prosto od biurka! Jeśli chociaż trochę przygotujemy się fizycznie (pójdziemy na siłownię, basen czy pobiegamy), a przed zjazdem odpowiednio się porozciągamy, mamy dużo większe szanse na powrót do domu w jednym kawałku. Odłóżmy kozakowanie na stoku. Dostosujmy trudność trasy do umiejętności i cieszmy się białym szaleństwem bez wizyt w szpitalu – radzi Beata Sadowska.
- Ci, którzy stronią od systematycznego biegania, jazdy na rowerze czy rolkach, powinni rozpocząć przygotowania do sezonu zimowego przynajmniej 6 tygodni przed wyjazdem na stok. To absolutne minimum – dodaje Zbigniew Wawrzyczek ze szpitala Żagiel Med.
Ćwiczenia należy dobierać rozsądnie, dopasowując ich natężenie do indywidualnych możliwości. Szczególnie ważne jest wzmocnienie dolnych partii ciała, pleców, mięśnia pośladkowego oraz mięśni nóg. To pozwoli na uniknięcie wielu urazów na stoku.
- Bardzo często zdarza się, że osoby, które na co dzień siedzą za biurkiem, zbyt szybko chcą poprawić swoją aktywność fizyczną. Narzucają sobie zbyt duże tempo i wymagania, co skutkuje bolesnymi urazami. Przed urlopem warto wybrać się do rehabilitanta lub fizjoterapeuty, który podpowie jak i co trenować – doradza Zbigniew Wawrzyczek.
Gdy już rozpoczniemy przygodę na stoku, ważne jest, aby przynajmniej na początku dość krytycznie podejść do własnych możliwości. Jeśli dopiero rozpoczynamy naszą przygodę z nartami czy deską, pierwsze kroki na stoku powinniśmy stawiać pod czujnym okiem instruktora.
- Tuż przed jazdą należy wykonać rozgrzewkę. Bardzo dobry jest stretching dynamiczny, czyli ruchy we wszystkich stawach naszego ciała. Trzeba poświęcić na to minimum 15 minut. Dzięki temu unikniemy sztywności w stawach. Po jeździe natomiast dobrze jest zrobić skłon w przód, rozciągnąć łydkę, mięsień czworogłowy. Taki trening wyciszy mięśnie po wysiłku – radzi Zbigniew Wawrzyczek.
Kiedy jesteśmy już w górach, często ulegamy euforii i przesadzamy ze zbyt długą jazdą. Dobrze jest, zwłaszcza pierwszego dnia zrobić sobie przerwę po 2-3 godzinach. W przeciwnym razie może dojść do zakwasów mięśni. Warto sobie dozować przyjemności i testować własne możliwości po to, aby w kolejnych dniach nie cierpieć.
- Prędzej czy później prawdopodobnie przydarzy się jakiś upadek, bądź kolizja z innym narciarzem. To raczej nieuniknione. Jeśli czujemy po nim mocny ból, nie warto go bagatelizować. Należy odpuścić sobie dalszą jazdę i skontaktować się z lekarzem. Gdy nie uda się uniknąć kontuzji, warto zastanowić się nad odpowiednią rehabilitacją po zakończeniu bądź w trakcie leczenia. Odpowiednio dobrane zabiegi i ćwiczenia skracają okres powrotu do sprawności. Należy pamiętać, że nie wolno robić tego na własną rękę – dodaje Zbigniew Wawrzyczek.
Wybierając się na narty czy snowboard warto mieć przy sobie telefon komórkowy, dzięki któremu można będzie szybko wezwać pomoc. Równie istotne jest posiadanie aktualnego ubezpieczenia, co ważne jest zwłaszcza podczas wyjazdów za granicę. Pamiętajmy jednak, że przede wszystkim na stok należy zabrać zdrowy rozsądek. Nie warto szarżować!