– Nie można wstać od biurka i pędzić na stok. Urazy podczas szusowania wynikają przede wszystkim z braku przygotowania organizmu do wysiłku – przestrzega dr Maciej Sędzicki, ortopeda z Centrum Medycznego Medyceusz w Łodzi.
Wiele osób nie może sobie wyobrazić zimy bez choćby krótkiego wypadu na narty. Szczególnie mieszkańcy dużych miast, na co dzień nieodczuwający uroków najzimniejszej pory roku, liczą na szaleństwa na ośnieżonych stokach. Ale żeby sielankowy pobyt w górach nie zakończył się bolesną kontuzją czy pobytem w szpitalu, należy się do niego odpowiednio przygotować.
Jak mówi dr Maciej Sędzicki, ortopeda z Centrum Medycznego Medyceusz w Łodzi, najważniejsze jest odpowiednie przygotowanie do sezonu. – Ktoś, kto na co dzień nie uprawia żadnego sportu, będzie miał problem z rozpoczęciem sezonu narciarskiego. Trzeba nastawić organizm na wzmożony wysiłek, wzmocnić mięśnie, poprawić koordynację ruchową, co z pewnością przełoży się na zmniejszoną liczbę urazów stawów i upadków.
A to właśnie urazy stawów – u narciarzy kolanowego, u snowboardzistów nadgarstków i barków, są najpowszechniejszymi kontuzjami, których można nabawić się na stoku. Nierzadko też zdarzają się wstrząśnienia mózgu i inne urazy głowy i szyi.
Dlatego przed wyjazdem, trzeba odwiedzić siłownię lub gabinet fizjoterapii i wzmocnić organizm przed zwiększonym wysiłkiem fizycznym. – Przy odpowiednim zaangażowaniu i z dobrym fizjoterapeutą lub trenerem jesteśmy w stanie przygotować się do wyjazdu w 2 tygodnie, ale jest to naprawdę minimum i wymaga dużo pracy. Zdecydowanie lepiej jest regularnie dbać o formę – dodaje dr Maciej Sędzicki.
Następną bardzo ważną sprawą przed każdą aktywności fizyczną, a tym bardziej sportami zimowymi jest rozgrzewka. Bez dobrej rozgrzewki nie powinno zaczynać się dnia na stoku. Zamiast pędzić od razu na wyciąg lepiej chwilę poćwiczyć, bo inaczej możemy sezon skończyć przed czasem z bolesnym urazem.
Trzeba również pamiętać o odpowiednim przygotowaniu sprzętu. – Częstą przyczyną kontuzji są źle ustawione wiązania nart. Warto odwiedzić profesjonalny serwis, który podczas badania dynamometrycznego sprawdzi moc ustawienia wiązań. Tę należy dostosować do wagi narciarza oraz stopnia zaawansowania jego umiejętności i stylu jazdy. Wiązania nie mogą bez powodu się wypinać w czasie jazdy, powinny się natomiast wypinać podczas upadku, dlatego tak ważna jest odpowiednia regulacja. To bardzo ważny element dla bezpiecznego szusowania – podkreśla ekspert Centrum Medycznego Medyceusz w Łodzi.
Niezbędnym wyposażeniem każdego narciarza i snowboardzisty powinien być również kask, który chroni głowę przed urazami. Przy silnych upadkach, warto obserwować poszkodowanego, bo wstrząs mózgu może pojawić się nawet mimo odpowiedniego zabezpieczenia głowy. Przede wszystkim trzeba zapytać, czy osoba pamięta moment wypadku, czy nie ma zawrotów głowy, nudności, czy nie występuje nierówność źrenic. – To mogą być objawy krwiaka śródczaszkowego, czyli bardzo niebezpiecznego urazu neurologicznego – ostrzega dr Sędzicki.
Jeśli mimo odpowiedniego przygotowania zdarzy się upadek zakończony urazem, trzeba jak najszybciej zejść ze stoku gdyż na mrozie i przy zwiększonym poziomie adrenaliny możemy nie czuć bólu, który jest sygnałem alarmowym dla organizmu. - Jeśli obrzęk, ból i zasinienie nasilają się, należy bezzwłocznie zgłosić się do lekarza, nie czekając na powrót do domu – zachęca ekspert Centrum Medycznego Medyceusz w Łodzi.
Nieleczone urazy mogą prowadzić do przewlekłych niestabilności stawów i wcześniejszych zwyrodnień lub tzw. kontuzji utajonych, w wyniku których może dojść do powstania stawów rzekomych – bolesnych i trudnych do leczenia.