Wyniki ich analizy, cytowanej przez serwis "Particle", ukazały się na łamach pisma „The Wiener klinische Wochenschrift - The Central European Journal of Medicine”. Badacze z New York Medical College wykorzystali w niej informacje dotyczące USA i amerykańskich tradycji związanych z zostawianiem św. Mikołajowi w wigilijny wieczór poczęstunku w postaci ciasteczek oraz mleka. Dane do tego celu pozyskali z United States Census Bureau, amerykańskiej agencji rządowej odpowiedzialnej m.in. za spis ludności oraz z Pew Research Centre, organizacji non-profit, która zajmuje się analizowaniem trendów społecznych, demograficznych oraz opinii publicznych.

Reklama

Naukowcy ustalili, że jeżeli św. Mikołaj odwiedzi 36,1 mln amerykańskich gospodarstw domowych (które utrzymują tradycję częstowania Świętego) i w każdym zje ciastka (średnio 140 kcal) oraz wypije szklankę mleka (135 kcal) to w wigilijny wieczór skonsumuje łącznie ok 10 mld kcal.

Jeśli przyjmiemy, że św. Mikołaj ma taki sam metabolizm, jak aktywny 60-letni mężczyzna o wzroście 1,8 m i masie ciała 110 kg - można wyliczyć, że codziennie wydatkuje jedynie 3301 kcal. Oznacza to, że nadwyżka kalorii, jaką spożywa w Wigilię, jest ogromna.

Autorzy najnowszej pracy przypominają, że około 10 proc. energii, którą Mikołaj dostarcza sobie w Wigilię wraz pokarmem, zostaje wykorzystane do przetworzenia wszystkiego, co zje. Tyle bowiem kalorii potrzeba do strawienia węglowodanów, głównych składników ciasteczek i mleka.

Mimo to jego nadwyżka kalorii jest wciąż bardzo duża – bo blisko 9 mld kcal.

Trzeba oczywiście pamiętać, że w Wigilię podczas swojej szalonej podróży naokoło świata Mikołaj spala znacznie więcej kalorii, niż zwykle. Naukowcy wyliczyli, że wspinaczka na komin w każdym odwiedzanym przez niego domu (jeśli jest on wysoki na 4 metry), z workiem prezentów ważącym ok. 160 kg może go kosztować ok. 54,2 mln kcal. Jednak nadwyżka energii i tak pozostaje ogromna – wciąż niemal 9 mld kcal, co przekracza dzienne zapotrzebowanie energetyczne Świętego 2,7 mln razy.

Badacze przypominają, że św. Mikołaj zawsze miał problem z nadwagą. Jedna przy takiej nadwyżce kalorii musiałby tyć z roku na rok coraz bardziej. Tymczasem udaje mu się utrzymywać w miarę stałą masę ciała. Jak to możliwe?

Aby zmniejszyć obciążenie kaloryczne Mikołaja, niektórzy ludzie mogą częstować go posiłkami zawierającymi więcej białka. Do strawienia produktów wysokobiałkowych potrzeba znacznie więcej energii, bo ok. 20-35 proc. tego, co zjedliśmy. Osoby, którym trudno zerwać z tradycjami, mogą robić ciastka z mąki pełnoziarnistej. Zawierają one więcej zdrowego błonnika, a organizm musi zużyć więcej energii, by je strawić. Ciągle jednak św. Mikołaj miałby do spalenia kilka miliardów kcal nadwyżki.

Reklama

Niektóre badania sugerowały, że ostre przyprawy, takie jak chili (a dokładnie obecna w niej kapsaicyna), mogą zwiększać wydatek energetyczny podczas trawienia posiłku. Nie ma jednak takiego jedzenia, do strawienia którego zużywalibyśmy więcej energii, niż ono samo nam dostarcza. Nawet niskokaloryczny seler nie ma takich cudownych właściwości, nawet seler posypany chili na pełnoziarnistej kromce z dodatkiem sproszkowanego białka.

Co więcej, nawet gdyby św. Mikołaj miał wyjątkowo szybkie tempo metabolizmu lub poddał się odchudzającej operacji bariatrycznej - nie mógłby utrzymać stałej masy ciała przy spożyciu takich ilości kalorii.

Dlatego jedynym wytłumaczeniem tego, że ciągle wygląda on tak, jak wygląda i ciągle wydaje się być zdrowy, jest bożonarodzeniowy cud - podsumowują naukowcy.