Szacuje się, że w Europie jedno na 300 tys. dzieci rodzi się z ciężką postacią hipofosfatazji. Choroba jest tak rzadka, że niewielu lekarzy myśli o niej mając przed sobą pacjenta z nietypowymi objawami. Chodzi o wykrzywione kości, nawracające złamania, przedwcześnie wypadające zęby, osłabione mięśnie, problemy z poruszaniem się, nieustanny ból. Chorują niemowlęta, dzieci i dorośli. Dzieci z HPP bywają uważana za leniwe, ponieważ wolą leżeć niż chodzić - skarżą się na bóle, zwłaszcza nóg. Ich kości łamią się łatwo ale - co niezwykłe - złamania te mogą być bezbolesne, nie pojawia się nawet obrzęk. Dopiero zdjęcie rentgenowskie ujawnia, że doszło do złamania.
Większość neonatologów, pediatrów, ortopedów i lekarzy innych specjalności nie ma wiedzy na temat tej ultrarzadkiej choroby, dlatego jej objawy są mylone z innymi schorzeniami, a na prawidłową diagnozę często trzeba czekać latami, podczas których choroba postępuje, a stan pacjenta ulega pogorszeniu.
W przypadku 12-letniej Oli z Wrocławia rozpoznanie zajęło 2,5 roku. Już po urodzeniu córki było widać, że coś jest nie tak. Ola miała wykrzywione rączki i nóżki, wykrzywione kości – opowiada mama dziewczynki, Jolanta Kwolek, cytowana w materiałach prasowych. – Zadawaliśmy sobie z mężem pytanie: dlaczego?! Mamy starszego syna, który jest zdrowy i tu taki szok. Z początku lekarze podejrzewali u Oli łamliwość kości, ale nie zostało to potwierdzone. Chcieliśmy wiedzieć, na co choruje nasze dziecko. Szukaliśmy pomocy wszędzie, jeździliśmy po specjalistach w całym kraju, napisałam nawet do dwóch lekarzy w USA. Jeden z nich na podstawie opisu objawów rozpoznał u Oli hipofosfatazję. Diagnozę potwierdziły przeprowadzone w kraju badania.
Oznaczanie poziomu fosfatazy alkalicznej
Hipofosfatazja jest wrodzoną wadą metaboliczną. Błąd w jednym z genów powoduje, że organizm chorego nie wytwarza ważnego enzymu, fosfatazy alkalicznej, która odpowiada za mineralizację kości. Podstawą rozpoznania hipofosfatazji jest oznaczanie poziomu fosfatazy alkalicznej. To proste, rutynowe badanie krwi, jednak problemem jest interpretacja wyników. Dolna granica normy dla tego enzymu różni się w zależności od wieku czy płci pacjenta: to co jest normą dla jednej osoby może być drastycznym niedoborem dla innej.
Choroba po raz pierwszy została opisana 75 lat temu przez kanadyjskiego lekarza Johna Campbella Rathbuna, a w latach 50. XX wieku potwierdzono pierwsze przypadki zachorowania rodzinnego. Jak dotąd w Polsce HPP rozpoznano u ok. 25-30 osób.
Większość osób dotkniętych hipofosfatazją w Polsce jest pod opieką dr hab. n. med. Izabeli Michałus, pediatry i neonatologa z Kliniki Endokrynologii i Chorób Metabolicznych Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Nie jest to choroba jednorodna. Jej przebieg u danego pacjenta zależy od postaci hipofosfatazji, których mamy sześć. HPP może ujawnić się zarówno u niemowlęcia, jak i u osoby dorosłej. Im wcześniej dojdzie do pojawienia się objawów, tym cięższy jest przebieg – tłumaczy dr hab. Izabela Michałus. – Najcięższa z postaci, perinatalna, dotyka noworodków, a jej śmiertelność sięga niemal 100 proc., zwłaszcza jeśli na skutek zdeformowanej klatki piersiowej pojawiają się trudności w oddychaniu czy nawet niewydolność oddechowa spowodowana nieprawidłowo rozwiniętymi płucami. Ale również późniejsze postaci, np. dziecięca, z racji na progresywny charakter bardzo obciążają pacjentów i ich rodziny, prowadząc z czasem do niepełnosprawności.
Z powodu powtarzających się złamań i licznych operacji chorzy są wielokrotnie hospitalizowani, a co trzeci pacjent z HPP porusza się na wózku inwalidzkim.
Kilka lat temu na wózek musiała usiąść Kamila Anna Dratkowicz, 40-latka chorująca od dzieciństwa na hipofosfatazję, założycielka i prezes Fundacji HypoGenek, wspierającej pacjentów z HPP i ich bliskich. Choroba wykluczyła mnie z samodzielności. Coraz częściej muszę prosić kogoś o pomoc. Nawet zwykłe wyrzucenie śmieci jest już dla mnie problemem. Zrobienie zakupów jest nierealne, bo niestety nie jestem w stanie udźwignąć litra mleka i kilku warzyw. A mieszkanie samemu na trzecim piętrze jest dla mnie takim wyzwaniem, jak dla zdrowej osoby wejście na K2 – relacjonuje pacjentka, cytowana w materiałach prasowych. Dziś aż trudno uwierzyć, że jako nastolatka mogła jeszcze tańczyć. Hipofosfatazja sprawiła, że musiałam pożegnać się z dwoma rzeczami, która najbardziej kochałam robić: z tańcem i jazdą na rowerze – dodaje.
Leczenie hipofosfatazji
Aktualnym standardem leczenia HPP jest leczenie objawowe. Stosuje się u pacjentów preparaty wapnia, witaminy D, K i C w połączeniu z rehabilitacją, zabiegami chirurgicznymi i ortopedycznymi. Istotnym elementem terapii są także leki przeciwbólowe. W przypadku niemowląt z deformacjami klatki piersiowej prowadzącymi do zaburzeń oddychania, stosowana jest mechaniczna wentylacja.
Kilka lat temu pojawiła się długotrwała enzymatyczna terapia zastępcza zarejestrowana w leczeniu objawów kostnych hipofosfatazji dziecięcej, asfotaza alfa. Najprościej mówiąc, leczenie to polega na podawaniu pacjentowi brakującego w jego organizmie enzymu. Pojawienie się tej opcji terapeutycznej absolutnie zmienia rzeczywistość chorych z hipofosfatazją – uważa prof. Jolanta Sykut-Cegielska, krajowa konsultant w dziedzinie pediatrii metabolicznej, kierownik Kliniki Wrodzonych Wad Metabolizmu i Pediatrii w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. – Patrząc jak ten lek działa, muszę powiedzieć, że jest to na granicy cudu.
Terapię w ramach badań klinicznych kilka lat temu rozpoczęła córka Jolanty Kwolek z Wrocławia. Gdy zaczynaliśmy udział w badaniu, kości Oli na zdjęciach RTG były niemal przeźroczyste. Ola często płakała z powodu bólu nóg, nie miała siły wstać z łóżka. Jeździła na wózku albo nosiliśmy ją na rękach, często się łamała, w sumie przeszła ok. 30 hospitalizacji. Dziś, po 9 latach terapii, kości na zdjęciach RTG są wyraźnie widoczne. Ola się nie łamie, jest bardzo aktywna, ćwiczy, jeździ na rowerze. Ma nową pasję – taniec. Chodzi do szkoły tańca, jeździ na zawody – opowiada matka pacjentki.
Póki co lek nie jest dostępny dla pacjentów w Polsce. Medycyna idzie bardzo do przodu, pojawiają się nowe terapie. Osoby z chorobami rzadkimi mają w życiu wyjątkowo trudno, więc jeśli jest dla nich celowane leczenie – a dotyczy to zaledwie 5 proc. z 7 tys. chorób rzadkich – to powinniśmy zrobić wszystko, by było dostępne – uważa prof. Jolanta Sykut-Cegielska.
Nie ma dziś w Polsce ośrodków referencyjnych dedykowanych leczeniu hipofosfatazji. Pacjenci z tą chorobą powinni być pod opieką ośrodków specjalizujących się w terapii chorób rzadkich, ale - według wiedzy ekspertów - tak się nie dzieje.
Widać to było podczas I zjazdu chorych z hipofosfatazją i ich rodzin, który 30 września 2023 odbył się w Łodzi z inicjatywy Fundacji HypoGenek. Dorośli pacjenci i rodzice małych pacjentów wymieniali się między sobą informacjami, u którego stomatologa w Polsce podjąć opiekę czy leczenie, u którego chirurga ortopedycznego najlepiej się operować, itp. To tylko potwierdza potrzebę powstania ośrodków opieki koordynowanej, w których pacjenci z HPP byliby objęci opieką różnych specjalistów – komentuje prof. Jolanta Sykut-Cegielska.
Dziś opieki wielodyscyplinarnej brakuje tak bardzo, jak jeszcze dekadę temu brakowało podstawowych informacji o hipofosfatazji. Tak wspomina to Kamila Anna Dratkowicz, prezes Fundacji HypoGenek: Był rok 2014 rok, kiedy moje zdrowie zaczęło się pogarszać i szukałam w internecie informacji na temat hipofosfatazji. Znalazłam artykuły w języku francuskim, niemieckim, angielskim, japońskim, ale nic po polsku. Pomyślałam, że po prostu zacznę opisywać swoje życie. Założyłam bloga, a w końcu fundację, właśnie po to, żeby pozostali chorzy mieli łatwiej niż ja – opowiada.
Z czasem zaczęli kontaktować się z nią inni pacjenci z hipofosfatazją. Zaczęli się nawzajem wspierać. Kamila wreszcie poczuła, że nie jest jedyną osobą zmagającą się z tą chorobą. O życiu z hipofosfatazją napisała książkę „Jesteś nie do zdarcia”, prowadzi też profil na Instagramie. Wierzy, że opowiadając swoją historię, daje nadzieję rodzicom - którzy dowiadują się, że ich dziecko jest chore - że można z tą chorobą żyć.