Somatyczne komórki macierzyste, czyli te wyizolowane z dorosłego organizmu (w odróżnieniu od zarodkowych komórek macierzystych), były w stanie przywrócić prawidłowy poziom hormonów płciowych u myszy po chemioterapii i pozwoliły na urodzenie żywego potomstwa wskutek naturalnego zapłodnienia.

Reklama

W przyszłości metody oparte na założeniach tego badania mogą zrewolucjonizować leczenie niepłodności u kobiet, u których doszło do przedwczesnego zatrzymania pracy jajników.

- To mające na celu udowodnienie słuszności koncepcji badanie pokazuje, że można pobrać komórki inne niż rozrodcze i przekształcić je w zdrowe jajeczka, z których może rozwinąć się wiele pokoleń zwierząt – mówi dr Raymond Manohar Anchan, jeden z wiodących autorów publikacji i szef laboratorium zajmującego się biologią komórek macierzystych i medycyną regeneracyjną w Center for Infertility and Reproductive Surgery.

- Te wyniki są ekscytujące, ponieważ dają pacjentkom z niewydolnością jajników nadzieję na biologiczne potomstwo i wznowienie produkcji hormonów płciowych – dodaje badacz.

Około 5 proc. kobiet doświadcza przedwczesnej niewydolności jajników związanej z chemioterapią lub defektami genetycznymi. Kiedy dojdzie do zatrzymania pracy tych gonad, poziom hormonów płciowych w organizmie spada i jajnik nie uwalnia już komórek jajowych, a więc nie może dojść do zapłodnienia. Obecnie nie są dostępne skuteczne terapie, mogące przezwyciężyć ten typ niepłodności – borykające się z nim osoby mogą skorzystać z dawstwa komórek jajowych lub własnych zamrożonych wcześniej jajeczek.

W badaniu tym badacze pokazali, że komórki pobrane z tzw. warstwy ziarnistej jajnika mogą być przekształcone w pluripotencjalne komórki macierzyste, czyli takie, które mogą następnie zróżnicować się w dowolny rodzaj komórek dorosłego organizmu. Podanie myszom tych komórek przywracało ich płodność, a wstrzyknięte komórki stawały się komórkami jajowymi. Co ciekawe, podanie komórek do jednego jajnika, przywracało również pracę drugiego z nich.

Reklama

Dr Anchan przyznaje, że było to najbardziej fascynujące odkrycie tego badania i dodaje: Komórki macierzyste muszą wydzielać jakiś czynnik promujący ten proces. Teraz chcemy znaleźć ten czynnik. Zidentyfikowanie go byłoby podwójnie ekscytujące, ponieważ być może bylibyśmy wtedy w stanie leczyć pacjentki za jego pomocą bez konieczności podawania komórek.

Na razie nie ma potwierdzenia, że taka technika działałaby również u ludzi. Naukowcy nie wiedzą też jeszcze, czy mysie potomstwo urodzone dzięki ich metodzie jest w pełni zdrowe i czy rozwijałoby się w pełni normalnie – zespół prowadzi teraz długoterminowe badania z udziałem urodzonych w ten sposób myszek.

Publikacja ukazała się w The Lancet eBioMedicine.