Eksperci mówili tym podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Zdrowia Publicznego poświęconego profilaktyce i ograniczeniom w dostępie do papierosów w Polsce. Zwrócono uwagę, że papierosy pali codziennie 29 proc. naszych rodaków. Według opublikowanego niedawno raportu PAN niepokojące jest, że nałóg ten wykazuje w naszym kraju tendencję zwyżkową. Nowym wyzwaniem jest wzrost uzależnienia od palenia wśród kobiet oraz coraz większa popularność e-papierosów i podgrzewaczy tytoniu u nastolatków.

Reklama

Przewodniczący Sekcji Antytytoniowej Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc prof. Mateusz Jankowski alarmował, że po papierosy sięga młodzież w coraz młodszym wieku, nawet poniżej 15 lat. - Gwałtownie wzrasta wśród nich zainteresowanie podgrzewaczami tytoniu – zaakcentował. Jego zdaniem jest to niepokojące, gdyż wyroby te - podobnie jak tzw. e-papierosy - trzykrotnie zwiększają ryzyko wpadnięcia w nałóg palenia papierosów tradycyjnych.

Dlaczego młodzież tak chętnie sięga po papierosy?

Co przyciąga młodzież do nowego typu modnych wyrobów tytoniowych? Specjalista uważa, że aż 70 proc. nastolatków sięga po nie ze względu na różnego rodzaju walory smakowe, a nie z powodu zawartej w nich nikotyny. - To wabik dla osób młodych – podkreślił.

Reklama

Wszyscy eksperci byli zgodni, że konieczna jest edukacja pokazująca szkodliwość palenia wszelkiego rodzaju wyrobów tytoniowych. Prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego prof. Andrzej Fal zaznaczył, że powinna być ona prowadzona od pierwszych lat szkolnych, a nawet już w przedszkolu. Jako przykład podał takie kraje jak Australia i Nowa Zelandie, gdzie od 15 lat intensywnie przekonuje się dzieci i młodzież, że palenie jest złe.

- To bardzo ważne, aby już dziecko wiedziało, że palenie papierosów jest złem i żeby tę wiedzę przekazywało dorosłym, skoro nie możemy działać odwrotnie: że to dorośli przekonują o tym swoje dzieci – apelował poseł Rajmund Miller, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Zdrowia Publicznego

Reklama

Eksperci byli też zgodni, że należy zwiększyć opodatkowanie wyrobów tytoniowych. - Badania pokazują, że opodatkowanie takiej jest skuteczne i powinno objąć wszystkie wyroby tytoniowe – stwierdził prof. Mateusz Jankowski. Według danych przestawionych przez prof. Andrzeja Fala 53 proc. młodzieży najpierw zaczyna nałóg od taniego papierosa.

Należy ograniczyć dostępność do wszelkich wyrobów tytoniowych. Zdaniem prof. Fala nie powinny być one sprzedawane niemal w każdym często odwiedzanym miejscu, jak choćby na stacji benzynowej. Jego zdaniem to dodatkowo zachęca to sięgania po papierosy i utrudnia pozbycie się tego nałogu. - Wiem jak to jest, bo sam zmagałem się z tym problem - dodał.

Najwięcej kontrowersji budzi to, czy warto stosować tzw. zasadę redukcji szkód, czyli proponować palaczom tradycyjnych papierosów, by przestawili się na e-papierosy lub podgrzewacze tytoniu. - Podgrzewacze emitują o ponad 90 proc. mniej substancji toksycznych – przyznał prof. Andrzej Fal. Dodał jednak, że u korzystającego z nich palacza nadal pozostaje uzależnienie od nikotyny.

Prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych prof. Filip Szymański nie ma jednak wątpliwości. Zaznaczył, że wielu palaczy nie potrafi mimo chęci i wielu prób zerwać z nałogiem. Aż 85 proc. uzależnionych ma nieudane próby abstynencji w ciągu trzech lat obserwacji. Zaprzestają palenia, ale na ogół na kilka lub najwyżej kilkanaście miesięcy, mimo zażywania pomocnych w tym leków.

- Polskie Towarzystwo Chorób Cywilizacyjnych proponuje zatem, by przy użyciu na przykład podgrzewaczy tytoniu zmniejszyć chorobowość i śmiertelność z powodu palenia, gdy inne metody są nieskuteczne – stwierdził specjalista. Dodał, że przeanalizowano wiele badań, które nie były sponsorowane przez przemysł, wskazujące na zasadność takiego postępowania.

- Wyeliminowanie palenia i poleganie na podgrzewaczach eliminuje wiele substancji szkodliwych, prowadzących do uszkodzenia śródbłonka naczyń, co zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, czy zwiększających ryzyko wielu nowotworów – zaznaczył.

Prof. Filip Szymański przekonywał, że nie można wrzucać wszystkich wyrobów tytoniowych do jednego worka.

- Niektóre kraje dopuściły metodę tego rodzaju redukcji szkód, na przykład Stany Zjednoczone - zaznaczył. Jako przykład podał amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA), która dopuściła tego rodzaju wyroby do użycia u palaczy jako mniej szkodliwe w porównaniu do papierosów tradycyjnych.