Zdaniem specjalisty to czego brakuje w naszym kraju, to objęcie większej grupy pacjentów z tego typu aparatami zdalnym monitoringiem. Chodzi o głównie o takie urządzenia jak symulatory serca, implantowane kardiowertery-defibrylatory (ICD) oraz aparaty do resynchronizacji serca (CRT).

Reklama

- Zdalnym monitoringiem można objąć nie tylko urządzenia stosowane w zaburzeniach rytmu serca, chorobie niedokrwiennej serca i przewlekłej niewydolności serca, ale też urządzenia wyłącznie diagnostyczne, np. rejestratory arytmii - uważa prof. Marcin Grabowski, który jest kierownikiem I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Telemonitoring zmniejsza liczbę wizyt pacjenta i pozwala szybciej zareagować w razie niepokojących zmian chorobowych, a to z kolei zwiększa poczucie bezpieczeństwa chorego. - Dzięki zdalnemu monitorowaniu zwiększamy intensywność opieki nad pacjentem i wydłużamy czas pomiędzy wizytami kontrolnymi - zaznacza kardiolog. Pacjenci nie czekają w kolejkach, jednocześnie opieką można objąć więcej osób.

Z danych przedstawionych przez specjalistę podczas spotkania z dziennikarzami wynika, że pacjenci objęci zdalną kontrolą mają o 64 proc. mniejsze ryzyko zgonu z jakiejkolwiek przyczyny. Wskazują na to badania przeprowadzone w Centrum Chorób Serca w Zabrzu z udziałem 600 pacjentów z niewydolnością serca, którym wszczepiono kardiowerter-defibrylator (ICD) lub urządzenie resynchronizujące z możliwością defibrylacji (CRT-D). Wykazano, że po 12 miesiącach zdalnego monitoringu w sposób istotny zmniejszyło się u nich ryzyko zgonu oraz drogich hospitalizacji z przyczyn sercowo-naczyniowych.

W Polsce jest wyjątkowo dużo hospitalizacji z powodu niewydolności serca. Straty gospodarcze z powodu tej choroby są kilkakrotnie większe niż wydatki ponoszone na jej leczenie przez Narodowy Fundusz Zdrowia - wynika z opublikowanego w 2017 r. raportu „Ocena kosztów niewydolności serca w Polsce z perspektywy gospodarki państwa”.

Reklama

Telemonitoring urządzeń wszczepialnych może się przyczynić do obniżenia kosztów świadczeń w poradniach kardiologicznych. Z wyliczeń Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wynika, że wydatki z tym związane można było zmniejszyć o 10-50 proc.

- Telemedycyna została w Polsce dopuszczona już w 2015 r. AOTMiT (Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji - PAP) wydał pozytywną rekomendację dotyczącą zdalnego monitorowania urządzeń wszczepialnych w 2018 r., a rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia dotyczące wprowadzenia procedury nadzoru telemetrycznego nad pacjentami z urządzeniami wszczepialnymi do koszyka świadczeń gwarantowanych się ukazało w 2022 r. - przypominał prof. Marcin Grabowski.

Nie ma przeszkód prawnych, by wykorzystywać w opiece medycznej telemonitoring. Zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza, lekarz orzeka o stanie zdrowia pacjenta po uprzednim osobistym jego zbadaniu lub zbadaniu za pośrednictwem systemów teleinformatycznych albo systemów łączności. Również świadczenia zdrowotne mogą być udzielane za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności. Z kolei miejscem udzielania świadczeń medycznych jest to, w którym przebywa osoba wykonująca zawód medyczny.

Ocenia się, że telemonitoring można wdrożyć u 60-70 proc. pacjentów z urządzeniami wszczepialnymi, gdyż nie zawsze jest to techniczni możliwe, niektórzy nie godzą się na zastosowanie takiej procedury lub nie są zdolni do współpracy. Skalę zagrożenia oblicza się dla każdego pacjenta. Wykorzystuje się do tego algorytmy oceniające wielosensorowe monitorowanie takich parametrów, jak rytm serca, saturacja krwi, częstość oddechu, wydolność i temperatura ciała.

Pierwszy monitoring pracy serca zastosowano przed ponad 25 laty do kontrolowania EKG (tzw. EKG na telefon). Pacjent łączył się z ośrodkiem monitującym i przekazywał zapis pracy swego serca. W razie zagrożenia lekarz wysyłał do chorego karetkę pogotowia; w ten sposób wielu osobom uratowano życie. Najnowszy monitoring wszczepialnych urządzeń kardiologicznych jest nowoczesnym rozwinięciem tej koncepcji.