Prof. Tomasiewicz zapytany we wtorek, 7 marca, w Radiu Lublin o nowe mutacje koronawirusa przestrzegł przed ich lekceważeniem. - Mamy przekonanie, że każdy nowy wariant będzie łagodniejszy, ale nie mamy na to żadnych dowodów – podkreślił.
Zdaniem profesora koronawirusa – niezależnie od wariantu – trzeba traktować "z szacunkiem", bo nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć przebiegu choroby.
Mówiąc o pandemii przypomniał, że nadal jest w fazie omikronu i jego poszczególnych podwariantów. Wymienił krakena, który charakteryzuje się mniejszą zjadliwością i większą zakaźnością, ale nie jest tak, że każdy następny jest łagodniejszy.
Odpowiadając na pytanie o szczyt fali COVID-19, przyznał, że ona dokonuje się w tym momencie.
- Zgadzam się, że mamy w tej chwili znowu zwiększenie liczby pacjentów dodatnich i chorych. Widzimy to po pacjentach przyjmowanych do naszej kliniki – stwierdził. - Po uspokojeniu w pierwszej połowie stycznia w tej chwili prawie 80 proc. naszych pacjentów to pacjenci z covidem – dodał.
Zapytany przez dziennikarza, czy wśród hospitalizowanych pacjentów z koronawirusem zdarzają się osoby, które zaraziły się ponownie odpowiedział, że jest bardzo różnie.
- Nie ma żadnej reguły – stwierdził, dodając, że wspólną cechą tych pacjentów jest fakt, że mają czynniki ryzyka ciężkiego COVID-19.
- Niektóre czynniki wskazujące na ryzyko trochę się zmieniły. To w dalszym ciągu są osoby w wieku podeszłym, ale również, a może przede wszystkim, osoby z upośledzeniem odporności – powiedział. Jak wyjaśnił, z deficytem odporności przebiega mnóstwo chorób przewlekłych (np. choroby onkologiczne i układu krwiotwórczego).