Położona w Afryce Środkowej Gwinea Równikowa poinformowała 13 lutego br. o wystąpieniu przypadków zachorowań i zgonów związanych z zakażeniem wirusem Marburg. Jak podała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), dotychczas zmarło dziewięć osób, potwierdzono zakażenie u 16, a monitorowanych jest 21 osób - wszystkie one mieszkają w graniczącej z Kamerunem prowincji Kie Ntem. W rejonie granicznym wprowadzono ograniczenia w poruszaniu się.

Reklama

Wysoka śmiertelność

Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie wyjaśniła, że wirus Marburg – podobnie jak wirus Ebola – należy do rodziny filowirusów i występuje głównie w Afryce Środkowej i Zachodniej. To wirus gorączki krwotocznej. Jego rezerwuarem są makaki i nietoperze owocożerne. Wśród ludzi rozprzestrzenia się w wyniku bezpośredniego kontaktu z płynami ustrojowymi. Charakteryzuje się wysoką śmiertelnością, nawet do 90 proc. – wymieniła ekspertka.

Wśród początkowych objawów choroby marburskiej można wymienić wysoką gorączkę – ok. 40 st. Celsjusza, bóle mięśni i głowy, biegunkę, wysypkę, do których po kilku dniach dołączają ciężkie objawy krwotoczne w postaci np. krwistych wymiotów. Przeciwko wirusowi Marburg nie ma jeszcze szczepionki, tak jak w przypadku Eboli. Stosuje się leczenie objawowe – dodała naukowiec.

Reklama

Profesor odniosła się również do porównania, że wirus Marburg jest groźniejszy od Eboli. Wyjaśniła, że wszystko zależy od tego, z jakim szczepem mamy do czynienia. Wśród Ebola najgroźniejsze są Sudan i Zair, gdzie śmiertelność wynosi od 70 do 90 proc. Podobnie jest w przypadku wirusa Marburg, ale trudno licytować się, który z nich jest groźniejszy – oceniła ekspertka.

Nawiązując do najnowszych doniesień o potwierdzonych przypadkach śmierci podkreśliła, że niepotrzebne są obawy związane z epidemią wirusa Marburg. To są wirusy, które nie mają dużego potencjału epidemicznego. Nie rozprzestrzeniają się drogą oddechową, więc nie można ich w łatwy sposób przenieść. Absolutnie nie grozi nam epidemia w skali porównywalnej do grypy czy SARS-CoV-2 – stwierdziła prof. Szuster-Ciesielska.

Reklama

Dodała, że poza lokalnymi ogniskami, nie ma mowy o rozprzestrzenianiu się wirusa na szeroką skalę ze względu na dobrze znane standardy postępowania. Ponieważ zwierzęcy rezerwuar wirusów gorączek krwotocznych występuje w Afryce to nieuniknionym jest, że od czasu do czasu to tam pojawiają się ogniska zakażeń – wyjaśniła profesor.

Niemiecki miasteczko

Przypomniała, że wirus zawdzięcza nazwę miejscu, w którym go odkryto, czyli niemieckim Marburgu. Wirus izolowano w roku 1967 w fabryce szczepionek Behringa, do której sprowadzono makaki zielone w celu pozyskania od nich nerek i wyprowadzenia hodowli, w której namnażany byłby wirus polio. W ten sposób pozyskiwany wirus służył do produkcji szczepionki przeciwko poliomyelitis. W trakcie tych doświadczeń 29 osób zakaziło się wirusem Marburg, z czego 7 zmarło – uzupełniła ekspertka.

Autorka: Gabriela Bogaczyk