Specjalista mówił o tym podczas XXI Ogólnopolskiej Konferencji „Polka w Europie”, która w piątek rozpoczęła się w Warszawie i potrwa do soboty. Głównym tematem tegorocznego spotkania są „Nauki medyczne w poszukiwaniu skutecznych terapii. Zdrowie po pandemii Covid-19”.

Reklama

Prof. Adam Wichniak jest kierownikiem III Kliniki Psychiatrycznej i Ośrodka Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Powiedział, że w Polsce są trzy ośrodki specjalizujące się w leczeniu bezsenności, kolejny jest też w Warszawie – w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, a trzeci – w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Do tych placówek trafiają pacjenci z ciężką postacią bezsenności, bardzo trudną do leczenia.

- Zaburzenia snu trzeba leczyć jak najszybciej, gdy tylko pojawią się jakiekolwiek objawy bezsenności, nie zwlekajmy z wizytą u specjalisty – przekonywał specjalista. Tłumaczył, że tylko wtedy, podobnie jak w innych schorzeniach, uzyskuje się najlepsze efekty leczenia. - Przede wszystkim nie dopuszczajmy do zaburzeń rytmu okołodobowego, bo od tego wszystko się zaczyna – ostrzegał.

Zaburzenia snu już przed pandemią były jedną z najczęstszych dolegliwości związanych z funkcjonowaniem mózgu; były też jednymi z najczęstszych problemów zdrowotnych. Z danych przedstawionych podczas konferencji przez eksperta wynika, że w Europie wyprzedzały je tylko bóle głowy oraz zaburzenia lękowe. Na kolejnym miejscu były zaburzenia nastroju. Kłopoty ze snem są jednak często ściśle związane z zaburzeniami lękowymi, jak i zaburzeniami nastroju.

Reklama

W 2017 r. objawy bezsenności, takie jak wybudzanie się w nocy czy trudności z zasypianiem, wykazywał prawie co trzeci Europejczyk. W Polsce narzekała na nie prawie co druga osoba, szczególnie w starszym wieku. Nie znaczy to jeszcze, że u tych osób występuje bezsenność – mogą tylko występować niektóre jej objawy. Średnio dolegliwość ta wykrywa się u ponad 10 proc. populacji.

Prof. Adam Wichniak potwierdził, że kłopoty ze snem nasilają się wraz z wiekiem. Najczęściej występują wśród osób po 55. roku życia – w tym wieku dotykają 40-50 proc. ludzi. - Niepokojące jest, że cierpią z tego powodu już ludzie młodzi w wieku zaledwie 18-25 lat - podkreślił. W tej grupie wiekowej objawy bezsenności występują u 10 proc. osób. I te osoby są najlepszymi kandydatami na to, że będą na nią cierpieć w późniejszym wieku, gdy trudności ze snem zwykle się nasilają.

Reklama

Zdaniem specjalisty kluczowe znaczenie ma zachowanie odpowiedniego rytmu okołodobowego, na który składają się zarówno pory zasypiania i wstawania, jak i regularne jedzenia o tych samych porach, a także pracy i wypoczynku. Bezsenności sprzyjają stresy i napięcia, duże tempo życia oraz zbyt długie godziny pracy. - Rozregulowanie snu powoduje, że trudno to potem opanować i trwa latami, co z kolei rujnuje jakość naszego życia – ostrzegał.

Szczególnie groźne jest, gdy rozregulowanie rytmu dobowego nastąpi już u nastolatków lub młodych dorosłych. - Niestety ludzie młodzi nie dbają o sen i nie doceniają jak bardzo jest ważny w naszym życiu – powiedział prof. Adam Wichniak. Dodał, że pandemia jeszcze bardziej się do tego przyczyniła. Skutkiem tego jest wzrost przypadków zarówno bezsenności, jak i zmęczenia w ciągu dnia z powodu niewyspania. I więcej osób zażywa leki nasenne.

Według specjalisty nie wystarczy sięgać po leki, trzeba przede wszystkim starać się odbudować rytm dobowy i zadbać o higienę snu. Na godzinę przed porą snu nie należy korzystać z internetu i trzeba się odciąć od narażenia na światło niebieskie. Trzeba starać się zachować te same pory spania i wstawania. A do łóżka należy kłaść się odprężonym psychicznie, oczywiście na ile tylko jest to możliwe. W ciągu dnia ważny jest rytm posiłków i aktywność fizyczna.

- Pacjenci zbyt późno jednak się zgłaszają z objawami bezsenności, występującymi zarówno w nocy, jak i w dzień. Wtedy konieczne jest trwające kilka miesięcy leczenie psychiatryczne. Nie czekajmy zatem aż do rozregulowania organizmu, gdy już źle się czujemy zarówno w nocny i w dzień – przekonywał prof. Adam Wichniak.