Około jedna trzecia pacjentów z COVID-19 może mieć neurologiczne powikłania infekcji, w tym niedokrwienny udar mózgu, spowodowany nagłym zablokowaniem tętnicy doprowadzającej krew do mózgu.
Naukowcy z Massachusetts General Hospital (MGH) w Bostonie (USA) oraz 29 innych centrów zajmujących się udarem mózgu w USA i Kanadzie przeanalizowali dane 216 pacjentów, którzy podczas pierwszej fali pandemii COVID-19 (od 14 marca 2020 do 30 sierpnia 2020 r.) przeszli ostry niedokrwienny udar mózgu i mieli potwierdzony COVID-19. Około jedna trzecia a nich (32 proc.) była w wieku do 60. roku życia.
U 51,3 proc. skutki udaru przy wypisie były złe. Śmiertelność po udarze (szpitalu czy w ciągu 30 dni po wypisie) wyniosła ok. 39 proc. Takie czynniki, jak między innymi wiek powyżej 60. roku życia czy cukrzyca miały istotny wpływ na gorsze konsekwencje udaru.
Jak przypominają badacze, historyczne dane z dużych badań klinicznych wskazują, że przed pandemią śmiertelność wśród pacjentów z niedokrwiennym udarem mózgu wynosiła 27,6 proc.
Zdaniem autorów pracy wyniki te wskazują, że u pacjentów z COVID-19 skutki niedokrwiennego udaru mózgu w postaci niesprawności i śmiertelności mogą być gorsze niż u osób bez infekcji.
Przyczyny tego nie są znane i wymagają dalszych badań. Badacze zaobserwowali, że wyższy stosunek neutrofili do limfocytów (rodzaje białych krwinek) – co świadczy o silniejszym stanie zapalnym - miał związek z gorszymi skutkami udaru.