Powstanie nowego wariantu omikron to konsekwencja mutowania wirusa. - Musimy jeszcze trochę poczekać, aby zobaczyć, jak będzie się rozprzestrzeniał, czy będzie wirusem groźniejszym i odpornym na szczepienia. Sądzę jednak, że nie będzie powodował większej śmiertelności, ale może być bardziej zjadliwy, co oznacza, że będzie trudniej go wyhamować – mówi dr Zbigniew Król.
Jak tłumaczy, dopóki nie doprowadzimy do sytuacji, w której odporność populacyjna będzie na odpowiednim poziomie, aby Covid-19 nie mutował tak jak do tej pory, to zapewne nowe mutacje będą się pojawiały.
ZOBACZ AKTUALNY STAN SZCZEPIEŃ PRZECIWKO COVID-19 W POLSCE>>>
Dr Król zaznacza, że na koronawirusa i jego nowe warianty, nie ma obecnie lepszego sposobu przeciwdziałania niż szczepienia lub przechorowanie większej populacji.
- Szczepienia wywołują dwa rodzaje odporności. Cześć humoralna, polegająca na wytwarzaniu swoistych przeciwciał, neutralizująca określone wirusy, powinna odpowiadać także na nowe mutacje. Przyglądamy się natomiast części odporności komórkowej, czyli pamięciowej. Badamy, czy następne kontakty z podobnym wirusem, będę wywoływały reakcję przeciwciał – tłumaczy lekarz.
- Pamiętajmy, że szczepionki są bezpieczne i skuteczne. Szczepimy niemowlęta, dzieci. Podajemy im szczepionki poliwalentne. Widzimy, że one nie umierają z powodu chorób zakaźnych. To jest sukces medycyny, a teraz jesteśmy ofiarami tego sukcesu. Nikt już nie pamięta błonicy, krztuśca, polio czy czarnej ospy, gdzie dzieci umierały. To były straszne choroby – mówi dr Król.
Kiedy pandemia COVID-19 wygaśnie?
Na pytanie, czy wobec skutecznego oręża walki z pandemią, jakim jest szczepionka oraz leki, które prawdopodobnie będą wkrótce szeroko dostępne, jest szansa, że pandemia wkrótce zacznie wygasać, dyrektor Król wskazał, że koronawirus jest infekcją globalną, więc w różnych miejscach na świece te ogniska będą się pojawiać.
- Nie sądzę, abyśmy nabyli odporność populacyjną przy takim wskaźniku wyszczepialności, jaki mamy w tej chwili. Nawet w krajach, gdzie ta wyszczepialność jest duża, na poziomie 80 procent, widać, że to nie wystarcza, aby nabyć w pełni tę odporność, która znacznie zmniejszałaby liczbę zakażeń i zgonów – mówi specjalista.
Dr Król zwraca uwagę, że potencjalnych leków na Covid-19 w erze pandemii było już sporo i będą pojawiać się kolejne. Jednym z nowych leków, który niebawem ma trafić także do Polski jest Paxlovid. Jak wskazuje ekspert, preparat posiada właściwości terapeutyczne, ale podawany jest w leczeniu przedszpitalnym, kiedy u pacjenta nie zdążyły się jeszcze rozwinąć objawy niewydolności oddechowej.
- Patrząc globalnie, ludzki organizm nie radzi sobie z koronawirusem. Wirus cały czas mutuje, ma wiele postaci, co więcej, dochodzi także do infekcji kilkoma odmianami wirusa. Dlatego należy podejść teraz nieco inaczej do diagnostyki. Te mutacje, które są obecnie w mniejszej skali, nie są dominujące jak delta, będą słabiej wykrywalne – zauważa.
W ocenie dra Króla, jeżeli utrzymamy Covid-19 w populacji, będzie on szedł w kierunku takich wirusów, jak wirus grypy. - Od czasu, kiedy wyizolowano pierwszą odmianę wirusa grypy (wirus grypy typu A), kolejnych mutacji pojawiło się bardzo dużo. To są już dwuliterowe, wielocyfrowe oznaczenia. Niestety, identycznie może być z SARS-CoV-2. Pytanie, czy będzie on cały czas groźniejszy niż grypa – mówi dyrektor Król.
Jak dalej wyjaśnia, te najbardziej groźne warianty, które będą powodowały zdecydowanie większą śmiertelność, na poziomie ok. 10 proc. (obecnie śmiertelność Covid-19 wynosi ok. 2-3 proc.), będą ginęły razem z osobami zainfekowanymi, które nie przeżyją tego zakażenia.
- Ta infekcja z nami zostanie, ale mam nadzieję, że dzięki szczepieniom i lekom, które będą mógłby być szeroko stosowane, zwłaszcza na przypadku ciężkiego przebiegu choroby, tych mutacji będzie coraz mniej – uważa dr Król.
- Tak jak w przypadku grypy, WHO każdego roku wydaje rekomendacje dotyczące szczepionek, jakie potencjalne mutacje będą dominowały w danym sezonie infekcyjnym. To nie jest nic fantastycznego, że szczepionki są modyfikowane i dostosowywane do nowych wariantów – zaznacza.
Dr Król odniósł się również do przebiegu czwartej fali pandemii. Wskazał, że podczas poprzednich fal, większość pacjentów przechodziła zakażenie łagodniej. - W tej chwili przebieg koronawirusa przebiega zdecydowanie trudniej. IV fala jest wypłaszczona, może potrwać dłużej niż fala w zeszłym roku - ocenia.
Przyznaje, że lekarze są tą pandemią zmęczeni. Cały system ochrony zdrowia został poddany ogromnej próbie, ma to miejsce zwłaszcza w okresie nasilenia zakażeń koronawirusem. - Walka z koronawirusem to niewygasająca historia – stwierdza doktor.
Zwraca uwagą, że medycy spotykają się ponadto z coraz większą agresją ze strony pacjentów. Dzieje się to na niespotykaną dotąd skalę. - Te zachowania wynikają zapewne z ogólnego zmęczenia pandemią, być może też ze zdziwienia, że ta choroba jest. Czwarta fala, w odróżnieniu od poprzednich, uczy nas nieco innej komunikacji z pacjentami w kontekście agresji na oddziałach, którą bardzo często dostrzegamy – zwraca uwagę dr Król.
- Niestety, często z tą frustracją mamy do czynienia już na SOR-ze. Najpierw trzeba przeprowadzić diagnostykę, następnie dopasowujemy miejsce, gdzie ten pacjent ma trafić, czy do domu, czy na nasz odział, czy kierujemy chorego do szpitala tymczasowego. Diagnostyka i podjęcie właściwej decyzji musi trochę potrwać. Ten czas oczekiwania budzi frustracje pacjentów, generuje postawę roszczeniową. Później otrzymujemy telefony lub maile od bliskich pacjentów, którzy kwestionują nasze postępowania z chorymi – wskazuje lekarz.
- Każdy chciałby, aby pandemia już się skończyła, ale my jako system ochrony zdrowia nie jesteśmy w stanie dać nic innego poza szczepieniami. Sądzę, że jest to nie do zaakceptowania dla osób, które nie chcą się zaszczepić – mówi.
Dyrektor Król podkreśla, że wśród chorych na Covid-19 szpitala MSWiA w Warszawie, którzy ciężko przechodzą zakażenie, walczą o życie podłączeni do respiratora, praktycznie nie ma osób zaszczepionych. - Zaszczepieni przechodzą chorobę łagodniej, wskaźniki zachorowalności i zgonów są zdecydowanie lepsze wśród tej grupy – zaznacza ekspert.
Przytacza wyniki wewnętrznego badania, które zostało przeprowadzone w szpitalu MSWiA. Badanie wyraźnie pokazało, że fala wiosenna nie dotknęła zaszczepionych pracowników placówki. - Zakażone były pojedyncze osoby, które, jak się potem okazało, nie były zaszczepione. Również przy obecnej fali, obserwujemy, że nasi pracownicy nie przechodzą infekcji, nie są hospitalizowani – mówi dyrektor.