W opublikowanym na łamach „European Heart Journal” (http://dx.doi.org/10.1093/eurheartj/ehab809) artykule przedstawili dowody na to, że niedobór witaminy D odgrywa ważną rolę w wywoływaniu chorób układu sercowo-naczyniowego oraz że jej odpowiednia suplementacja mogłaby uchronić przynajmniej kilka procent chorych przed poważnymi zdarzeniami sercowymi.

Reklama

Od dawna wiadomo, że witamina D, która syntetyzuje się w naszej skórze pod wpływem promieni słonecznych, jest niezbędna dla właściwego funkcjonowania tkanki kostnej. Od kilku lat przybywa dowodów na to, że jest ona ważna także dla procesów związanych z odpornością.

Najnowsze badanie przeprowadzone przez grupę prof. Eliny Hyppönen pokazuje natomiast, że niedobory tego składnika mogą przynieść jeszcze więcej szkód, m.in. naszemu sercu i całemu układowi krążenia. Naukowcy zauważyli, że pacjenci ze zbyt niskim poziomem „witaminy słońca” częściej cierpią na choroby serca i wyższe ciśnienie krwi niż osoby z jej optymalnym stężeniem we krwi. W przypadku uczestników z najniższymi stężeniami ryzyko chorób serca było ponad dwukrotnie większe niż u osób z wystarczającymi stężeniami.

Jest to o tyle ważne, że choroby sercowo-naczyniowe są główną przyczyną zgonów na całym świecie i pochłaniają około 17,9 mln istnień ludzkich rocznie. Także koszty medyczne i gospodarcze związane z tymi schorzeniami kosztują miliardy dolarów każdego roku; więcej niż jakakolwiek inna choroba.

Niskie stężenie witaminy D jest powszechne w wielu częściach świata. Dane z brytyjskiego Biobanku pokazują, że 55 proc. badanych ma zbyt niski poziom witaminy D (<50 nmol/l), a 13 proc. cierpi poważny niedobór (<25 nmol/l). Jeśli chodzi o Australię, to szacuje się, że za mało ma jej 23 proc. społeczeństwa, w USA jest to 24 proc., a w Kanadzie 37 proc. W Polsce na niedobory witaminy D może cierpieć nawet 90 proc. mieszkańców!

Reklama

- Docenienie negatywnego wpływu niedoboru witaminy D na zdrowie serca i w ogóle zrozumienie związku między tymi dwiema rzeczami mogłoby pomóc zmniejszyć globalne obciążenie chorobami sercowo-naczyniowymi. To szczególnie ważne, biorąc pod uwagę skalę tego śmiertelnego zagrożenia - uważa prof. Hyppönen.

Jak dodaje, poważny niedobór tego składnika jest na szczęście stosunkowo rzadki, ale jeśli już dochodzi do takiej sytuacji, należy ją jak najszybciej wyrównać, aby uniknąć bardzo negatywnych skutków dla układu krążenia. Warto też pamiętać, że są osoby szczególnie zagrożone poważnymi niedoborami, np. mieszkańcy placówek opiekuńczych, którzy mogą mieć ograniczoną ekspozycję na słońce.

- Witaminę D możemy pozyskiwać także z pożywienia, w tym z tłustych ryb, jajek oraz wzbogaconej żywności i napojów. Jednak pokarm jest dość ubogim jej źródłem, więc nawet zdrowa dieta zazwyczaj nie zapewni nam wystarczającej ilości tego składnika - podkreśla badaczka. - Jeśli nie jesteśmy w stanie wystawiać się na słońce w stopniu wystarczającym do syntezy odpowiedniej ilości witaminy D, musimy ją suplementować.

- Uzyskane przez nas wyniki są naprawdę ekscytujące, ponieważ sugerują, że jeśli możemy podnieść poziom witaminy D w granicach normy, to powinniśmy być w stanie wpływać także na wskaźniki chorób krążenia. Na podstawie naszej grupy badawczej oszacowaliśmy, że podnosząc stężenie witaminy D u osób z jej niedoborami do poziomu co najmniej 50 nmol/l, można by zapobiec 4,4 proc. wszystkich przypadków schorzeń układu sercowo-naczyniowego - opowiada prof. Hyppönen.

Badanie, o którym mowa, przeprowadzono łącznie na 267 980 osobach, co umożliwiło zespołowi zebranie solidnych dowodów statystycznych na związek między niedoborem witaminy D a chorobami układu krążenia.