Ze względu na dużą liczbę mutacji i wysoki potencjał zakaźny omikron budzi obawy naukowców na całym świecie. Nowy wariant wirusa wykryto 11 listopada 2021 roku w Botswanie, 3 dni później potwierdzono jego obecność w organizmie pacjenta w Republice Południowej Afryki, a w następnych dniach został także zidentyfikowany w Hongkongu, Australii, Izraelu oraz Belgii. Otrzymał nazwę greckiej litery – omikron, jak znane wcześniej warianty.

Reklama

- Z tego, co już wiemy, wariant Omikron u osób młodych wywołuje raczej łagodne i niespecyficzne objawy. Dotychczas wśród objawów pacjentów zakażonych tym wariantem zauważono duże zmęczenie, bóle głowy i całego ciała, a także drapanie w gardle – powiedziała w poniedziałek dr Karolina Krupa-Kotara z Katedry Epidemiologii i Biostatystyki Wydziału Nauk o Zdrowiu w Bytomiu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

- Wciąż nie wiadomo, jakiego przebiegu choroby można się spodziewać w przypadku osób starszych i z chorobami towarzyszącymi oraz pacjentów otyłych z wielochorobowością, którzy stanowią grupę szczególnego ryzyka – dodała.

ZOBACZ AKTUALNY STAN SZCZEPIEŃ PRZECIWKO COVID-19 W POLSCE>>>

Przypomniała, że 1 grudnia naukowcom z Uniwersytetu w Hongkongu udało się wyizolować cały genom, jednak na informacje, jakie za sobą niesie, będzie trzeba poczekać jeszcze kilka tygodni.

Wirus po przedostaniu się do naszego organizmu po pewnym czasie zostaje rozpoznany przez system immunologiczny. Kolejny pojawiający się wariant wirusa, by ominąć nasz system ostrzegawczy, zmienia swą formę, aby pozostać anonimowy i nie uruchamiać reakcji obronnej organizmu. Jak wyjaśnia dr Krupa-Kotara, szczepiąc się stwarzamy system ostrzegawczy, który mimo zmiany - mutacji - rozpoznaje białko S wirusa. Bez względu na jego zmianę reaguje i chroni nas przed tymi wariantami.

- Wirus długotrwale replikując poniekąd uczy się, jak działa nasz układ odpornościowy i sukcesywnie tworzy warianty umykające jego presji. Możemy tylko przypuszczać, że taka sytuacja mogła przyczynić się do powstania wariantu omikron – dodaje dr Krupa-Kotara.

Reklama

"Celem" wirusa jest osiągnięcie jak najwyższego poziomu wirulencji, czyli zdolności do wniknięcia, namnożenia się oraz uszkodzenia tkanek zainfekowanego organizmu. - Wprowadzając metody prewencji: dystans społeczny, maseczka, higiena, szczepienia spowodujemy, że jedne wirusy zrezygnują, inne się "zresocjalizują", a jeszcze inne zmutują i będą bardziej niebezpieczne – wyjaśnia dr Krupa-Kotara.

Osoby zaszczepione zyskują swego rodzaju "osobisty monitoring" wirusa, to nie znaczy, że wirus nie będzie chciał ich zakazić. System chroni bowiem przed wirusami, ale ich nie likwiduje. Wirus nie wie, czy jesteśmy zaszczepieni, dlatego próbuję się włamać, wykształcając - jak omikron - więcej "kluczy" czy też "wytrychów", czyli białka S zlokalizowanego w większej ilości kolców wariantu. - Zanim system immunologiczny zareaguje, to wirus zdąży dokonać już szkody, te szkody to ból lub katar, które odczuwają osoby zaszczepione ponownie zakażone – dodaje dr Krupa-Kotara.

Ponadto wirus ucząc się omijać nasz system ochronny, może - zanim pojawi się ochrona - zdążyć zainfekować kolejne osoby, które nie mają założonego systemu ostrzegawczego - nie są zaszczepione.

- Od początku wybuchu pandemii obawialiśmy się powstania wariantu SARS-CoV-2 o dużej transmisyjności i zdolności do omijania odporności pochorobowej czy poszczepiennej. W przeszłości kilkukrotnie sugerowano takie zagrożenie, być może i tym razem obawy są przedwczesne, jednakże pewne jest, że jeżeli pozwolimy wirusowi swobodnie się szerzyć, zwiększamy ryzyko powstania takiego wariantu – mówi dr Krupa-Kotara.

Każda z niezaszczepionych jeszcze osób powinna się niezwłocznie zaszczepić, a osoby już zaszczepione – jeżeli tylko jest to możliwe – przyjąć 3 dawkę szczepionki. - Stosujmy też zasady dystansu społecznego, noszenia maseczek oraz wietrzenia pomieszczeń – te działania w ramach prewencji pierwotnej chronią nas przed wszelkimi, nawet najgroźniejszymi wariantami SARS-CoV-2 i nie tylko – dodaje dr Krupa-Kotara.