Lekarz, który zimą i wczesną wiosną był także konsultantem psychiatrycznym w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym podkreślił, że szczególnie teraz, z perspektywy ostatnich kilkunastu miesięcy, trudno wskazać jednoznacznie, jak żyć po kilku falach śmiertelnej choroby, które przetoczyły się przez świat.
- Zastosujmy jednak najprostsze rozwiązanie - każdy przecież ma swoje pasje, zainteresowania i rozrywki sprzed pandemii. O ile te aktywności nie wiążą się ze szczególnym ryzykiem dla zdrowia, pielęgnujmy je. W miarę możliwości róbmy to, co półtora roku temu – zachęcał psychiatra. - Powinniśmy próbować żyć normalnie, aby nasze ciało i mózg odpoczęły od pandemii, od traumy, jaką mieliśmy po masowych zakażeniach koronawirusem i zachorowaniach na COVID-19 – radził i dodawał, że w przezwyciężaniu lęków na pewno pomagają wakacje.
Koprowicz nie zaobserwował tego lata szczególnych obaw społecznych przed wyjazdem na urlop podczas pandemii. - Z tego jednak, co wiem, dużym zainteresowaniem cieszą się przede wszystkim wyjazdy krajowe, czyli próbujemy szukać tych miejsc, które kiedyś były mniej odwiedzane – zwrócił uwagę. - Chodzi przed wszystkim o odpoczynek, a z drugiej strony o unikanie nadmiernego tłoku - mówił.
Jak pandemia wpływa na psychikę?
Na pytanie, czy pandemia już na zawsze będzie w naszej świadomości, psychiatra odpowiedział, że atak koronawirusa należałoby porównać z innymi wydarzeniami w historii ludzkości. - Ci, którzy przeżyli II wojnę światową, jej piekło nosili do śmierci. Pewne zachowania, pewien sposób myślenia pozostają – zaznaczył. - I tak samo będzie z pandemią - podkreślił.
- Przynajmniej dla jakiejś części społeczeństwa zasady sanitarne - utrzymywanie dystansu, noszenie maseczki, dezynfekcja – będą długo obowiązywały, kto wie, może na zawsze – ocenił lekarz.
- Po stopniowej poprawie sytuacji epidemiologicznej spodziewałem się ogromnego napływu pacjentów z dyskomfortem psychicznym, ale tego na szczęście nie ma. Jest oczywiście spora grupa pacjentów, jednak nie tak duża, jak się wydawało na początku pandemii – wyjaśnił Koprowicz. - Myślę, że wiele osób nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że to, co się z nimi dzieje to jest po prostu trauma postcovidowa - powiedział.
- Teraz konsultowani są głównie pracownicy systemu ochrony zdrowia. Być może, dlatego, że ich sposób postrzegania rzeczywistości w trakcie epidemii był znacznie bardziej traumatyzujący – tłumaczył.
- Pierwsza fala pandemii spowodowała w naszym kraju nasilenie lęku przed czymś nowym, nieznanym. Wówczas pojawiały się osoby obawiające się o swoje zdrowie, o zdrowie i życie bliskich, bały się o utrzymanie swoich miejsc pracy. Ten lęk było widać – podkreślił psychiatra. - Potem, mimo że ten poziom lęku nie obniżył się, zaczęliśmy się przyzwyczajać do tej sytuacji, na przykład do informacji o przerażających liczbach zachorowań i zgonów – wspominał.
Lekarz dodał, że teraz o epidemii w kraju i na świecie mówi się znacznie mniej. - Myślę, że wszyscy potrzebują tego oddechu. Mimo że pandemia trwa – przekonywał. - Nie da się być w "gotowości" do walki z chorobą przez długie miesiące, czy lata, bo nasz układ nerwowy nie jest w stanie tego wytrzymać – przekonywał Koprowicz.
- Szukamy sposobu na odreagowanie. Słynne sceny z Krupówek są tego przykładem, gdzie może w głupi sposób, ale ludzie próbowali odreagować okres izolacji i zamknięcia – przypomniał.
ZOBACZ AKTUALNY STAN SZCZEPIEŃ PRZECIWKO COVID-19 W POLSCE>>>
Psychiatra zastanawiając się nad problemem, kogo dotyczy lęk przez czwartą falą pandemii, zauważył, że są to dwie charakterystyczne grupy. - Pierwsza to ci, którzy są cały czas w tej "gotowości lękowej" przed wirusem, zakażeniem, chorobą, śmiercią. To te osoby, które stosują się do restrykcji sanitarnych. Druga grupa to pracownicy służby zdrowia – zawsze gotowi na następny atak koronawirusa – wyliczał lekarz.
- W nas, pracownikach służby zdrowia, jest ciągle ten lęk, jak to będzie wyglądało? Czy znowu będzie to na tak dramatycznym etapie, jak podczas trzeciej fali? – pytał Koprowicz.
- Trafiają do mnie pracownicy systemu ochrony zdrowia, którzy nie poradzili sobie z emocjami. Są to m.in. lekarze, ale przede wszystkim pielęgniarki – zwrócił uwagę. - Stworzyliśmy system wsparcia psychologicznego i psychiatrycznego dla każdego potrzebującego pracownika naszego szpitala. Decydujemy o ewentualnym leczeniu farmakologicznym lub o skierowaniu na zwolnienie lekarskie, aby medyk mógł podreperować swoje zdrowie i odpocząć od zawodowego stresu – podsumował Jacek Koprowicz.