Zespół stresu pourazowego (PTSD) to zaburzenie psychiczne mogące wystąpić u osób, które doświadczyły lub były świadkiem bardzo niepokojącego lub przerażającego wydarzenia (albo długotrwałej serii doświadczeń), co wywołało u nich silne uczucie strachu i bezradności. Mogły to być wypadki, znęcanie się, gwałt, walka zbrojna lub choroba. PTSD bywa uważane za swego rodzaju zaburzenie pamięci.
Badanie przeprowadzone przez amerykańską organizację charytatywną Multidisciplinary Association for Psychedelic Studies (MAPS) na 91 osobach wykazało, że 88 proc. z nich miało „znaczące zmniejszenie objawów”, a 67 proc. nie kwalifikowało się już do diagnozy PTSD po 18 tygodniach i trzech sesjach terapii wspomaganej MDMA. Uczestnicy badania cierpieli na PTSD średnio od 14 lat.
Sama psychoterapia (talking therapy) doprowadziła do znaczącej poprawy w 60 proc. przypadków, a do ustąpienia objawów u 32 proc. badanych.
Wydaje się, że MDMA działa częściowo poprzez “uspokojenie” ciała migdałowatego - części mózgu, która nakazuje organizmowi przygotowanie się na niebezpieczeństwo. U osób z PTSD i zaburzeniami lękowymi ta część mózgu może reagować nadmiernie na przykład na niezbyt głośne dźwięki, zmiany tonu lub wyrazu twarzy. Zdaniem naukowców z MAPS podwyższony poziom hormonów takich, jak serotonina - poprawiających samopoczucie, a jednocześnie osłabiających reakcję na strach, może pozwolić ludziom stawić czoła bolesnym wspomnieniom i radzić sobie z nimi bez bycia przytłoczonym.
W dzieciństwie oraz ponownie w okresie dojrzewania, doświadczamy okresów, w których nasze mózgi są bardzo podatne - rosną i zmieniają się znacznie bardziej, niż są w stanie na ogół zrobić w wieku dorosłym. Powstaje wówczas wiele nowych połączeń.
Naukowcy zaangażowani w badanie spekulują, że psychodeliki i podobnie działające leki, takie jak MDMA, mogą pozwolić na „ponowne otwarcie” krytycznego okna rozwoju mózgu, podczas którego terapia może pomóc w tworzeniu zdrowszych połączeń.
Komentujący wyniki badań eksperci ostrzegają przed wyolbrzymianiem potencjału MDMA i zaznaczają, że potrzeba dalszych prac, aby zrozumieć skutki jego stosowania, zwłaszcza że badanie przeprowadzono na zaledwie 91 osobach, które ponadto zgłosiły się same, zatem mogą nie być reprezentatywne dla wszystkich cierpiących na PTSD. Ponadto zastosowany rodzaj psychoterapii opierał się raczej na słuchaniu pacjenta, a nie aktywnym działaniu psychoterapeuty i może być mniej skuteczny od innych postaci psychoterapii.