Zdaniem Luedemann w kwestii etykiety w czasach kryzysu koronawirusa sporo wymaga poprawy.
- To, co kiedyś uważaliśmy za nie do pomyślenia, nagle staje się całkowicie normalne. Przykład: niedawno zapytano mnie, czy podczas wideokonferencji można zjeść lunch w biurze domowym. Nie zrobilibyśmy tego na żadnym prawdziwym spotkaniu, a podczas pracy w domu z pewnością też nie jest to dobrym pomysłem - mówi Luedemann.
Czy zgnuśniejemy, siedząc w domach z powodu pandemii? - To już się stało - uważa Carolin Luedemann. - Ostatnio byłam z dziećmi na pobliskim polu golfowym. Pojawił się tam mężczyzna w dresie, podszedł do niego znajomy i zapytał: wracasz z biegania? A mężczyzna w dresie na to: nie, przychodzę prosto z domowego biura. I dodał: dawno nie włączałem kamery w moim domowym biurze.
ZOBACZ AKTUALNY STAN SZCZEPIEŃ PRZECIWKO COVID-19 W POLSCE>>>
Zdaniem Luedemann głównym niebezpieczeństwem pracy w domu jest to, że biuro domowe szkodzi naszemu wizerunkowi.
Chodzi na przykład o maniery podczas wideokonferencji, kiedy jesteśmy widoczni. A tam niektórzy poruszają się i zachowują dziwnie i na swoją niekorzyść. Ktoś mówi: Zaraz wracam, po prostu idę szybko do łazienki. I nagle dzieli się informacjami, które wcześniej były nie do pomyślenia.
Wraca też kwestia ubioru. - Niedawno widziałam podczas rozmowy kogoś, kto filmował się z góry, co w jakiś sposób przypominało mi nagranie z monitoringu z metra. Pod kątem kamery widać było, że właśnie zdejmuje sandały Birkenstock. Wtedy zaczynam myśleć: sposób, w jaki się prezentujesz, ma również coś wspólnego z szacunkiem dla rozmówcy. Tak traci się zaufanie - do osoby, ale także do jej kompetencji.
Osoby pracujące w biurze domowym są teraz uważnie obserwowane przez swoje dzieci, dlatego chodzenie przez cały dzień w piżamie nie wchodzi w grę - uważa ekspert od spraw etykiety. Ważny jest przykład, jaki daje się dzieciom. Dobrze by było, gdyby widziały, że lubisz wykonywać swoją pracę, z pasją, z oddaniem. (...) Doświadczenie pokazuje: dzieci naśladują wszystko, co u nas widzą. Czego więc uczę dziecko, paradując cały dzień w stroju do biegania? - zastanawia się Luedemann.
Zwraca też uwagę, że ciekawym problemem jest i był brak punktualności. Chcesz rozpocząć pracę, ale kogoś brakuje - i to w biurze domowym. Ciągłe spóźnianie się nigdy nie było dobrym pomysłem. Ale w biurze domowym, szczerze mówiąc, jest zupełnie niezrozumiałe.
Podawanie ręki na przywitanie było kiedyś uważane w Niemczech za oznakę dobrych manier. Czy po pandemii ten zwyczaj ma szanse wrócić? - Tu się coś zmieni. Wielu ludzi nie lubiło tego robić w przeszłości. Wyobrażam sobie, że w przyszłości będziemy skłonni znacznie częściej rezygnować z powitań uściskiem dłoni - uważa Carolin Luedemann.