Przypadek ten dotyczył kobiety, u której wcześniej zdiagnozowano chłoniaka i która zakaziła się koronawirusem, przechodząc w szpitalu chemioterapię. Testy wykazały u niej obecność koronawirusa w kwietniu 2020 roku i dawały wyniki pozytywne aż do września.
Naukowcy zbadali genom koronawirusa w próbkach pacjenta, od którego najprawdopodobniej chora się zakaziła. W ten sposób zdołali prześledzić mutacje, które potem koronawirus przechodził w jej organizmie. Dwie z 18 mutacji były takie same jak te, które wykryto wśród norek w Danii.
Zdaniem profesora uniwersytetu w Getyndze Konstantina Krutowskiego rosyjscy badacze udowodnili w tym przypadku, że duża liczba mutacji zachodzi w efekcie długiej obecności SARS-CoV-2 w jednym organizmie. Podobnie w przypadku brytyjskiego wariantu koronawirusa przypuszczano, że wirus mutował podczas długiej obecności w organizmie pacjenta z małą odpornością - wskazał Krutowski.
ZOBACZ AKTUALNĄ MAPĘ ZAKAŻEŃ>>>
Naukowiec podkreślił, że nie można na podstawie jednego przypadku wyciągać wniosków dotyczących mutacji, która stałaby się rosyjskim wariantem wirusa podobnym do tego, jaki wykryto w Wielkiej Brytanii.
W Rosji dotąd zidentyfikowano jeden przypadek zakażenia "brytyjskim" szczepem koronawirusa, u pacjenta, który niedawno powrócił z Londynu. Rosja zawiesiła w grudniu 2020 r. połączenia lotnicze z Wielką Brytanią i we wtorek przedłużyła zakaz lotów do 1 lutego włącznie.