Zaburzenia psychiczne, takie jak depresja i zaburzenia lękowe, najbardziej odczuwali ludzie młodzi, kobiety oraz osoby, które narzekały z tego powodu już wcześniej – informuje na łamach „Frontiers in Psychiatry” główna autorka badania dr Amy Dawel z Australian National University of Canberra.
Sondaż przeprowadzono w marcu 2020 r. na grupie 1300 Australijczyków w wieku co najmniej 18 lat. W tym okresie były pozamykane bary i restauracje, wiele osób pracowało zdalnie. Kwestionariusze wykonano tak, żeby uczestniczące w nim osoby nie wiedziały, że dotyczy on pandemii.
Okazało się, że w Australii w porównaniu do okresu sprzed pandemii dwukrotnie zwiększyła się liczba osób odczuwających depresję i zaburzenia lękowe, choć kraj ten należał wtedy do najmniej dotkniętych chorobą COVID-19. W badanej grupie jedynie 36 Australijczyków zachorowało na COVID-19 lub miało styczność z chorą osobą.
Dr Amy Dawel twierdzi, że wzrost liczby zaburzeń psychicznych był skutkiem zakłócenia codziennego życia społecznego i zawodowego oraz niepewnością co do przyszłej sytuacji finansowej.
- Z wcześniejszych pandemii wiemy, że ich skutki najbardziej odczuwają osoby, które zachorowały i były hospitalizowane oraz opiekunowie chorych. Jednak w krajach mniej dotkniętych chorobą COVID-19 jej wpływ na całą populację też jest znaczący – podkreśla dr Dawel.
Specjalistka dodaje, że w badanej przez nią grupie mało było osób, które testowano na obecność koronawirusa SARS-CoV-2, jak również tych, które zmuszone były do przebywania na kwarantannie.
Najbardziej zaskakuje – uważa dr Dawel - że u osób, które zetknęły się z chorobą COVID-19 nie zauważono pogorszenia zdrowia psychicznego. Nie stwierdzono też negatywnego wpływu na samopoczucie pracowników pracy zdalnej.