Adenowirusy odpowiadają za częste infekcje górnych dróg oddechowych u dzieci i młodzieży. Rzadziej natomiast atakują dorosłych, bo są już na nie odporni. Do organizmu przedostają się droga kropelkową, podobnie jak koronawirus SARS-CoV-2. Adenowirusy od wielu lat próbuje się wykorzystać do opracowania szczepionek chroniących przed innymi zakażeniami. Uznano, że szczególną okazją do tego jest choroba COVID-19. Powstały preparaty, w których adenowirusy są tzw. wektorem, czyli swego rodzaju genetyczną taksówką, zdolną przenosić fragment materiału genetycznego.
Po przedostaniu się do organizmu wirusa przemycony w nim materiał genetyczny może wywołać reakcję odpornościową, chroniącą przed innym drobnoustrojem. Tak działają szczepionki opracowane w Rosji przez Instytut Gamaleya w Moskwie, oraz w Chinach przez specjalistów firmy CanSino. Obie zawierają adenowirusy typu 5 (Ad5) i budzą zaniepokojenie specjalistów. Nie chodzi tylko o to, że szczepionka rosyjska nie przeszła wszystkich badań klinicznych, przede wszystkim trzeciej fazy testów na większej grupie ochotników. Eksperci się obawiają, że podobnie jak szczepionka chińska może być ona mniej skuteczna, gdyż zawiera powszechnie występujący patogen, na który wiele osób, w tym szczególnie dorosłych, jest odpornych, bo ma wytworzone przeciwko niemu przeciwciała.
Z badań wynika, że w USA oraz Chinach 40 proc. populacji jest odporna na działanie adenowirusa Ad5, a w Afryce - aż 80 proc. Zdaniem dr Anny Durbin z Johns Hopkins University preparaty te nie będą wykazywały 70 proc. skuteczności, lecz co najwyżej na poziomie 40 proc. „Oczywiście to lepsze niż nic, dopóki nie pojawi się coś innego” – dodaje. Niektóre inne firmy też wykorzystują w swych preparatach adenowirusy, ale odmiennego typu. Przykładowo koncern farmaceutyczny AstraZeneca oraz badacze Oxford University zastosowali w szczepione adenowirusy atakujące szympansy. Z kolei firma Johnson&Johnson pracuje nad preparatem z rzadziej występującymi adenowirusami Ad26.
Dr Zhou Xin z McMaster University wraz ze swym zespołem pracuje nad szczepionką przeciwko koronawirusowi SARS-CoV-2 zawierającą adenowirusy Ad5, ale podawaną donosowo. Twierdzi, że z tego powodu ma ona przewagę nad preparatem, który trzeba wstrzykiwać. Jego zdaniem szczepionka chińskiej firmy CanSino w większych dawkach może powodować działania niepożądane, takie jak gorączka, co wiele osób zniechęci do szczepień. Rosyjska szczepionka jest jednak nietypowa: musi być podawana w dwóch oddzielnych dawkach, z których każda zawiera inny typ adenowirusów. W jednej znajduje się patogen Ad5, a w drugiej – Ad26, czyli taki sam, jaki wykorzystuje się w szczepionce koncernu Johnson&Johnson. Może być ona zatem skuteczna u osób odpornych na jeden z tych drobnoustrojów.
Nie ma jednak pewności jaka jest faktyczna skuteczność rosyjskiej szczepionki z braku dostatecznych badań klinicznych. Według dr. Dana Boroucha z Harvard University testy na większej grupie osób nie zawsze potwierdzają oczekiwaną i pożądaną skuteczność szczepionki.