- Sytuację mamy dobrą, mamy jeden przypadek zdiagnozowany pozytywnie. Karetka przyjechała, żeby pacjenta zabrać, ubrana w sposób właściwy - zgodnie z procedurą. Powiem państwu, że przez cały czas się martwiłam, czy ten pacjent przeżyje - mówiła Jadwiga Caban-Korbas. Dodała, że "pacjent poczuł się już na tyle dobrze, że zaczął się odgrażać".
Szefowa słubickiego sanepidu mimo wcześniejszych apelów ministra zdrowia, by uszanować prywatność pacjenta, przedstawiła też zawiłą sytuację rodzinną chorego. Sama zaapelowała także do osób postronnych o podawanie szczegółowych informacji na temat członków rodziny i osób, które miały kontakt z zakażonym. - Ja nie potrzebuję od nikogo danych po to, żeby je sprzedać na targu, poopowiadać przyjaciółce czy przy budce z piwem - argumentowała.
Caban-Korbas udzieliła również kilku rad. - Nie całujcie się z nikim, kto wykazuje objawy infekcyjne i nie jest mężem. A nawet może i z mężem też nie, bo po co chłop ma się zarazić. Nie plujemy na ulicy. Wiecie państwo dlaczego? Wirus lubi człowieka, on wcale nie chce siedzieć na powierzchniach, które nie są ludzkie. Nie ma się tam czym paść. Ale w tej galaretowatej plwocinie może kilka godzin przetrwać, aż ona nie wyschnie - zauważyła.
- Policję prosiłabym o ewentualną pomoc, jakbym miała jakichś filozofów, którzy nie chcą się tej kwarantannie poddać albo zwiewają, jak ten dziadek we Włoszech, 80-prawie letni. Ale proszę państwa, nie ma się co dziwić, przy niedotlenionym mózgu pacjenci zachowują się różnie. Nie ma tu żadnego leśnika? To dobrze, nie odstrzeli mnie, jestem przeciwnikiem tego co się dzieje, bo ja kocham zwierzęta. I ludzi też zresztą - oznajmiła.
Odniosła się także do niejasnej sytuacji w Cybince, skąd pochodzi pacjent. - Mam informację od niego, że w Cybince nie spotykał się z nikim. Nie do końca jest jasne, bo pan twierdzi, że jak wsiadał (do autokaru - przyp. red.) to nie miał żadnego kaszlu, usiadł z tyłu, siedziała tylko jedna pani, pół autokaru kaszlało. Ja nie wiem, kto kogo poczęstował i czym. Apeluję do państwa, nic się nie dzieje. Natomiast dowala ludziom starszym i schorowanym. I żeby wszystkim opadły emocje, bo ja dzisiaj nie wiem, jak się nazywam - powiedziała, po czym dodała, że Cybinka "wygląda, jakby ją korniki zżarły". - A przynajmniej Biedronka w Cybince - doprecyzowała.
Na koniec szefowa sanepidu zanuciła fragment piosenki "Jak się masz, kochanie".
Starostwo w Słubicach: Wypowiedzi nie dyskwalifikują inspektor sanitarnej
Starosta Słubic Leszek Bajon spotka się z inspektor Jadwigą Caban-Korbas w związku z jej wypowiedziami podczas środowego sztabu kryzysowego - przekazał PAP rzecznik prasowy starostwa, Wojciech Obremski. Zastrzegł jednak, że podejmowanie pochopnych decyzji w obecnej sytuacji byłoby nie na miejscu.
Wypowiedzi nie dyskwalifikują szerokich kompetencji doświadczonego pracownika, który kieruje Powiatową Stacją Sanitarno–Epidemiologiczną w Słubicach prawie od 30 lat - poinformował w czwartek PAP Obremski.
Do sprawy odniósł się również w czwartek Generalny Inspektorat Sanitarny. "Zachowanie Państwowej Powiatowej Inspektor Sanitarnej w Słubicach Jadwigi Caban-Korbas jest nieakceptowalne. Lubuski Wojewódzki Inspektor Sanitarny zwrócił się do starosty powiatowego o natychmiastowe odwołanie jej z zajmowanego stanowiska" - poinformował Inspektorat.
Jadwiga Caban-Korbas komentuje zamieszanie: Dostałam kopniaka
Nie uczyniłam nic złego ani nadzwyczajnego. Nie chciałam nikomu zrobić przykrości. Chciałam uciszyć i uspokoić atmosferę strasznej paniki. To była próba wytłumaczenia prostym ludziom sprawy, za pomocą prostego języka. Do studentów czy lekarzy mówiłabym inaczej - mówiła w rozmowie z WP szefowa sanepidu ze Słubic.
Za dobrą pracę zostałam odznaczona srebrnym i złotym medalem zasługi, a teraz dostaję kopniaka. Stałam się osobą medialną, choć tego nie chciałam. Pewnie zostanę odwołana i wyjadę, do Warszawy – dodała.
Szefowej sanepidu bronią również internauci.
Na Facebooku utworzono specjalne wydarzenie: ,"Zwolnij, a pożałujesz. Front wsparcia Pani Jadwigi". Organizatorem jest Alik Ostatni Sprawiedliwy Słubice.
W opisie grupy umieszczono wypowiedź słubiczanina: ,,Potrzebujemy ludzi takich jak Pani Jadwiga. Wraz z utratą jej pracy, utracimy nadzieję na lepsze jutro. Jeżeli Pani Jadwiga zostanie zwolniona odbije się to szerokich echem w świecie mocno prowincjonalnej polityki - zdruzgotany mieszkaniec."
"Zabrakło profesjonalizmu"
Do sprawy szefowej sanepidu w Słubicach odniósł się wiceminister zdrowia.
Myślę, że tu wszyscy, którzy widzieli ten występ, no to mogą sobie wyrobić na jego temat zdanie. No w mojej ocenie pani inspektor no akurat tutaj po prostu troszeczkę nie udźwignęła powagi sytuacji. Ja myślę, że to dowodzi słuszności tych zmian, które myśmy wprowadzali jako PiS raptem kilka miesięcy temu, kiedy podjęliśmy decyzję o pionizacji Państwowej Inspekcji Sanitarnej – powiedział w Radiu ZET.
Poproszony o doprecyzowanie, co oznacza „pionizacja”, odpowiedział, że rząd chce, by na poziomie wojewódzkim to wojewódzki inspektor sanitarny powoływał inspektora. Jak stwierdził dzięki temu przepływ informacji będzie dużo lepszy.
I dzięki temu myślę, że bylibyśmy w stanie uniknąć takich sytuacji, no w której pani inspektor niestety no po prostu nie udało się zrozumieć powagi sytuacji – mówił.
Dopytywany, czy szefowa sanepidu powinna stracić stanowisko, odpowiedział, że decyzja należy do starosty powiatowego.
Według mojej wiedzy pan starosta ze Słubic się na to nie zdecydował, natomiast myślę, że powinniśmy oczekiwać od wszystkich urzędników, wszystkich przedstawicieli polskiego państwa – czy to w rządzie centralnym, czy to w samorządzie – no pełnego profesjonalizmu. Tutaj myślę, że każdy się zgodzi, tego profesjonalizmu zabrakło – stwierdził.